Rozdział 9

1.9K 63 0
                                    

Było już późno, może zaczynało już świtać, gdy w ciszy udali się do sypialni Dracona. Hermiona nie odzywała się do niego ani słowem, tak samo jak Draco do niej. W ciszy prowadził ją do jednej ze swoich sypialni w całej rezydencji. Otworzył drzwi wpuszczając ją przodem. Weszła do środka a on za raz za nią zamknął za sobą drzwi od razu rozpinając swoją koszulę. Między nimi panowała napięta atmosfera, co było od razu wyczuwalne. Gdy tylko, pozbyła się swojej sukienki od razu położyła się bez słowa do łóżka. Draco pozbył się swoich spodni, zostając w samych bokserkach, ale nie poszedł od razu do łóżka. Podszedł do swojego prywatnego barku chwytając jedną z butelkę nalewając sobie drinka.
-To, co, Granger za nasze małżeństwo - powiedział odwracając się z drinkiem w dłoni, ale ona mu nie odpowiedziała. Zasnęła od razu wtulając się w poduszkę. Draco uśmiechnął się lekko widząc śpiącą dziewczynę.
-Mam nadzieję, że śpisz głębokim snem Granger- sapnął siadając na wyeksponowanym czarnym fotelu.

Obudziła się pierwsza z powodu doskwierającego jej gorąca. Obróciła głowę do tyłu, by sprawdzić czy zielonooki jeszcze śpi. Uśmiechnęła się, lekko widząc pogrążoną w śnie twarz Pottera. Jego dłoń wciąż obejmowała ją w pasie, jakby bał się, że gdzieś mu ucieknie. Ostrożnie zdjęła jego ramię z siebie, wydostając się z ciepłego łóżka. Wzdrygnęła się lekko, gdy jej bose stopy dotknęły zimnej podłogi. Narzuciła na siebie satynowy szlafrok, który wsiał na oparciu krzesła, stojącego po prawej stronie przy ciemno brązowym biurku. Gdzie bardzo uwielbiła przesiadywać zwłaszcza wieczorami czytając jedną z swoich ulubionych książek. Wyszła po cichu z ich sypialni, starając się nie obudzić Harry'ego. Wstawiała wodę na kawę, następnie odsunęła rolety by wpuścić do pomieszczenia trochę światła. Zamrużyła oczy z powodu ogromnego światła padającego na jej oczy. Wróciła na chwilę wspomnieniami do poprzedniej nocy. Nie spodziewała się, że tak bardzo uszczęśliwi ją jego widok po roku. Widziała jego twarz, uśmiech przez krótki moment.
-Czemu wstałaś tak wcześnie?- Zapytał zachrypniętym głosem, przyprawiając tym Ginny o lekki zawała serca. Spojrzała na swojego chłopaka opierającego się o framugę drzwi.
-Nie mogłam spać, było mi zbyt gorąco – wyjaśniła odchodząc od okna opierając się o blat, kuchenny – A ty, czemu już nie śpisz, dziś wyjeżdżasz musisz być wyspany.
-Czy tylko, dlatego?-Zapytał ostrożnie, wpatrując się w jej oczy, jakby szukając tam odpowiedzi na wszystkie jego pytania. Ginny uśmiechnęła się, ale jej oczy wciąż pozostały bez wyrazu.
-Harry już to przerabialiśmy - mruknęła - Zadania nie zmienię – odparła twardo.
-Nie chcę, Ci do niczego zmuszać - powiedział przenosząc wzrok na okno - Muszę jeszcze do kończyć pakowanie. Wczoraj nie było jakoś czasu.
-Kawy?- Zapytała jak gdyby nic odwracając się tyłem, wyciągając z szafki dwa jednakowe kubki.
-Poproszę - odpowiedział obserwując jej każdy ruch. Czuła na sobie jego palące spojrzenie wywiercającej dziurę w jej ciele. Wiedziała, na co się pisze, gdy Harry dołączył do drużyny. Z początku, było wspaniale, podróże, wycieczki nowe kraje. Ale z czasem coś się zmieniło zapragnęła czegoś innego.
-Harry, wiem, że jest ci ciężko, ale ja naprawdę nie mogę jechać z tobą. Ostatnio ciągle się kłócimy, jak pojadę tam z Tobą inaczej nie będzie. Musimy od siebie odetchnąć.
-To nie ja wywołuję kłótnie i nie ja ciągle wracam do zakichanej przeszłości. Dla mnie liczy się teraz i tu i nasza przyszłość.
-To nie przez mnie się kłócimy, tylko przez ciebie. Nie widzisz, jak mnie ranisz swoimi zachowaniem, ja się tylko o ciebie martwię bo wiąże z Tobą moją przyszłość. Straciłam brata przyjaciół nie chcę już nikogo tracić, czy to tak ciężko zrozumieć?!
-Właśnie dlatego jestem kim jestem, nie chcę aby inni przeżywali to, co my. Straciłem swoją rodzinę, straciłem tak wiele, że nie chcę aby ktoś przez to przechodził. Może uważasz, że ich straciliśmy, ale ja uważam, że jeśli się kogoś kocha, to ten ktoś jest tu – wskazał na swoje serce podnosząc ton – Tu są, oni są wciąż z nami Ginny – dodał zniżając głos.
-Staram się to zrozumieć, ale boję się każdego dnia, kiedy cię nie ma przy mnie.
-Ja zawsze do ciebie wracam – odparł łapiąc ją za dłonie.
-Ale ja wiecznie nie będę na ciebie czekać – szepnęła spuszczając wzrok na podłogę – Męczy mnie to – dodała cichutko.
-Ginny kochanie, kocham Cię całym sobą, nawet jeśli kłócisz się ze mną, albo wyzywasz ja i tak będę Cię kochać.
-Nie prawda –zaprzeczyła kręcąc głowa -Rani Cię to.
-Kiedy, Cię pytałem, czy chcesz być zemną nawet, jeśli...- Przerwała mu, unosząc dłoń patrząc na niego smutnym wzrokiem.
-Wiem, co powiedziałam, ale nie spodziewałam się, że to mnie przerośnie.
-Więc, co teraz chcesz zrobić? Zerwać ze mną?- warknął groźnie odsuwając się od niej na parę kroków.
-Nie -odpowiedziała podchodząc do niego niezrażona jego gniewnym tonem, kładąc dłoń na jego policzku - Nie powtórzyła pewniej.
-Czuję, że cię tracę – odparł zabierając jej dłoń zamykając w swojej.
-Nie tracisz mnie. Masz mnie całą zawsze miałeś
-Powiedz tylko, słowo a zrezygnuję z drużyny.
-To jest całe twoje życie. Nie mogę tego od ciebie wymagać zwłaszcza teraz.
-Jesteś dla mnie ważna, bardzo ważna. Wiem, że coś się z tobą dzieje Ginny. Pamiętaj, że jestem też Twoim przyjacielem.
-Wiem - szepnęła łącząc ich usta w krótkim pocałunku - Idź się spakować, za raz do ciebie przyjdę.

