Rozdział 8

2K 67 2
                                    


Obrót, spojrzenie, uśmiech do każdej napotkanej osoby, jaka ją miała lub z nią rozmawiała tak o to minęła jej połowa wesela. Czuła się, jak niechciany intruz wśród przechadzających się wokół niej arystokratów. Czuła na sobie ich kpiące wyśmiewające spojrzenia rodziny Malfoy'a jego niby przyjaciół, zwoleników. Mogła przyrzec, że słyszy ich śmiechy oraz szepty wyśmiewające jej osobę. Była niczym małpa w zoo a arystokracja to widzowie przychodzący aby ją zobaczyć i się pośmiać. Draco nie opuszczał swojej małżonki nawet na krok za to z wielkim zapałem zapoznawał ją z kolejnymi ważnymi gośćmi, którzy przybyli z czystej ciekawości. Wydawał się nie zauważać jej niezadowolenia z przymusowych spotkań. Poznała połowę jego, fałszywych przyjaciół oraz pracowników, którzy liczyli na jakąś nie małą sensacje. Blondyn owinął swoje ramię wokół jej drobnej tali trzymając mocno przy sobie, nawet na moment nie pozwalając jej odejść. Dla innych mogło wydawać się to słodkie, ale czuła jak jego palce wbijając się w jej delikatną skórę przypominając  jej kto tu rządzi. Czasem wymuszał na niej krótkie całusy pod całą publikę, która tylko domagała się jakieś afery, żeby potem móc, o czym później plotkować na salonach.
-Nie mogę w to uwierzyć, moja mała córeczka wyszła za mąż- powiedziała dumnie pani Granger, wtulając się w swojego męża, – Czemu tak szybko kochanie dorosłaś.
-Kochanie, daj my już spokój młodym, pewnie już są zmęczeni - wtrącił ojciec Hermiony mrugając porozumiewawczo do Draco'na.
-Racja, dzień pełen wrażeń- przytaknęła – Nadal nie mogę uwierzyć, że wyszłaś za mąż kochanie. No nic, nie będziemy wam już przeszkadzać bawcie się dobrze – rzekła za nim jej mąż pociągnął ją na parkiet w stronę najmłodszej z rodu Granger. Violet machała w stronę swoich rodziców, tańcząc po środku parkietu razem z Ginnym i ledwo stojącym na nogach Harrym, który był wykończony tańcem z młodszą siostrą Hermiony.
-Możesz mnie puścić?- Zapytała chłodno, odciągając jego dłoń od swojego ciała.
-Draco – usłyszeli za sobą kobiecy lekko zachrypnięty głos. Hermiona wyczuła, jak spina swoje ciało na dźwięk kobiecego głosu. Odwrócili się po woli w stronę kobiety. Miała na sobie białą długą suknię sięgającą, aż do ziemi ozdabianą sztucznymi brylancikami połyskującymi w świetle wiszących lampionów na sznurach.
-Ciociu – powiedział z szacunkiem Draco uśmiechając się lekko.
-Cieszę, że się zmieniłeś Draco. Jestem pod wrażeniem twojej żony, która jest żywą legendą wśród czarodziej mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy Hermiono. Słyszałam o tobie bardzo dużo moja droga, cieszę się że taka sława wkroczyła do naszego rodu – rzekła uradowana, a promienny uśmiech nie schodził jej z twarzy. Hermiona mogła przysiądź, że uśmiech odejmował jej lat, zarażała swoim uśmiechem i pozytywną energią. Co było miłym zaskoczeniem w rodzinie byłego ślizgona.
-Też mam taką nadzieję – odpowiedziała niepewnie kryjąc się za fałszywym uśmiechem.
-Poznałaś już kogoś z rodziny oprócz mnie?- Zapytała zaciekawiona zabierając kieliszek szampana z czarnej tacy kelnera, których przechodził obok nich rozdając napełnione kieliszki.
-Nie wszystkich, ponieważ każdy jest zajęty zabawą ciociu – wtrącił, Draco ratując Hermionę przed odpowiedzią.
-Bzdura mój chłopcze – odparła z udawaną urazą – Wesela, pogrzeby to idealne momenty na poznanie rodziny drugiej takiej szansy nie można dostać – żachnęła się upijając łyk szampana.
-Esmeraldo!- Zawołał Lucjusz siedząc przy jednym z stolików – Proszę pozwól tu na chwilę- skinął dłonią dając tym znak, aby do nich podeszła. Esmeralda pożegnała się z parą młodą udając się w stronę stolika zajętego przez Lucjusza i Narcyzę.
-Polubiła cię Granger – szepnął zerkając w jej stronę. Hermiona posłał mu zimne spojrzenie odsuwając się lekko od jego ciała.
-Muszę się napić – mruknęła cicho, ale on i tak to usłyszał. Chwycił jej dłoń przyciągając mocno do siebie, tak, że zrzuciła swoje dłonie na jego barki. Koło nich pojawił się Simon patrząc dziwnym wzrokiem to na Hermionę to na Draco.
-Draco, Hermiono – rzekł Simon z lekkim uśmiechem – Mogę prosić panią do tańca?- Zapytał wystawiając w jej kierunku swoją dłoń.
-Oczywiście – odparła bez wahania podając mu swoją. Lekko ją ujął w swoją prowadząc na parkiet.

Dramione Together IWhere stories live. Discover now