25

1K 41 0
                                    


*Pov Jade*

Minęło już kilka dobrych dni od mojego powrotu do szkoły. Wszystko pouzupełniałam, po nadrabiałam jakieś kartkówki, sprawdziany i inne prace, pooddawałam zaległe zadania itd. Teraz jestem już ze wszystkim na bieżąco, z czego bardzo się cieszę, bo ostatnie dni to była dla mnie masakra, serio. Następnym razem, jak będę chciała znowu coś w szkole odwalić, zastanowię się więcej niż raz, czy na pewno chce to zrobić, alee z drugiej strony to też ani trochę nie żałuję tego, co razem z dziewczynami zrobiłyśmy, ani tego, że wzięłam na siebie całą karę.

Dzisiaj mój dzień zaczął się standardowo. Pobudka, łazienka, śniadanie, jazda do szkoły. Nic nowego.

Idąc szkolnym korytarzem, rozglądałam się za Perrie, która od wczorajszego wieczora nie odpowiada na moje wiadomości, ani telefony, w sumie to nic dziwnego. Cheerleaderki mają za dwa dni wyjazd do Paryża na konkurs, więc ćwiczą po kilkanaście godzin dziennie, żeby wypaść jak najlepiej. Dzięki swojej dziewczynie udało mi się nawet wkraść na dwie albo trzy próby i poobserwować ich starania oraz zobaczyć ich układ. Szczerze mogę przyznać, że to, co widziałam, zapierało dech w piersiach, jeśli one nie znajdą się na podium, to ja nie wiem, co zrobię... Pewnie zastanawiacie się, czemu mnie tam z nimi nie ma, prawda? Tak więc, przez zawieszenie jakby musiałam odejść z drużyny. Jak do tej pory zespół składał się tylko i wyłącznie z najlepszych dziewczyn w szkole, ze wzorów do naśladowania, idealnych uczennic, które nie miały na swoim koncie żadnych dram, nagan, zawieszeń, bójek itd. ale tak tylko w teorii... więc, żeby nie psuć im reputacji, dobrowolnie je opuściłam. Początkowo dziewczyny starały się mnie zatrzymać, ale nie dawałam za wygraną, jak się czegoś uprę, to nie odpuszczę.

-Jade! - usłyszałam w końcu, dlatego odwróciłam głowę.

- Perrie, co jest? - pytam od razu, kiedy dziewczyna do mnie podbiega.

- Zaraz Ci wszystko wyjaśnię, ale teraz szybko chodź za mną. - mówi, po czym łapie moją dłoń i ciągnie za sobą.

Po chwili dobiegamy do sali gimnastycznej, gdzie zebrane są wszystkie cheerleaderki oraz ich trenerka. Widok nie należał do najlepszych, ponieważ dziewczyny siedziały smutne w kole, a ich trenerka próbowała je pocieszyć, ale nie bardzo orientowałam się, o co chodzi.

- Już jesteśmy. - odzywa się Perrie i wtedy wzrok wszystkich zebranych w pomieszczeniu kieruje się w naszą stronę.

- O co tutaj chodzi Pezz? - pytam, nachylając się w stronę dziewczyny, żeby tylko ona mogła mnie usłyszeć.

- Jade, musisz wrócić do drużyny. - mówi poważnym tonem Pani Roberts.

- Em ja. - ta prośba, czy jakkolwiek to nazwać lekko mnie zaskoczyła. - Miło, że chcecie mnie z powrotem, ale ja już postanowiłam.

- My to rozumiemy... - zaczyna Hailey - i szanujemy twoje zdanie, ale jesteś nam potrzebna, bo...

- Musisz wystąpić z nami w zawodach. - kończy Perrie.

- Nie rozumiem, ja? Przecież macie komplet.

- Nie mamy. Wczoraj podczas próby Violett zwichnęła kostkę i nie może tańczyć, a nie ma szans, że jakimś cudem wyleczy się w dwa dni. Pracowałyśmy na to tak długo i ciężko, dlatego nie możemy się poddać. Jesteś naszą ostatnią nadzieją Jade. Jednak nie możemy Cię do niczego zmusić, to twoja decyzja. - mówi trenerka.

- Ale dlaczego akurat ja? Przecież podczas przesłuchania była tutaj masa dziewczyn, które radziły sobie świetnie.

- Ale nie tak, jak ty. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak dobrze tańczył i przede wszystkim tak szybko uczył się nowych ruchów, czy nawet całych układów. Wszystkie się z tym zgadzamy, prawda? - mówi Perrie, a reszta dziewczyn w odpowiedzi krzyczy 'Tak!'

- Jade prosimy. - teraz mówi Ashley.

No i tutaj kończy się moje 'jak się czegoś uprę, to nie odpuszczę.'
Perrie delikatnie ściska moją dłoń, a ja przewracam oczami i po prostu zgadzam się. Skoro tak bardzo na mnie liczą, to nie mogę ich zawieść i odmówić. Dziewczyny wstają ze swoich miejsc i podbiegają do mnie, następnie robimy grupowy uścisk.

