30.

1.9K 109 149
                                    

Wędrówka trwała już od dobrych dwóch godzin na całe szczęście żaden z nich nie był zmęczony i nie musieli robić przystanków. Harry nawet nie wiedział gdzie się kierują, jednak zaufał szatynowi i szedł za nim oglądając widoki, które z każdą chwilą były coraz ładniejsze. Pogoda zdecydowanie im dopisywała, słońce nie świeciło zbyt mocno przez co byli pewni, że żadnego z nich nie będzie boleć głowa.

- Podoba ci się? - upewnił się Louis. Pierwszy raz szykował dla kogoś wakacje i nie chciał, żeby tylko jego to zadowalało.

- Jeszcze się pytasz? Lou, to najpiękniejsze miejsce na ziemi, chociaż zapomniałem jak się nazywa. - zachichotał.

- Wast Water. Widać, że nie uważałeś na geografii. To najgłębsze jezioro w Anglii, Harry! - spojrzał na niego niedowierzając.

- Moja nauczycielka od geografii niczego nas nie uczyła, to nie moja wina. - naburmuszył się. Nie lubił kiedy ktoś z niego kpił, nawet dla żartów.

- No już, już. - złapał go za dłoń i pocałował delikatnie jego palce. - Sam nie miałem zawsze dobrych nauczycieli, więc wiem jak to jest.

- Co masz zamiar robić po studiach? - spytał ciekawe Harry. Nie często rozmawiali na takie tematy, zawsze kierowali się zasadą "tu i teraz", ale jednak chciał znać wyobrażenia przyszłości szatyna.

- Pewnie będę pracował w szkole. To nie jest mój wymarzony zawód, ale nie myślałem o tym idąc na studia. Tak właściwie to byłem bardzo zagubiony. Liczyło się dla mnie tylko to, żeby się wyprowadzić i odciążyć rodziców. - wzruszył ramionami. - A ty? Ekonomia to dosyć szeroki kierunek, masz mnóstwo możliwości.  

- Niby tak, ale jeszcze nie zdecydowałem. Może założę jakąś firmę i zatrudnię w niej ciebie, żebyś nie musiał męczyć się z dziećmi. - zaśmiał się.

- Dziękuje kochanie za twoją łaskawość. - parsknął śmiechem i rozejrzał się po okolicy. Zostało im jakieś dwadzieścia minut marszu nim dotrą na szczyt góry, na którą się kierowali. - Mam nadzieję, że będziesz miał siłę wrócić później na dół. 

- Oczywiście, że będę miał. Chce ci przypomnieć Lou, że to zazwyczaj ja uprawiam więcej sportu niż ty. 

- A i tak masz słabszą kondycję. - wzruszył ramionami. - Do tej pory nie wiem jak to możliwe. - poprawił swój plecak na plecach. 

- Też nie wiem, ale to nie jest takie ważne. Bardzo mi się tutaj podoba i nie będę chciał stąd wyjeżdżać. 

- Też nie będę chciał. Jutro czeka nas jeszcze wędrówka do wioski i pewnie czas nam minie tak szybko, że nawet nie poczujemy tak naprawdę tego dnia. 

- Z pewnością tak będzie, ale nie smuć się mamy jeszcze mnóstwo wakacji przed sobą. Za rok też możemy tutaj przyjechać jeśli bardzo nam się spodoba. 

- To fajnie. - uśmiechnął się zadowolony. 

Resztę drogi spędzili w ciszy, nie musieli się cały czas do siebie odzywać, aby czuć się dobrze. Gdy dotarli na szczyt uśmiechnęli się do siebie i usiedli na skałce, aby złapać trochę powietrza. Ostatnie parę metrów było najgorsze, stromość góry sprawiła, że musieli się wspinać. Widok zapierał im dech w piersiach, wszystko  było tak niesamowite. 

- Nie spodziewałem się aż takiego widoku, wiedziałem, że będzie pięknie, ale nie sądziłem że aż tak. - zachwycał się brunet. Nigdy wcześniej nie był w górach, jego rodziców raz było stać na wakacje i wybrali się wtedy nad morze. Nie były to jedne z jego lepszych wakacji, ale mimo wszystko zawsze dobrze je wspominał. 

English Tea	|LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz