48

577 24 1
                                    

*Pov Jade*

Byłam przygotowana na takie zachowanie ze strony blondynki dlatego szybko wsadziłam nogę między futrynę i drzwi, skutecznie blokując ich zamknięcie.

- Nie odejdę stąd, dopóki nie porozmawiamy. Ja nie żartuję, będę siedzieć pod drzwiami, tak długo, jak będzie trzeba.

Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się co zrobić, jednak w końcu odsunęła się i wpuściła mnie do środka, ale nie odezwała się do mnie ani słowem. Podążyłam za nią do niewielkiego salonu, gdzie Perrie pokazała mi dłonią, żebym usiadła na kanapie, po czym ona sama również usiadła.

Usiadłam koło niej, oczywiście w bezpiecznej odległości. Na kilka dobrych chwil zapadła między nami niesamowicie niezręczna cisza, żeby jakoś ją przerwać, poprosiłam blondynkę o wsadzenie kwiatów do wody, oczywiście w dalszym ciągu nie wypowiedziała do mnie ani jednego słowa. Dziewczyna zniknęła na chwilkę, a kiedy wróciła, rozpoczęłam rozmowę.

- Wiem, co o mnie myślisz. Wiem, że uważasz, że cię zdradziłam i, że cię oszukałam. Wiem, że musisz mnie teraz nienawidzić i nie chcesz mnie widzieć, ani mnie słuchać, a już na pewno nie chcesz rozmawiać o tym wszystk...

- Nie nienawidzę Cię Jade. - przerwała mi, wypowiadając swoje pierwsze słowa w moją stronę, nawet zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem, przez które moje serce zabiło w nieregularnym rytmie. - Po prostu chce zrozumieć, dlaczego? Dlaczego to się nam przydarzyło? Dlaczego wszystko się popsuło?

- Od początku wiedziałyśmy, że ten związek będzie ciężki ze względu na odległości, a przeze mnie, kiedy zgodziłam się na ustawkę, stał się jeszcze cięższy, zwłaszcza dla ciebie, ponieważ musiałaś to wszystko oglądać. Ale przysięgam na własne życie, nigdy cię nie zdradziłam.

- Już to słyszałam.

- Wiem, ale wysłuchaj mnie. Prawda jest taka, że tak, miałam chwile słabości, ale za każdym jednym razem powstrzymywałam się, ponieważ wiedziałam, że mam wspaniałą dziewczynę, której nie mogę zawieść. A to wszystko co widziałaś to jedna wielka ściema. Błagam, musisz to zrozumieć i mi uwierzyć. - mówię, przesuwając się odrobinę w jej stronę - Moim największym marzeniem jest możliwość zasypiania przy Tobie i budzenia się, widząc Twoje ciało na śnieżnobiałej pościeli obok mnie. Możliwość wpatrywania się w ciebie bez opamiętania. Chce budzić się kilkanaście razy w nocy i sprawdzać, czy jesteś i czuwać nad Tobą. Chce robić Ci śniadania do łóżka, łaskotać się nad ranem i budzić sąsiadów nieopamiętanymi napadami śmiechu. Chce udowadniać sobie wzajemnie na każdym kroku, że to jest naprawdę to, czego szukałyśmy i odnalazłyśmy w naszych sercach. Chce łapać cię za dłoń, kiedy się boje i wtulać się w ciebie, kiedy coś mnie boli lub kiedy się cieszę. Chce wspierać się wzajemnie, a podczas kłótni chce trzaskać drzwiami, by zaraz wrócić i całować się namiętnie, rozrzucając ubrania po całym mieszkaniu. Rozumiesz? Ty jesteś dla mnie tą jedną i jedyną, zawsze byłaś i zawsze będziesz, ciebie kocham. Ciebie i nikogo innego.

- Czemu mi to robisz? - zapytała, a po jej twarzy zaczęły płynąć łzy, których nawet nie ścierała, po prostu pozwoliła im swobodnie spływać.

- Jak co robię?

Dziewczyna wstała, zrobiła kilka kroków na uspokojenie, wzięła kilka głębszych wdechów i zaczęła mówić:

- Przyjeżdżasz do mnie, tłumaczysz mi wszystko, mówisz, że jestem tą jedyną i, że mnie kochasz, a i tak zaraz się spakujesz i wrócisz do pracy, do Miami i znów wrócimy do punktu wyjścia.

-Perrie, ni...

- Co nie, Jade? Taka jest prawda. Wybaczę Ci, przez kilka dni będzie, jak dawniej, będziemy szczęśliwe, a zaraz zostawisz mnie i znów będę cierpieć, będę wypłakiwać oczy i zastanawiać się, czy moja dziewczyna nadal mnie kocha lub czy ja w ogóle mam jeszcze dziewczynę. Nie chce i nie mogę tak, nie chce przeżywać tego wszystkiego na nowo, to jest zbyt bolesne. Ty będziesz miała przy sobie tego całego Zaca, całą ekipę, menadżerkę, a ja? Ja jestem sama i sama będę musiała sobie radzić z uczuciami. Dlatego, jeśli już skończyłaś, możesz wyjść i więcej do mnie nie pisać i nie dzwonić, możesz po prostu o mnie zapomnieć. Nie utrudniaj tego i nie igraj z moimi uczuciami, po prostu zapomnijmy o sobie i żyjmy dalej.

