32

631 27 0
                                    

*Pov Jade*

Wsiadam do środka, zapinam pasy, kierowca odpala silnik, ruszamy. Jeszcze na moment odwracam się i macham swojej mamie i Perrie.

Kierujemy się na lotnisko, z którego polecę do Miami, gdzie zrobię coś, czego nigdy w życiu nie robiłam i nie myślałam, że kiedykolwiek zrobię. Będąc szczerą, w połowie drogi miałam taki odruch, że już chciałam zawołać do kierowcy, żeby zawrócił, ponieważ przytłoczyły mnie myśli o tym, że jestem niewystarczająca. Niewystarczająco piękna, że mam niewystarczająco dobrą figurę. Że jestem niewystarczająco mądra i inteligentna, że nie mam odpowiedniego charakteru i talentu, który mogłabym pokazać światu. Jednak w porę oprzytomniałam, przypominając sobie słowa mojej dziewczyny, które wyszeptała mi do ucha, kiedy się żegnałyśmy. Tak w skrócie powiedziała, że nakopie mi w ten mój śliczny tyłek, jeśli zawrócę. Na to wspomnienie jedynie uśmiechnęłam się, kręcąc głową i po prostu skupiłam się na widokach za oknem.

Po jakiejś godzinie w końcu dojechaliśmy do lotniska. Wysiadłam z samochodu, zabrałam swoje walizki z bagażnika, stanęłam przed wejściem i w sumie co dalej? Nie miałam biletu, nie wiedziałam, czy ktoś będzie na mnie czekać, czy nie, nawet nie miałam do kogo zadzwonić i dopytać o wszystko. Zaczęłam już ze stresu chodzić w tą i z powrotem, jednak na szczęście mój telefon zaczął wibrować, szybko wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam. Kamień z serca mi spadł, kiedy okazało się, że dzwoni menadżerka Efrona. Kobieta poniekąd wytłumaczyła mi co mam zrobić i jak ogarnąć lot. Musiałam tylko podejść do jednej z kas i odebrać swój bilet. Podziękowałam jej za wiadomość i ruszyłam.

Odebrałam bilet, następnie poszłam na odprawę, poczekałam jakiś czas i w końcu wsiadłam do samolotu, który ma zabrać mnie na drugi koniec świata. Zajęłam swoje miejsce, jak się okazało, moje miejsce znajdowało się w przedziale dla pierwszej klasy, byłam tym zaskoczona, ale miło zaskoczona. Usiadłam na fotelu, a kiedy samolot wzbił się w górę ponad chmury, nagrałam krótkie Instastory, po czym wsadziłam słuchawki do uszu i relaksowałam się lotem, który będzie trwał niecałe 10 godzin, z tego co zrozumiałam z ogłoszenia kapitana.

Kiedy znudziło mi się słuchanie muzyki, wzięłam się za czytanie jakiegoś pierwszego lepszego opowiadania, które znalazłam w internecie, a kiedy i to zaczęło mi się nudzić, przeglądnęłam social media, popisałam chwilkę z Perrie, a na sam koniec wbiłam wzrok w szybę i wpatrywałam się w ogromną ciemną przestrzeń.

W końcu czas lotu dobiegł końca. Samolot zaczął skręcać w lewo, w prawo, prawie pionowo w stosunku do ziemi. W końcu ruszył w dół, zniżając się miarowo. Czułam narastające podniecenie, a w momencie, kiedy koła z szarpnięciem dotknęły ziemi, podskoczyłam. Rozległy się oklaski, a po nich wszyscy po kolei zaczęli opuszczać maszynę.

Po wyjściu poszłam do punktu odbioru bagaży. Kiedy je znalazłam, wyszłam z nimi przed wejście na lotnisko, spojrzałam na zegarek, dochodziła 3:00. Po raz kolejny nie miałam pojęcia co robić, nie miałam samochodu, ani nie wiedziałam, jak daleko znajdował się mój hotel. Była noc, a ja nie chciałam nikogo budzić, dlatego złapałam swoje torby i ruszyłam przed siebie. Po kilkunastu minutach doszłam do głównej drogi, gdzie cudem udało mi się złapać taksówkę.

Po wejściu do żółtego samochodu podałam mężczyźnie adres i ruszyliśmy. Jak się okazało, hotel nie znajdował się, aż tak bardzo daleko od lotniska. Samochodem droga trwała niecałe 40 minut. Po dojechaniu zapłaciłam i podziękowałam za taryfę, następnie poszłam się zameldować. Dzięki Bogu udało mi się wszystko szybko załatwić.

Znalazłam swój tymczasowy pokój, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Odetchnęłam z ulgą, dziękując za to, że bezpiecznie udało mi się dotrzeć do celu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wysłałam wiadomość do Perrie i mamy, że jestem na miejscu i, że zaraz idę spać.

Odłożyłam urządzenie na mały stolik, a następnie wygrzebałam ze swojej torby piżamę i inne potrzebne rzeczy, po czym poszłam pod prysznic. Po myciu wykonałam skróconą wersję mojej wieczornej rutyny, a po niej wróciłam do pokoju. Zobaczyłam palącą się diodę na moim telefonie, która oznaczała nowe powiadomienie, dlatego podniosłam urządzenie i je odblokowałam, wchodząc w powiadomienie. Jak się okazało, była to wiadomość od Perrie.

Od: Perrie 💙

Chciałabym, żebyś wierzyła w siebie tak mocno, jak ja w Ciebie wierzę i widziała w sobie to całe piękno, które ja widzę. Pamiętaj, że jestem przy Tobie cały czas, może nie fizycznie, ale jestem i zawszę będę Cię kochała oraz wspierała. Wiem, że zawsze sobie poradzisz. Dobranoc Kochanie. ❤✨

Uśmiechnęłam się, przez łzy blokując telefon i przyciskając go do swojego serca. Po kilku minutach w końcu otrząsnęłam się i położyłam się do łóżka. Jeszcze przed zaśnięciem odpisałam na wiadomość, a kiedy to zrobiłam, niemal od razu odleciałam do krainy snów.

Everything Has Changed || JerrieHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin