PHILIP
— Cześć Liluś. Mogę wejść?
W końcu zebrałem się w sobie i zapukałem do drzwi mieszkania mojej dziewczyny.
— Pewnie. Czekałam na ciebie. Widziałam przez okno jak rozmawiasz z moim ojcem.
Wszedłem do mieszkania i od razu przeszedłem do sedna sprawy.
— Doskonale wiesz dlaczego tu jestem. Henry z tobą rozmawiał.
— Tak. Z tobą też miał porozmawiać.
— I rozmawiał. Powiedz mi ale szczerze. Na pewno tylko rozmawialiście o jego propozycji?
Na samą myśl, że mogło do czegoś dojść między tą dwójką ogarnia mnie wkurwienie. Nie złość, wkurwienie. Lily to moja kobieta i nikt nie ma prawa jej tknąć prócz mnie. A jeśli ona nie ma ochoty to nawet ja nie mam do tego prawa.
— Co ty głupi jesteś?
— Właśnie chodzi o to żebym na głupiego nie wyszedł.
— Philip o co ci chodzi? Między mną a Henry'm już nic nie ma. Oddałam mu pierścionek i wróciłam do swojego mieszkania jak sam widzisz.
— No i to jest to co chciałem usłyszeć. Liczę na to, że przy następnym pytaniu będzie tak samo.
— Jakim pytaniu? Philip, co ty dajesz?
— Wiem, że wolałabyś Paryż od swojego mieszkania. Mimo to liczę, że się zgodzisz.
Wyjąłem pudełeczko z pierścionkiem i uklęknąłem.
VIVIAN
— Wiem. Nie zachowujesz się względem mnie jak przyjaciel. George nigdy nie nazwałby mnie narzeczoną choć wielu nas uznawało za narzeczeństwo.
— Co więc stoi na przeszkodzie? Ja też nie jestem ślepy. Wiem, że ci się podobam.
— Boję się, najnormalniej w świecie. Przez twoje słowa rozumiem, że proponujesz mi pewny, stały związek. Tylko, że ja już byłam w pewnym związku. Z Benem mieliśmy plany na przyszłość. Ślub, dzieci a ostatecznie nic z tego nie wyszło. Ja jestem tutaj a Ben leży na cmentarzu. Co jeśli będzie tak samo z tobą? Masz niebezpieczną pracę.
— Vivian to, że twój narzeczony zmarł nie znaczy, że spotka cię to samo po raz drugi. To, że pracuję w wydziale kryminalnym nie znaczy od razu, że umrę.
— Ale to praca pełna ryzyka. Jakieś akcje, gangsterzy.
— Uważam na siebie.
— Nie jesteś w stanie wszystkiego przewidzieć. Już raz zostałeś postrzelony.
— Zasłoniłem sobą porwaną nastolatkę. Musiałem to zrobić. Liczyło się przede wszystkim bezpieczeństwo dziewczyny.
— A jeśli znowu cię postrzelą?
— A jeśli, a jeśli. Vivuś z takim myśleniem daleko nie zajdziesz.
— Dennis, ja nie chcę się na razie zobowiązywać.
— Dobrze w takim razie bez żadnych zobowiązań. Niczego mi nie obiecujesz.
— Nie nadaję się to takich relacji. U mnie musi być coś pewne.
Henderson zmniejszył dystans między nami i ponownie chwycił moją dłoń. Moim sąsiadom oczy wyszły z orbit. Odnoszę wrażenie, że Dennis robi to specjalnie.
— W takim razie razem będziemy musieli się nauczyć.
Nachylił się ku mojej twarzy i akurat zadzwonił telefon.
CZYTASZ
Policjant
Romance28 - letni Dennis Henderson to ambitny, przestrzegający przepisów policjant wydziału kryminalnego. Życie zawodowe skupia całą jego uwagę dopóki nie dostaje sprawy pozornie takiej jak wiele. 25 - letnia Vivian zaczęła wieść spokojne życie chcąc oderw...