1. Poznaj moje buty z bliska

10.2K 690 71
                                    

Zapowiadał się kolejny wspaniały dzień. Dwudziestolatek wstał z wielkiego czarnego dębowego łóżka, rozciągając się przy tym z cichym ziewnięciem. Podszedł do równie wielkiej lustrzanej szafy i zaczął wybierać ubrania na dziś. Po tej czynności założył je na siebie i ruszył do łazianki, odprawiać swoje codzienne rytuały, czyli mycie zębów i poskromienie swoich blond kosmyków. Gdy włosy leżały idealnie, a uśmiech błyszczał, wyszedł zadowolony z łazienki, a potem ze swojego pokoju.

Zaczął kierować się wzdłuż długiego korytarza wprost do drzwi na samym końcu. Mijał po drodze wiele pokaźnych obrazów jak i mniejszych stojących rzeźb, jednak nie zwracał na nie najmniejszej uwagi, gdyż znał je już na pamięć.

-Cześć tato!- krzyknął entuzjastycznie, zaraz po otworzeniu drzwi. Od razu z szerokim uśmiechem wpakował się do środka. Usiadł na swojej ulubionej skórzanej kanapie pod ścianą i założył nogę na nogę.

-Dzień dobry Oliver.- odparł alfa wciąż wpatrzony w papiery na swoim biurku. Dopiero po chwili zerknął na syna. -Niech zgadnę, dziś też tam idziesz?- spytał ponownie wracając do uzupełniania papierów.

Ojciec blondyna jest szychą największego więzienia w kraju, dlatego często pracuje od rana do wieczora w swoim biurze. Za to ma swoją prawą rękę w postaci syna i normalnie trzymałby go z dala od takich rzeczy, ale ta omega uwielbia sprawować władzę na miejscu i tym samym pomagać ojcu w pracy. Można by powiedzieć, że to jego hobby i dopóki wszystko działa jak należy to daje mu w więzieniu wolą rękę.

-Oczywiście!- wyprostował się od razu na siedzeniu, wbijając wzrok w ojca. Chodzi tam regularnie od dwóch lat, traktuje to jak swoją pracę, hobby i obowiązek.

-Nie wiem po co pytałem.- zaśmiał się ojciec zerkając na niego. -Tylko coś zjedz przed wyjściem.- dodał.

-Jasne, jasne.- odparł blondyn i z uśmiechem zaczął kierować się do drzwi.

-I weź leki*.- dodał ponownie,  już nieco poważniej.

Młodszy zatrzymał się przed drzwiami i spojrzał na ojca w lekkim rozbawieniu. -Zawsze biorę.- zapewnił go. Życzył mu miłego dnia i zniknął za drzwiami. 

(Leki/blokery*- tabletki działające na zasadzie tabletek antykoncepcyjnych: Ograniczają wydzielanie naturalnych feromonów, przez co trudniej rozpoznać (po zapachu) czy dana osobą jest omegą, czy betą. Ponadto zapobiega występującej co trzy miesiące gorączce/rui oraz zajściu w ciążę.) 

Nie dziwił się dlaczego jego ojczulek zawsze gdy może zwraca mu na to uwagę. Jak dobrze, że medycyna poszła tak do przodu, inaczej co 3 miesiące biedne omegi musiałyby przeżywać koszmar. Gorące poty i nieznośna potrzeba złączenia się z kimś w jedność wcale nie jest zdrowa. Bycie omegą w dzisiejszych czasach nie należy do łatwych. Tym bardziej gdy pracuje się w więzieniu i jest się otoczonym przez idiotów, zwanych również alfami. Jednak Olivier woli tą pierwszą wersję.  Szczerze nienawidził alf i uważał ich za chodzące kupy mięcha z klinem zamiast mózgu. Nie o wszystkich tak myślał, ale o więźniach, a i owszem. W końcu żaden z nich nie znalazł się tam za bycie dobrym obywatelem, a raczej przeciwnie. Nie zamierzał traktować ich z szacunkiem, z resztą dlaczego miałby? Gdy stajesz się więźniem twoje prawa ulegają zmianie, zostają ograniczone. I tym głównie kierował się blondyn.

Po śniadaniu pojechał do swojego ulubionego miejsca, czyli ośrodka karnego. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. Przywitał się z celnikiem, który naturalnie otworzył mu bramę na teren więzienia. Wysiadł z auta, po czym wszedł do budynku. -Hej Debbie.- mruknął pochylając się  nad wysokim biurkiem pracownicy na tz. recepcji. Kobieta prowadziła, rejestrację osadzonych, oraz konfiskowała ich wszystkie rzeczy przed odsiadką, przeszukiwała też każdego pracownika przed wejściem. Nikt tu nie chciał kontrabandy i lepiej jest dmuchać na zimne. Gdyby któraś z osadzonych alf, dostałby w swoje łapy prochy* mogłaby rozwalić kraty i uciec.

Niezgodni  | A.B.OWhere stories live. Discover now