Rozdział 2

8.9K 272 23
                                    


Leżała na plecach wypruta z wszystkich sił wpatrując się w biały sufit w swojej sypialni. Nie spała pół nocy przez te całą sytuację z Malfoyem w głowie roztrząsając całe zajście. Za to Ron zasnął od razu cicho pochrapując po drugiej stronie łóżka.Nie winiła go za to wiedziała, jak ciężkie potrafią być treningi. Zwłaszcza teraz, kiedy ich drużyna jest w finale mistrzostw świata gry w quidittcha. Spojrzała odruchowo na zegarek, który wskazywał ósmą rano. Ron o tej porze już dawno był na treningu albo siedział w kawiarni na śniadaniu popijając swoją ulubioną kawę przy tym czekając na Harry'ego. Przymknęła powieki okrywając się kołdrą po sam czubek głowy chcąc schować się przed całym światem. Ciszę panująca w domu przerwał dzwonek do drzwi, co przyjęła z niezadowolonym jękiem. Spojrzała na wciąż śpiącego Rona, który nawet nie drgnął. Hermiona odkryła się od połowy kołdrą unosząc głowę lekko do góry. Jednak zrezygnowała ze wstania z ciepłego łóżka, kiedy dzwonek ustał opadła na miękkie poduszki przewracając się na brzuch. Jedynie, co słyszała to bicie własnego serca oraz coraz głośniejsze chrapanie Rona na przemian z ciężkimi krokami dochodzącymi za drzwi ich sypialni. Ciche skrzypnięcie drzwi uświadomiło ją, że ktoś wszedł do jej pokoju.
-Kimkolwiek jesteś odejdź- mruknęła z pod kołdry będąc przekonaną, że przyszła Ginny. Często przychodziła niespodziewanie, a tylko ona, Ron i Harry wiedzieli, gdzie Hermiona trzyma zapasowy klucz. Bez to nie raz byli niezapowiedzianymi gośćmi w jej domu.
-Myślałem, że z ciebie Granger to rany ptaszek- gwałtownie podniosła się do siadu sięgając dłonią po różdżkę z pod poduszki mierząc blondyna zabójczym spojrzeniem.
-Malfoy – syknęła wściekle wymierzając w niego swoją różdżką – Nie masz za grosz wstydu, po jaką cholerę pokazujesz się w moim domu. Jak śmiesz w ogóle się mi na oczy pokazywać?! Wynoś się stąd inaczej trafisz do św. Munga w kilku kawałkach – wrzasnęła, przez, co Ron obudził się podnosząc gwałtownie do siadu. Chwilę zajęło mu ogarnięcie, co się dzieję dopiero po chwili zauważył uśmiechającego się kpiąco blondyna opartego o framugę drzwi.
-Tak witasz swojego narzeczonego – uśmiechnął się zadziornie rozglądając po jej sypialni ignorując jej oburzenie spowodowane jego nagłym wtargnięciem bez zapowiedzi. Cała jej złość oraz nastawnie bojowe wobec jego osoby nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia.
-Jak wszedłeś do mojego domu?! W ogóle, co ty tu jeszcze robisz. Wynoś się z mojego domu głuchy jesteś!
-Wynoś się stąd Malfoy inaczej po pamiętasz mnie do końca życia gadzie przeklęty – krzyknął Ron gwałtownie wyskakując z łóżka z chęcią rzucenia się na niechcianego przybysza. Draco wyciągnął swoją różdżkę za płaszcza celując w Rona, który uniósł się w powietrze.
-Jestem czarodziejem, Granger- odpowiedział rozbawiony jej krzykami oraz Ronem, który marnie próbował mu grozić, a jej fryzura oraz krzyki, które nie robiły na nim żadnego wrażenia pogłębiało jego rozbawienie jej osobą.
-Nie wiesz, że bez zaproszenia się nie wchodzi do czyjegoś domu- warknęła zaciskając dłoń na różdżce będąc gotowa do rzucenia zaklęcia – I odstaw Rona na ziemię – warknęła wściekła nie spuszczając wzroku z jego dłoni.
-Chyba mam prawo wejść do domu mojej przyszłej żony? Czyż nie tak robią narzeczeni? - Zapytał unosząc jedną brew ku górze przyglądając się jej z kpiną wymalowaną na twarzy. Uwielbiła się z nią droczyć wiedział, że te słowa podziałają na nią, jak płachta na byka. I tym razem się nie pomylił.
-Nie będę twoją żoną nigdy w życiu to się nie stanie po moim trupie- krzyknęła stając na równe nogi. Zmierzył wzrokiem jej kusą czerwona koszule nocną, która uwydatniała aż za dobrze jej piersi. Pod wpływem zdenerwowania jej klata piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie eksponując jej duży biust. Nie mógł się powstrzymać i zbyt długo pozwolił sobie na zerkniecie na jej atuty.
- W sumie już jesteśmy małżeństwem, więc możesz być nawet i trupem. Przyszedłem porozmawiać o naszej wspólnej sprawie. Trzeba, jakoś uświadomić świat, że jesteś moją żoną Granger. Czekam na dole i radze Ci grzecznie zejść do mnie i po rozmawiać, chyba, że chcesz męczyć się parę dni nad tym jak zdjąć z marnego gada zaklęcie - powiedział uśmiechając się ironicznie odrywając wzrok od jej klatki piersiowej. Z gracją odwrócił się na pięcie zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko drzwi się zamknęły Hermiona wzięła pierwszą lepszą poduszkę do ręki całej siły rzucając nią o zamknięte drzwi.

Dramione Together IWhere stories live. Discover now