Seventh

273 19 3
                                    


Dreszcz przebiega moje ciało. Spoglądam z nadzieją na Gabi, ale ona po prostu się od nas odsuwa, nawet nie patrząc mi w oczy... Dzięki...
Nie mam więc wyboru. Powoli odwracam się w jego kierunku, spoglądając w podłogę. Czuję, jak moje policzki płoną.

— Hej... — powtarza. Chyba czeka na odpowiedź.

— Hej... — daję za wygraną ale nadal nie potrafię zmusić się do podniesienia głowy. — Słuchaj, tej nocy...

— Nic nie musisz mówić. Rozmawiałem z Taylorem. — przerywa mi. Czuję pewną ulgę ale... O czym mógł z nim rozmawiać? Co on mu powiedział?

— Znaczy się co? — zmuszam się do spojrzenia w jego cudowne, niebieskie oczy. Są jak ocean... Takie głębokie i rozległe... Pełne spokoju, a zarazem niepokoju, niebezpieczne i dające poczucie bezpieczeństwa.

— Powiedział mi o tym, że nie byłaś świadoma tego wszystkiego. Mówił, że nawet nie wiedziałaś, że ja tam byłem; że po prostu potrzebowałaś czuć czyjąś obecność, a skoro jako pierwszy się do ciebie zbliżyłem, chciałaś, żebym został. — tłumaczy szybko. Mruga błyskawicznie dwa razy... — Ale ja to rozumiem. Spokojnie, nie masz się czym przejmować. Wiem, że to był tylko taki impuls, nic więcej. Jestem tego całkowicie świadomy...

Patrzy na mnie jeszcze chwilę, przełyka ślinę i odchodzi, pozostawiając mnie w zdezorientowaniu. Chłopak, za którym tak strasznie szaleję, właśnie przyznał, że wie, że tak nie jest... Czy może zdarzyć się jeszcze większą paranoja?

Może. Widzę, jak Johnny Depp wchodzi do salonu i podchodzi niby ostoja spokoju do Taylora. Rozmawiają o czymś i śmieją się, jak starzy przyjaciele. Widzę też Stephanie, która niemalże przygniata swojego chłopaka. Opiera się na nim całym ciężarem swojego krągłego ciała.

Jest mi duszno. Takie nieporozumienie z Pittem i jeszcze ten cały Depp!
Odwracam się w kierunku Sabiny. Niestety muszę przerwać jej chwilę tańca wolnego w objęciach Leonarda, bo mam ważną sprawę.
Podchodzę do niej, łapię jej rękę i wyciągam z ramion blondyna.

— Ej! — krzyczy za nią Di Caprio, ale nie przejmuję się. Prowadzę ją prawie do wyjścia.

— Depp tu jest. — szepczę.

— Naprawdę? — otwiera szeroko oczy, ale widzę w nich błysk entuzjazmu. — To świetnie.

— Nie świetnie. Bo podoba mi się Brad, a on myśli, że nie i jeśli zobaczy mnie z Depp'em, który lubi sprawiać wrażenie, że coś nas łączy, to już całkowicie dojdzie do wniosku, że mi się nie podoba! — kończę na jednym wydechu, dysząc ciężko. Zamykam oczy i wzdycham. Chcę ochłonąć. Muszę ochłonąć.

— A więc nie chcesz się z nim spotkać tego wieczora? — pyta jakimś dziwnym głosem. Otwieram oczy i widzę przed sobą Johnny'ego. Opiera się o ścianę obok i mierzy mnie wzrokiem.

— Często się spotykamy... — zagaduje, a moje emocje eksplodują w momencie, gdy Brad podnosi na nas wzrok.

— I chyba nie powiesz mi, że to przypadek? — krzyżuję ręce na piersiach i staram się przybrać najbardziej złowrogi wyraz twarzy, na jaki mnie stać.

— Wtedy w restauracji to naprawdę był przypadek. Jeszcze cię nie znałem, a wpadłaś mi w oko. Potem, przyznaję, szukałem cię i dlatego spotkaliśmy się w tej piekarni. Dzisiaj to też nie było zaplanowane. — Depp zbliża się do mnie, a ja automatycznie się cofam. Czuję pewien lęk.

Jego wzrok jest przenikliwy, ale bije od niego bezpieczny blask. Jednak ja nie potrafię się przełamać. Zdaję sobie sprawę, że bardzo wolno, ale jednak przemierzamy całą długość salonu. Uderzam plecami w przeciwległą ścianę, ale szatyn się nie zatrzymuje.

The Complicated Relationships ✔️Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