- Ratujesz nam życie Jade, dziękujemy. - mówi Pani Roberts, a ja posyłam jej uśmiech. - Perrie zaczynajcie ćwiczyć, pokażcie Jade co i jak, a ja idę załatwić jej zwolnienie z lekcji na najbliższe kilka dni.

Po tym idę do szatni przebrać się w strój sportowy, a kiedy jestem gotowa, wracam na sale, gdzie od razu zaczyna się ciężka praca. Na moje szczęście mniej więcej wiedziałam, jak idzie cała choreografia, więc dosyć szybko załapałam.

Po kilku godzinach Perrie ogłosiła koniec treningu i oznajmiła, że widzimy się jutro o tej samej godzinie. Wszystkie przeszłyśmy do szatni, gdzie każda wzięła prysznic i porządnie się odświeżyła. Po jakichś 20 minutach razem ze swoją dziewczyną wyszłam ze szkoły. Jako że blondynka przyjechała dzisiaj rano z mamą, postanowiłam, że odwiozę ją do domu, ale jeszcze zanim to nastąpiło, pojechałyśmy na obiad i dopiero po skończonym posiłku, pojechałyśmy do niej.

Dziewczyna zaprosiła mnie do środka, głosem nieznoszącym sprzeciwu, dlatego jedynie posłałam jej uśmiech i weszłam do holu, gdzie zdjęłyśmy nasze kurtki oraz buty. Następnie przeszłyśmy do salonu. Tam Perrie włączyła telewizor i usiadła na kanapie obok mnie, a ja od razu przytuliłam się do jej rozgrzanego ciała. Dziewczyna zaczęła delikatnie pocierać moje plecy, dzięki czemu zrobiło mi się bardzo przyjemnie.

Siedziałyśmy tak dosyć długo, oglądając jakieś gówniane reality show, które okazało się, być nawet zabawne.

- Która godzina? - pytam, podnosząc się do siadu.

- 21:19.

- No to muszę się zbierać. - mówię, wstając.

- Nie tak prędko, kochanie. Jeszcze musisz coś zabrać.

Następnie łapie moją dłoń i prowadzi do swojego pokoju. Wchodzimy do środka, a Perrie od razu kieruje się do szafy, chwilkę w niej grzebie, a po chwili wyciąga pudełko i mi je podaje. Otwieram i dostrzegam strój cheerleaderki.

- Poprosiłam o uszycie go specjalnie dla ciebie w razie, gdyby coś poszło nie tak. I na szczęście i w sumie też nieszczęście hah się przydał. Teraz leć do łazienki się w niego przebrać, bo bardzo chce Cię w nim zobaczyć. - mówi szeptem prosto do mojego ucha, następnie lekko je przegryza.

Szybko idę do łazienki i się przebieram. Kiedy jestem gotowa, przeglądam się lustrze i sama przed sobą przyznaję, że wyglądam całkiem dobrze, dlatego zadowolona wracam do swojej dziewczyny, która teraz siedzi na podłodze swojego pokoju, z wyciągniętymi nogami i odchylonym do tyłu tułowiem, opierając się na rękach.

Podeszłam bliżej niej i przez kilka chwil po prostu patrzyłyśmy na siebie. W pewnym momencie dziewczyna pociągnęła za moją łydkę, tak, że straciłam panowanie i wylądowałam na jej kolanach.

- Wyglądasz cholernie seksownie w tym stroju. - mówi szeptem i dosłownie pożera mnie wzrokiem.

- Dziękuję. - odpowiadam nieśmiało, kładąc swoje dłonie na jej ramionach.

- To ja powinnam dziękować Tobie.

Teraz jej dłonie spoczęły na moich nagich udach. Dziewczyna delikatnie zaczęła pocierać moją skórę, a mnie od razu opanowało to przyjemne uczucie w brzuchu. Patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy, kiedy to ręka blondynki zaczęła się wsuwać pod moją spódniczkę. Odruchowo nachyliłam się w jej stronę i delikatnie musnęłam jej wargi, dziewczyna cicho westchnęła, co zachęciło mnie do tego, żeby pogłębić pocałunek. Perrie przesunęła mnie trochę, następnie zwinnym ruchem przerzuciła nas tak, że ja leżałam na ziemi, a ona zwisała nade mną. Dziewczyna popatrzyła na mnie, przegryzając dolną wargę, a przez moje całe ciało przeszedł dreszcz pożądania. Następnie znów się nachyliła i dała mi szybkiego buziaka w usta, po czym zeszła ze mnie.

Musiałam dać sobie kilka chwil na dojście do siebie. Po tym podniosłam się z podłogi i wróciłam do łazienki przebrać w swoje standardowe ubrania. Po wyjściu, Perrie odprowadziła mnie do samochodu, tam pożegnałyśmy się, a następnie wsiadłam do środka i ruszyłam do siebie.

Everything Has Changed || JerrieKde žijí příběhy. Začni objevovat