To, co usłyszałam, sprawiło, że moje serce pękło, a z oczu zaczęły płynąc łzy. Wstałam z kanapy i podeszłam do Perrie. Jedną dłonią złapałam jej dłoń, natomiast drugą uniosłam jej podbródek, żeby spojrzeć w jej piękne, niebieskie oczy, które teraz były lekko czerwone i zapuchnięte przez płacz.

- Nie będziesz sama. Ja będę przy Tobie, oczywiście, jeśli mi na to pozwolisz. Musisz wiedzieć, że już nigdzie nie wyjeżdżam. Zrezygnowałam z tego wszystkiego, żeby wrócić i walczyć o ciebie, o nas, żeby wrócić do starego życia. Pojechałam, przeżyłam przygodne, poszarpałam sobie nerwy, nieumyślnie zraniłam kogoś, kogo kocham, starczy, nie chce tak żyć.

Perrie wysunęła swoją dłoń z mojej i zrobiła coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Dziewczyna objęła mnie swoimi rękami, wtulając się we mnie. Gdy mnie przytuliła oprócz motylków w brzuchu, poczułam bezpieczeństwo, którego tak bardzo mi brakowało. Przez ten dotyk mogłam poczuć, jak jej całe ciało nadal drży. Złożyłam delikatny, ledwo wyczuwalny pocałunek na czubku jej głowy. Zaraz po tym oparłam w tym samym miejscu swój podbródek i lekko masowałam jej plecy, skupiając się na widoku za oknem.

Stałyśmy tak kilka minut, kiedy Perrie w końcu odsunęła się ode mnie. Popatrzyła mi w oczy, a następnie powoli zaczęła się pochylać, jej twarzy była coraz bliżej mojej, przez co serce zaczęło bić mi szybciej. Kiedy w końcu jej wargi delikatnie dotknęły moich, krew w moim organizmie zaczęła płynąć szybciej. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebowałam tego pocałunku. Delikatnie położyłam jedną dłoń na dolnej części jej pleców i delikatnie przyciągnęłam ją do siebie, przez co stałyśmy tak blisko siebie, że nawet kartki papieru nikt nie byłby w stanie między nas wcisnąć. Drugą dłoń oparłam na jej ramieniu. Z każdą mijającą sekundą blondynka działała coraz śmielej, pogłębiając nasz pocałunek. Kiedy jej język spotkał się z moim, westchnęłam, wyginając swoje ciało do przodu. Tak bardzo za tym tęskniłam, tak bardzo tęskniłam za jej dotykiem, za jej pocałunkami, za jej ciałem i za jej bliskością. To małe zbliżenie między nami napełniło się nadzieją na to, że wszystko może wrócić do stanu sprzed kilku miesięcy.

- Świetny pocałunek. - powiedziałam, kiedy odsunęłyśmy się od siebie.

Przecież musiałam powiedzieć coś tak głupiego w takiej chwili, bo przecież nie byłabym sobą...

- Dzięki, to moja specjalność. - odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem i rozbawieniem w oczach.

- Czy to znaczy, że między nami już wszystko dobrze? - zapytałam nieśmiało.

- N-nie wiem Jade, chciałabym powiedzieć tak, ale muszę to wszystko przetrawić i muszę się zastanowić. Obiecuję, że nie będziesz długo czekać.

- W porządku, masz tyle czasu ile potrzebujesz. - powiedziałam smutno, odsuwając się trochę

-Dziękuję.

- Taa. To ja już pójdę, tak będzie najlepiej.

Dziewczyna pokiwała głową, a następnie odprowadziła mnie do drzwi.

- Do zobaczenia Jade. - powiedziała Perrie, kiedy wyszłam za drzwi.

Odwróciłam głowę w jej stronę i zobaczyłam, jak się uśmiecha. To nie był wielki uśmiech, to nie był ten sam uśmiech co zazwyczaj, nie ten przepełniony całkowitym szczęściem. Jednak był na tyle szczery, żebym sama się uśmiechnęła, smutno, ale jednak.

- Do zobaczenie Pezz. Koch... - dziewczyna zagryzła dolną wargę i lekko zmrużyła oczy, następnie lekko przekrzywiła głowę i pokręciła nią na boki. Ten gest dał mi do zrozumienia, że nie powinnam kończyć tego zdania. - Em to znaczy, nieważne. Cześć. - paląc buraka, odeszłam od niej.

Podeszłam do windy, weszłam do niej, następnie zjechałam na dół, wyszłam z klatki, odnalazłam swój samochód i wsiadłam do niego.

Oparłam głowę o okno, przejechałam dłonią po włosach, a zaraz po tym nie kontrolując zbytnio swoich ruchów zaczęłam nerwowo gryźć paznokcie, co zawsze robię gdy jestem zestresowana. Kilka minut tak siedziałam i lekko zamglonym wzrokiem patrzyłam przez przednią szybę. W końcu jednak postanowiłam ruszyć się z miejsca, dlatego odpaliłam silnik i wróciłam do domu.

Everything Has Changed || JerrieWhere stories live. Discover now