-Masz to?- Zapytał straszy mężczyzna czytając poranną gazetę z ciekawością przeglądając zdjęcia i relacje reporterów z ślubu wszechczasów.
-Tak- odpowiedział blondyn kładąc na stole małą buteleczkę z czerwoną cieczą. Mężczyzna zerknął z nad gazety na zadowolonego Malfoya, mrużąc swoje oczy.
-Jesteś bardzo radosny, jak na ciebie. Czyżby ta szlama tak, na ciebie działała?- Draco wywrócił oczami siadając na krześle obok mężczyzny.
-Miałem dobry poranek – odpowiedział tajemniczo, uśmiechając się dwuznacznie.
-Astoria, nigdy nie wyjdzie z twojej głowy – mruknął z uśmiechem wracając do czytania gazety – To jest krew szlamy?- Spytał przewracając kartkę gazety na drugą stronę.
-Tak – rzekł Draco bawiąc się buteleczką – Teraz pora wcielić plan w życie, liczę na to, że wywiązałeś się z naszej umowy.
-Oczywiście, dziewczyna została wypuszczona.
-Cieszę, że dotrzymujesz umowy. Kiedy kolejna część planu?- Zapytał zaciekawieniem.
-W tedy, kiedy Pansy wykona swoje zadanie w Ameryce. Pasowało, abyś odwiedził pannę Parkinson i upewnił się czy, na pewno zrobi to, co ma zrobić. Ostrożności nigdy za wiele pamiętaj o tym mój chłopcze to jest złota rada. 
-Masz wątpliwości, co do moich przyjaciół?
-Mam wątpliwości Draco zwłaszcza do Notta, nie ukrywam, że ostatnio zmienił swoje podejście. Porozmawiaj z nim oraz z panną Parkinson – mruknął chłodnym tonem, odkładając gazetę na stół – Astoria, jest naszą perełką, ale panna Parkinson to nasz umysł. Nie chcę ich stracić zwłaszcza naszego umysłu, rozumiemy się?

Dramione Together IDär berättelser lever. Upptäck nu