Chapter twenty two

725 28 6
                                    

DENNIS

Minęło kilka dni a my praktycznie nic nie mamy. Luke i Roger ponownie przesłuchali rodziców Bena ale praktycznie powiedzieli to samo co kilka lat wstecz. Niestety trzeba również przesłuchać Vivian co może być problematyczne. Dla niej i dla nas.

- I jak? Masz coś nowego? - zza regału wychylił się Zack.

- Właśnie nie. Co to za policjanci prowadzili tą sprawę, że dokumentacja jest niekompletna? Znalazłeś tylko dwie kartki.

- Domyślam się, że to Owen i Will.

- Kto? Pierwszy raz słyszę te imiona.

- Nie dziwię się. To bardzo doświadczeni policjanci. Owen jest na emeryturze a Will zmarł niedługo po twoim przyjściu. Alex im pomagał ale kiedy obaj odeszli ze służby musiano utworzyć nowy zespół detektywów. Ivan i Paul sami by tego nie ogarnęli. Alex miał już wystarczająco dużo doświadczenia by awansować a ciebie akurat do nas przenieśli.

- To skoro tacy doświadczeni to czemu dokumentacja jest taka skąpa? - uniosłem teczkę, która była prawie pusta.

- Stare metody prowadzenia śledztwa.

- Kurde ale co ja mam zrobić jak nie mam podstawowych informacji? Gdzie jest raport z oględzin miejsca zdarzenia?

- Dennis, szukam tego. Wiesz, że całkiem nie dawno mieliśmy remont archiwum. Może gdzieś się zapodziało. Przejrzę wszystkie zakamarki. Znajdziemy te papiery. Musisz dać mi trochę czasu. - powiedział z pretensją w głosie.

- Cześć. Musimy przesłuchać Vivian. Nie ruszymy do przodu bez jej zeznań. - do pomieszczenia wszedł Roger.

- Mieliśmy załatwić to po cichu. - odwróciłem się na krześle obrotowym w jego stronę. 

- Spokojnie. Luke może ją przesłuchać. Ciebie z tą sprawą nawet nie skojarzy. Musimy to zrobić. Bez tego nie ruszymy do przodu.

- Cholera jasna, obiecałem Philipowi, że Viv się o tym nie dowie.

- Stary, czym ty się przejmujesz? Załatwimy to tak, że ona się nie zorientuję, że maczasz palce w tej sprawie. 

- Vivian nie jest głupia. Przecież ona mnie zamorduje.

- Dennis zaczynasz gadać jak mój ojciec. Zacznij lepiej zbierać na pierścionek. - Roger znowu zaczyna temat mojego rzekomego ślubu. Kurwa jak tak dalej pójdzie naczelnik będzie musiał szukać mi nowego partnera. Zamorduję tego gościa zaraz.

VIVIAN

Godzina 9 wieczorem a ja dopiero wracam z pracy. Wparowałam do domu jak tornado. Miałam takie szczęście, że kompletnie zapomniałam o ładowarce a mój telefon domagał się naładowania. Wbiegłam do swojego pokoju i zaczęłam przeszukiwać wszystkie szuflady i szafki. Nigdzie nie potrafiłam jej znaleźć. 

- Mamo, widziałaś gdzieś moją ładowarkę? - krzyknęłam na tyle głośno by moja rodzicielka mnie usłyszała.

- Philip dzisiaj ją pożyczył. Powinna być u niego w pokoju. Tylko chyba ma gościa.

- Okej, dzięki. - chwilę później usłyszałam trzask drzwiami. Dzisiaj znowu ma nocny dyżur.

 No nic. Trzeba iść i odzyskać swoją własność. Przeszłam na drugi koniec korytarza gdzie znajduje się pokój mojego starszego brata. Przez taką jakby zamgloną szybę w drzwiach zauważyłam, że po pokoju roznosi się delikatne światło. Pewnie to zapalona lampka przy biurku. Zapewne ogląda jakiś film na słuchawkach z Georgem i mają gdzieś cały świat.

PolicjantWhere stories live. Discover now