Rozdział 19

1.4K 50 2
                                    

Teleportowała się do domu swojego męża z wszystkim papierami, jakie były w gabinecie na jej biurku. Nie miała sił już, aby dłużej zostać w pracy po tym, co usłyszała. Teraz jej ukochana praca stała się koszmarem. Na dodatek powrót przeszłości też jej nie pomagał a zwłaszcza ta niespodziewana wizyta utrudniła tylko jej pracę i zatruła myśli. Cholerny sukinsyn, co on sobie myśli? I Czemu Camila nic mi nie powiedziała?
Z wielkim trudem przychodziło jej dalsze uzupełnianie dokumentów, bez to sięgnęła po białą filiżankę z swoją ulubioną zieloną herbatą. Upiła łyk opierając się plecami o krzesło, ale nawet to nie odciążyło jej umysłu. Spojrzała mimowolnie na kartkę leżącą na brzegu biurka. Od paru miesięcy zbiera się aby w końcu założyć fundację dla bezdomnych osób krążących na ulicach, który co raz więcej się pojawiało. Ale nie miała sił ani czasu aby z tym ruszyć.
-Granger, czy ty nie masz życia po za pracą?- Zapytał znienacka blondyn opierając się ramieniem o framugę drzwi jej sypialni, przyglądając się stercie dokumentów leżących na jej biurku. Odłożyła filiżankę na swojej miejsce zupełnie ignorując swojego niechcianego gościa.
-Nie Twoja sprawa Malfoy – odpowiedziała chłodno, składając swój podpis na papierach – Chcesz znów mi podrzucić jakieś papiery do podpisania?
-Przyszedłem cię poinformować, że już nie musisz doglądać eliksiru. Moja matka...
-Wiem, Lucjusz wysłał mi sowę. Cieszę się, że twoja matka ma się już dobrze.
-Widzę, że się dogadujesz z moim ojcem – powiedział chłodno wchodząc w głąb sypialni. Odłożyła swoje pióro na bok skupiając swoją uwagę na swoim mężu. Który wciąż stał w jej sypialni wyraźnie nie mają w planach jej opuszczenia.
-O co Ci chodzi? Chyba powineś być zadowolony z tego, że mam dobry kontakt z twoją rodziną. Chyba, że ci to w jakiś sposób zawadza.
-Nie przeszkadza mi to Granger, a wręcz jestem zadowolony, że masz aż takie dobre kontakty z moim ojcem.
-Mamy normalne stosunki Malofy nie rozumiem, co ci znowu przeszkadza.
-Nic mi nie przeszkadza, ale nie życzę sobie abyś zadawała się z moim ojcem. A zwłaszcza, nie chcę żadnych głębszych relacji.
-To nie jest koncert życzeń, Malofy, mam prawo się widywać, z kim chcę i nie możesz mi tego zabronić. Ale naprawdę jesteś śmieszny, podejrzewając mnie o jakieś głębsze relacje z twoim ojcem. Za kogo ty mnie masz, co? Albo lepiej nie odpowiadaj nie interesuję mnie twoje zdanie.
-Granger nie jesteś już samotną panną z rudym wjeprzlejem, tylko jesteś moją żoną. Więc radzę, Ci być grzeczną dziewczynką, ponieważ za swoje złe zachowanie możesz zostać ukarana – wyszeptał tak cicho, że Hermiona musiała się bardzo postarać, żeby cokolwiek usłyszeć.
-Tyle, czy jeszcze masz coś do powiedzenia?- Zapytała wściekła wkładając papiery do teczki odwracając się do niego tyłem.
-Jutro idziemy na późny obiad do ministra, nie zapomnij o tym. Chcę abyś zrobiła dobre wrażenie. Więc ubierz jeden ze stroi, który jest w twojej szafie.
-Nie będę ubierać tego, co tam jest to jest okropne. Sam się tak ubierz mądralo, nie wiem kto to wybierał, ale nie ma w ogóle gustu.
-Co tu bredzisz Granger kazałem wybrać wszystko to, co modne w tym sezonie – syknął podchodząc do jej szafy otwierając ją na oścież. Przechylił głowę w bok, kiedy z niej wypadła czerwona koronkowa bielizna.
-To chyba też kazałem wybrać – mruknął przyglądając się czerwonemu skrawkowi materiału.
-To jest moje prywatne- syknęła odciągając go od szafy z prędkością światła wrzucając tam z powrotem swoją bieliznę.
-Słuchaj ja nie założę nic z tego, co tam jest – dodała zamykając szafę, ale blondyn zdążył zauważyć paskudne stare ubrania wiszące na wieszakach.
-To nie możliwe, kazałem zakupić co innego tak to jest jak każesz coś zrobić komuś innego. Dobra nie ważne masz po prostu zrobić wrażenie w ubraniach czy bez, ale może lepiej je miej tragedii przecież nie chcemy.
-Oczywiście, jeszcze masz jakieś wskazówki?- Zapytała z ironią odwracając się do niego przodem unosząc wyzywająco brew.
-Śniadanie jemy razem, kolację niech podadzą późno. Najlepiej coś lekkiego, będziemy mieć gości. A i niech przygotują konie, po naszym jutrzejszym powrocie – rozkazał władczym tonem, za nim opuścił jej sypialnie. Drzwi zamknęły się z lekkim hukiem, a ona mogła odetchnąć z nie mała ulgą. Była wykończona całym dniem i spotkaniem z jej dawnym... Poprawka obecnym ukochanym. Nie mogła dłużej zaprzeczać nadal była zakochana w nim i nie mogła nic na to poradzić. Gdy go nie widziała było łatwiej, ale w tedy miała przy sobie Rona starego dobrego Rona. Schowała twarz w dłoniach zamykając swoje oczy.
Nie podam się, będę walczył.
-
Za raz, czy on właśnie wydał mi polecenia?

Dramione Together ITahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon