Chapter fifteen

929 38 5
                                    

- Szef? A co szef tutaj robi? - zapytałem zdziwiony kiedy zobaczyłem naczelnika przy stoliku. 

- Roger zaprosił mnie na piwo. Jak się czujesz?

- W porządku. Jestem na silnych lekach przeciwbólowych także w miarę jestem w stanie coś zrobić. Przez ten wypadek mam falę odwiedzin. Teraz jest u mnie matka. W weekend wpadnie do mnie siostra z mężem i dodatkowo mój ojciec się mną zainteresował.

- Nie piernicz! Ojciec?

- Tak ale nie mam zamiaru się z nim kontaktować. Lepiej opowiedzcie jaka to sprawa, którą dostali Paul i Ivan?

- Dennis wiesz, że nie możemy nic Ci powiedzieć w miejscu publicznym.

- Ugh, cholerne procedury. - nigdy nie rozumiem dlaczego jakaś głupia procedura jest stawiana wyżej niż ludzkie życie.

- Dennis, powiedz mi kiedy dasz radę wrócić do pracy?

- Nie ma zielonego pojęcia. Jutro mam pierwszą rehabilitację. Wydaje mi się, że praca w terenie będzie musiała poczekać.

- Nie rozumiesz mnie. Ja nie pytam się o powrót do pracy w terenie. Zdajesz sobie sprawę, że muszę Cię przesunąć do archiwum.

- Jak to do archiwum? Mam tonąć w tych cholernych papierach? Szefie, dobrze wiesz, że nie lubię papierologii.

- Jeśli chcesz być na bieżąco w sprawach komendy to będziesz musiał na chwilę tam trafić. Jeśli dostanę pismo od lekarza i psychologa, że jesteś w stanie wrócić do pracy w terenie to ja od razu Cie do niej przywrócę. Innej opcji nie ma.

- Dobra jak muszę to muszę. - napiłem się soku, który przed chwilą przyniosła kelnerka. Jako, że muszę brać leki alkohol musi iść w odstawkę. Na szczęście w mojej chwilowej mam nadzieję abstynencji wspiera mnie Roger.

Spotkanie przeminęło bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy wybiła północ. Roger podwiózł mnie pod mój blok i dość szybko odjechał. Jako, że mieszkam na 3 piętrze często wchodzę po schodach ale teraz bardziej uśmiechała się do mnie opcja wjechania windą. Po pięciu minutach wchodziłem już do mieszkania. Matka oczywiście stała w przedpokoju z miną taką samą kiedy wracałem z imprez w środku nocy kompletnie pijany. Brakuje jej jedynie szlafroku i ulubionych kapci.

- Uroczyście melduję, że wróciłem do domu w jednym kawałku i do tego trzeźwy. - zasalutowałem.

Moja matka jedynie głośno westchnęła i wróciła na kanapę. Ja wziąłem prysznic i zasnąłem w swoim ogromnym łóżku. Po cholerę mi takie wielkie łóżko skoro nie mam go z kim dzielić?

VIVIAN

Matko! Po cholerę on ma ten telefon skoro go nie odbiera. Cały wieczór próbowałam się dodzwonić do Dennisa jednak za każdym razem włączała się poczta głosowa. Po konfrontacji z Oliverem nie wiem co myśleć. Facet przyszedł mnie przeprosić za incydent w moim gabinecie i podziękował mi za awans, bo domyślił się, że to moja sprawka. Gdybym była bardziej ufna to od razu uwierzyłabym w te słowa jednak w jego spojrzeniu było coś dziwnego. No nic, czas pokaże co on kombinuje.

Noc upłynęła dość spokojnie. Jako, że jest niedziela nie musiałam iść do pracy. Pół dnia spędziłam w czterech ścianach. O nie! Tak nie będzie. Przebrałam się z moich ulubionych dresów w białe rurki i czarny t-shirt. Do tego biała ramoneska i czarne vansy. Do torebki włożyłam klucze do domu, telefon i portfel. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę parku. Co prawda mój ulubiony park znajduje się 3 mile od mojego domu jednak odległość mnie nie przeraża. Niecałą godzinę później byłam już przy wejściu do parku. Przeszłam się trzema alejkami i doszłam do mojego ulubionego miejsca. Małe jeziorko i kilka ławek otoczone płaczącymi wierzbami. Dodatkowo nie było to miejsce bardzo zatłoczone jednak dzisiaj nie byłam tutaj sama. Niedaleko mnie była czwórka osób. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Zaczęli iść w moim kierunku. Kiedy byli już bardzo blisko mnie poznałam, że jest to Dennis, jego matka oraz jakaś para. Może to jest właśnie jego siostra o której mi opowiadali? Jednak najbardziej zaintrygował mnie ten drugi mężczyzna. Mam wrażenie, że go znam. Tylko skąd? Kiedy spotkaliśmy się wzrokiem na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

PolicjantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz