Chapter forty

540 16 6
                                    

Prawie godzinę siedzimy u Hannah i sprawdzamy kolejny trop. Nie znam się na tych komputerowych duperelach ale jak dla mnie trwa to za długo. Jak robiłem coś innego to  jakoś ten czas szybciej leciał. A teraz gapię się w te monitory z których nic nie rozumiem.

— Dennis możesz zająć się czymś innym a nie patrzeniem mi na ręce? Nie lubię tego.

Hannah oderwała się na chwilę od komputera i zwróciła mi uwagę. Jakim cudem ją oczy nie bolą od tylu godzin spędzonych przed komputerem?

— Ja też tego nie lubię ale taka robota. Ciągle mamy kogoś nad sobą.

— Z tego co wiem nie jesteś moim przełożonym. Weź się zajmij raportami. I tak nic tu nie widzisz.

— Wszystkie jak na razie zrobione.

— Dobra Dennis, zostaw Hannah w spokoju, nie rozpraszaj jej. Niech robi swoje bo w życiu nie znajdziemy tego dzieciaka.

Luke, który dotąd gapił się w jakiś obraz zrobiony z cyferek wtrącił się przy okazji kończąc moja dyskusje z naszą kochaną biegłą i błyskawicznie zmienił temat.

— Tak swoją drogą to czemu Roger wcześniej wyszedł? Stało się coś?

— To się okażę jutro. Jeśli nie przyjdzie do pracy to zaczniemy się martwić.

— Mógłbyś trochę raźniej?

— Ta jego Annie zrobiła mu awanturę przez telefon. Mieli dzisiaj kupić jakiś prezent a tu ciul, kolejna sprawa wręcz jeszcze w nocy.

— I dlatego się zwolnił?

— Szczerze, gdybym miał taką charakterną kobietę  pod dachem to też bym się zwolnił.

— A skąd ty wiesz jaki ona ma charakter?

— Córka policjanta a poza tym jakbyś słyszał jej krzyk to byś sam spadł z krzesła. To ci musi wystarczyć.

— Oj to trzyma nam tego Rogera pod pantoflem, oj trzyma.

Wybuchnąłem nieopanowanym śmiechem prawie wypluwając kawę, której łyk przed chwilą wziąłem.

— Co tu tak wesoło, co?

Jedną z cech naszego naczelnika od zawsze było wyczucie czasu, wręcz perfekcyjne. Zawsze jak chodziłem do szkoły i robiłem sobie chwilową przerwę od nauki to do pokoju wchodziła mi mama i dostawałem opiernicz. Rzekomo wiecznie na telefonie ślęczałem. A teraz to samo mam z naczelnikiem. Kiedy tylko mam chwilę wolną to wtedy właśnie musi wejść szef.

— Śmiejemy się z Rogera.

— Odpuściliście Dennisowi w końcu?

— Ależ skąd, to tylko taka odskocznia od codzienności.

— A co cię tak śmieszy, co?

— Ma pantofel na głowie.

— Zapamiętaj sobie Luke jedną rzecz. Lepiej na głowie pantofel mieć niż rogi.

— Święte słowa szefie.

Upiłem kolejny łyk kawy. Jakbym funkcjonował gdyby ktoś jej nie wymyślił? Luke na chwilę się zamknął. Wyglądał tak jakby prowadził analizę szczegółową słów naczelnika.

— Dobra Luke, bo jeszcze ci się te twoje dwa zwoje na krzyż przegrzeją. Jeszcze całe życie przed tobą.

— Zamknij się, jesteś ode mnie straszy tylko o 2 lata.

— Panowie, od kalkulacji są księgowi a my od zamykania przestępców. Bierzcie się do roboty, bo minęło kilkanaście godzin od zniknięcia a my nawet nie jesteśmy w stanie wykluczyć porwania. Ruszajcie się a wszystkie nowe ustalenia od razu mi zgłaszać.

PolicjantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz