2. Nie denerwuj mnie

6.6K 647 125
                                    

Był zadowolony, był zadowolony jak cholera. W końcu czuł, że ten długi czas pracowników przesiedziany nad aktami w sprawie watahy, którą udało się złapać nie poszedł na marne. Czy ta sprawa mogłaby się potoczyć lepiej? Obecnie w więzieniu mają ich siódemkę razem z przywódcą sfory. Pozostała trójka jest już raczej bezsilna. Wataha bez głównej alfy jest jak pociąg bez lokomotywy, niby jest, ale stoi w miejscu, bo nie ma kto nim kierować i go napędzać. Najprawdopodobniej pozostali członkowie rozbitej watahy rozproszyli się w poszukiwaniu innej, rzadziej czekają na wypuszczenie przywódcy, a w tym wypadku ich alfa raczej długooo sobie posiedzi. Nie mają na co liczyć, teraz muszą zadbać o siebie i o swoje dalsze przetrwanie. 

Stał na piętrze i przyglądał się leniwie więźniom podczas pory obiadowej, opierając się o metalową barierkę. Dzień jak co dzień. Śniadanie, obiad, kolacja, spać i replay i tak do końca odsiadki. Ale nie było mu ich żal, mogli nie łamać prawa. Wyjątkiem była sobota, gdzie od roku jakiś ''biuras'' z oświatowego zarządzania i reformowania placówek więziennych (czyt. człowiekowi, któremu zbyt nudziło się w biurze) ustalił dla ich więzienia ''seanse integracyjne'' połowa więzienia zlatuje się o danej godzinie do pomieszczenia, gdzie z rzutnika puszczany jest Kundlom jakiś film typu ,,Szybcy i wściekli''. Olivier uważał, że mają za dobrze, ale co on tam może. Przynajmniej ostatnio było śmiesznie, gdy jakiś koleś obraził Brian'a, a drugi walnął go krzesłem. Żywa komedia, nie ma co. Weź potem takiemu wpisz w akta: ,,Bójka w więzieniu - osadzony obraził Brian'a ze Szybkich i wściekłych, a drugi osadzony uderzył go krzesłem'' Przez tego nieszczęsnego Brian'a, będzie siedział kolejne pół roku jak nic, z resztą miłośnik krzeseł też.

On sam najchętniej dałby im wszystkim dożywocia, zamknął każdego w izolatce i tyle. A oni jeszcze mają czelność przeszkadzać w ''seansach integracyjnych'' no tak, ale te kupy mięcha nie myślą, im się przecież wszystko należy. Nie szanują przywilejów, które mogą być im w każdej chwili zabrane. 

No właśnie izolatka. Wczoraj została zapełniona jeszcze jedna. Przez tego nowego o ile dobrze pamięta. Ta alfa z kagańcem, która prawie doprowadziła go do śmiechu. 

-Cześć.- usłyszał za plecami, a już po chwili zobaczył strażnika po swojej lewej stronie. 

-Hej, Tony.- odparł nieco znudzony, przekrzywiając spojrzenie na kolegę. -Jak tam mija dzień w najlepszej pracy na świecie?- zaśmiał się pod nosem i znów wbił wzrok w osadzonych na dole. 

Strażnik pokręcił lekko głową na boki w rozbawieniu i sam spojrzał w dół. -Najlepszej jak na ten moment, dobrze wiesz, że wolałbym siedzieć w biurze.- nie było co ukrywać, ta robota była brudna i nikt chyba w głębi nie marzy, by rozdzielać alfy, które często urządzają sobie bójki. 

-Może kiedyś, jak zasłużysz to ojciec zdecyduje się ciebie awansować i przenieść do biura, a przy okazji może szepnę mu kilka pozytywnych słów o tobie.- mruknął lekko się uśmiechając. -Choć moim zdaniem bardzo dobrze radzisz sobie na tym stanowisku.- 

-Wiesz kończąc szkołę oficerską, nigdy nie sądziłem, że skończę jako klawisz. Ale nawet jako klawisz chce wykonywać swoją robotę jak najlepiej.- odparł spokojnie, wyciągając z kamizelki broń, by sprawdzić ile naboi zostało i czy nie trzeba jej już przeładować. Głównie używano broni do zastraszenia i tym samym rozdzielenia osadzonych podczas bójek, ale czasami trzeba było im zapakować nabój w nogę. Tak dla przestrogi chociażby. 

-Jeżeli dalej będziesz tak ambitny to wróżę ci długą karierę za biurkiem.- uśmiechnął się zerkając na niego. Tony był spoko. Pracuje tu już 2 lata i zna się na rzeczy. Spokojnie poradziłby sobie z każdą alfą tutaj, która stawiałaby opór. Takich dobrze wykwalifikowanych ludzi szukają. -Choć będziesz mi już ubogo wyglądał bez tej kamizelki z kajdankami, paralizatorem, bronią i innymi zabawkami, które dodają ci z 5 kilo.- zaśmiał się. 

Niezgodni  | A.B.OWhere stories live. Discover now