12. Niechciany gracz

1.8K 235 44
                                    


-O Bogowie jak dobrze, że nic ci się nie stało.- rzuciła się na niego Lydia, gdy tylko przekroczył próg zakładu karnego. Złapała go za ramiona i obejrzała z góry do dołu, na co blondyn jedynie wywrócił oczami i uśmiechnął się krzywo z niedorzeczności koleżanki. Wkurzało go, że traktowali go co najmniej jakby wrócił ocalały z katastrofy lotniczej. -W ogóle co ty tutaj robisz i to jeszcze o tak późnej godzinie, przecież masz dzisiaj wolne.- zauważyła patrząc na niego podejrzliwie.

-Rany, zluzuj.- westchnął cierpiętniczo Oliver. -Przyszedłem na chwilę coś załatwić.-

Alfa zmarszczyła brwi badając go wzrokiem. -Z makiem w ręku?- uniosła jedną z brwi, spoglądając na paczkę, którą trzymał w ręku. -I nawet nie wciskaj mi kitu, że to twoja kolacja, bo z tego co wiem spędzasz weekend z Tonym, a on nigdy by ci nie dał jeść przy nim jeść takich śmieci.- skwitowała pewnie.

-Może go przekonałem, nie pomyślałaś o tym?- blondyn wykrzywił arogancko usta.

Kobieta się roześmiała i poklepała Olivera po ramieniu. -Tony i śmieciowe jedzenie, dobry żart.- stwierdziła, po czym obeszła biurko wracając za recepcje. -Dobrze wiesz, że ma zawsze pełną lodówkę i przepisy na każdy tydzień.- dodała już z przekąsem składając teczki do kupy. 

Oliver jedynie znowu wywrócił oczami i westchnął odpuszczając w końcu. -To dla Nicka.-

-Tego typa co niby odstraszył tych dwóch napastników?- upewniła się zerkając na niego.

-Ta.- przyznał niechętnie.

Dziewczyna uniosła brwi nie kryjąc zdziwienia. Oliver i dawanie czegoś więźniom i to nie w twarz, tego jeszcze nie było. -Dlaczego akurat mak?- dopytała jedynie.

-To taka nasza, gra słów. Gadaliśmy kiedyś o maku, mówił że mu go tu brakuje, więc stwierdziłem niech ma. Z resztą sypie już dobre dwa tygodnie, więc niech sypie dalej, a to mała nagroda za współpracowanie.- wytłumaczył.

-Ktoś o tym wie? W sensie, że chcesz mu to dać?- dopytała.

-Ty bo mnie dorwałaś no i poinformuje strażników z jego sektora, żeby się nie przywalili o to skąd to ma.- 

-Mhym.- mruknęła średnio przekonana. -Tony wie?- dodała podejrzliwie. - W ogóle gdzie on teraz jest, że ty tutaj jesteś?-

-Rany, babo. Nie utrudniaj.- zamarudził. - Nie, nie wie, po co ma wiedzieć? A obecnie jest u siebie w domu pilnuje pieczeni na kolacje. Powiedziałem, że sobie w tym czasie pojadę po ciuchy do domu. I uprzedzając twoje pytanie, tak, trochę się upierał bym nie jechał sam, ale musiał ustąpić bo nie jest moim ojcem.-

-No jasne, że nie jest.- poruszyła brwiami i zrobiła dwuznaczną minę, śmiejąc się po chwili z miny blondyna, która po raz kolejny ukazała zażenowanie. - Z ojcem się nie robi takich rzeczy, chyba, że mówisz mu daddy~- dodała nie tracąc głupiego uśmiechu.

-Dobra mam dosyć.- sapnął Oliver i po prostu opuścił pomieszczenie, zostawiając za sobą rozanieloną koleżankę, która symulowała całowanie się z teczką, a potem klepanie jej po okładce. 

Trochę szurnięta. 

Omega przeszedł przez oddział otwarty kierując się wprost do sektoru C, w którym umieszczony był Nick. Widząc stojącego na warcie strażnika, podszedł do niego informując co zamierza mu przekazać. Oczywiście nie miał nic przeciwko. Nie śmiałby. 

Zwolnił nieco, po czym zatrzymał się dopiero pod jego celą. -Hej.- mruknął spokojnie.

Nick leżał na pryczy, głową w stronę krat i czytał książkę. Słysząc przywitanie zadarł głowę w tył. - Hej.- odparł. Nie spodziewał się go dzisiaj i to o tej porze. Ale na pewno się go spodziewał prędzej czy później. Odłożył książkę na materac, po czym uniósł się wstając. -Jak tam się trzymasz po wczorajszym?- zagaił od razu sugerując, że się nim przejmuje. 

Niezgodni  | A.B.OWhere stories live. Discover now