45

530 19 2
                                    

*Pov Zac*

Przez ostatnie kilka dni Jade nie była sobą. Niby podczas wywiadów i występów tryskała energią, śmiała się i żartowała, jak gdyby nigdy nic, ale gdy tylko kamery zostawały wyłączone, kurtyna opadała, a światła gasły i brunetka schodziła ze sceny, zmieniała się w całkiem inną osobę. Chodziła przytłumiona, smutna i zraniona. Ciężko było mi patrzeć na nią w takim stanie, dlatego cały czas próbowałem ją rozśmieszać oraz zajmować, żeby nie myślała o tym, co wydarzyło się niedawno. Niekiedy udawało mi się i widziałem jej piękny uśmiech, ale zaraz zmieniał się on w grymas.

Kiedy spotkaliśmy się w czwartek, dzień przed jej planowanym wyjazdem, zdziwiłem się trochę, widząc Jade w dobrym humorze. Była w pełni umalowana, miała zrobione włosy, a ubrana też była inaczej niż dotychczas, nie żeby wyglądała źle, bo wyglądała nieziemsko, po prostu było to dla mnie coś nowego i szczęka mi opadła widząc ją.

- Nie dość, że się spóźniłeś, to jeszcze gapisz się na mnie, jakbyś nie wiadomo, kogo zobaczył. Wiec jak? Jedziemy czy nadal będziesz tak na mnie patrzył? - zapytała dziewczyna, posyłając mi uśmiech.

- T-tak, jedziemy. - odpowiedziałem, po kilku sekundach.

Wsiedliśmy do mojego auta i odjechaliśmy sprzed hotelu.

Jako że to nasz ostatni wolny dzień razem, postanowiłem przygotować coś dla Jade i porządnie ją pożegnać, ale też miałem nadzieję na to, że może po mojej niespodziance dziewczyna zmieni swoje zdanie i zostanie.

- Podekscytowana jutrem? - zagadałem, żeby przerwać panującą między nami ciszę.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo! - odpowiedziała, odwracając głowę w moją stronę.

- A co z Twoją EP-ką? Zostanie wydana, czy nie?

- O dziwo zostanie. Jennie powiedziała, że nie pozwoli zmarnować takiej szansy i nie pozwoli wyrzucić do kosza mojej ciężkiej pracy, więc jeśli się zgodzę, a to zrobiłam, to zostanie ona bez problemu wydana, nawet bez mojej obecności i zerowej promocji.

- Nawet nie pomyślałem, że tak można zrobić. Fajna sprawa.

Przez resztę drogi słuchaliśmy radia, śpiewaliśmy i rozmawialiśmy o mniej ważnych tematach.

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem jako pierwszy, żeby szybko okrążyć samochód i jako gentleman otworzyć drzwi Jade. Brunetka wyszła i rozejrzała się po okolicy, zobaczyłem ten dobrze znajomy uśmiech i już wiedziałem, że dziewczyna wie, gdzie jesteśmy. Nic nie mówiąc, podszedłem bliżej i podałem jej swoje ramie, które ona ujęła i weszliśmy do najlepszej cukierni w mieście. Zajęliśmy nasze ulubione, standardowe miejsca i zamówiliśmy to, co zawsze.

- Będę tęsknić za tym miejscem, za ludźmi, atmosferą ehh - powiedziała dziewczyna, patrząc się w okno.

- Ja będę tęsknić za Tobą. - wyszeptałem.

- Mówiłeś coś? - zapytała, kierując swój wzrok na moją twarz.

- Nie.

- Mogłabym przysiąc, że coś słyszałam.

- Niemożliwe, coś Ci się wydawało.

Jade już chciała mi dogryźć, jednak powstrzymała się, kiedy do naszego stolika podeszła kelnerka i postawiła przed nami nasze zamówienia. W ciszy zajęliśmy się delektowaniem naszego słodkiego posiłku, a kiedy skończyliśmy jeść, dopiliśmy nasze kawy i udaliśmy się na pobliską promenadę.

- Czy to nie dziwne, że akurat dzisiaj i o tej porze, godzinie, cała promenada jest pusta. Udekorowana światełkami i innymi rzeczami, a Twoja ulubiona gitara leży akurat tam. - powiedziała Jade, przystając naprzeciwko mnie, krzyżując swoje ręce na piersiach.

Everything Has Changed || JerrieWhere stories live. Discover now