25.

2.2K 122 62
                                    

W domu Tomlinsonów od rana panował harmider, Louis nie mógł zapanować nad Erniem, który gdy tylko dowiedział się, że Harry przychodzi zaczął biegać po całym domu w poszukiwaniu obrazków, które zrobił dla niego. Chłopczyk dosłownie przepadł dla bruneta, gdy tylko ten pojawiał się u nich w domu, to ten zabierał go do swojego pokoju i bawił się tak długo aż nie zasypiał. Na początku to denerwowało Louisa, który nie mógł wtedy spędzić czasu z brunetem tak jak tego chciał, jednak z czasem przekonał się, że Harry'emu sprawia to tyle samo zabawy co jego młodszemu bratu. 

- Ernie! Musisz posprzątać te zabawki. - westchnął zrezygnowany szatyn, gdy zobaczył porozrzucane rzeczy po pokoju bliźniaków. 

- Teraz nie mogę Lou! Musze znaleźć rysunek, on był najładniejszy. - jęknął chłopiec, a w jego oczach zaczęły wzbierać się łzy. Robienie tej pracy zajęło mu najwięcej czasu i był naprawdę zdesperowany, aby ją znaleźć. 

- Gwiazdko, Harry będzie prawdopodobnie tutaj przychodził codziennie przez dwa miesiące zdążysz mu go dać. - kucnął przed nim i pocałował go w głowę. - A teraz posprzątaj ładnie zabawki i idź pomóc mamusi, dobrze? - chłopiec pokiwał głową i od razu zajął się sprzątaniem zabawek. 

- Będziesz dobrym ojcem, Lou. - w drzwiach pojawiła się Lottie, która patrzyła z rozczuleniem na wcześniej odbywającą się scenę. 

- Mam zamiar takim być. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej. Objął ją w talii ramieniem i razem zeszli na dół. 

- Nie mogę się doczekać aż zobaczę twoje dzieci. - położyła głowę na jego ramieniu. 

- Ja też nie mogę się ich doczekać, uwierz. - uśmiechnął się. Był młody, ale chciał je pomimo swojego młodego wieku. - Ale najpierw studia, a później przyjemności. - zaśmiał się i podszedł do swojej mamy, której ręce wypełnione były naczyniami. Odebrał je od niej i porozstawiał na stole w jadalni. Stół był ogromny, mieścił dwanaście miejsc przez co zajmował niemal całe miejsce w pomieszczeniu.

- Lou, o której przyjdzie Harry? Nie wiem czy wyrobie się z obiadem. - westchnęła Jay opierając się o łuk drzwiowy. 

- Powiedział, że postarają się tutaj być około piętnastej, ale przecież nie musisz się spieszyć, to nie są goście, którzy jak poczekają chwilę na obiad to im korona z głowy spadnie. - zaśmiał się i spojrzał na zegarek, który wskazywał za kwadrans piętnastą. 

- Wiem, wiem. - uśmiechnęła się i wróciła do kuchni. - Planujesz gdzieś dzisiaj wyjść z Harrym? -szatyn usłyszał jej krzyk dobiegający z kuchni. 

- Nie myślałem o tym. - odpowiedział. - Chyba nie ma już nic ciekawego do pokazania w Doncaster, wszystko widział na wcześniejszych wizytach. - wzruszył ramionami. 

- Miałam na myśli randkę Lou. - zaśmiała się i pokręciła głową. - Wiesz wypadałoby się pokazać ze swoim chłopakiem. Większość twoich kolegów ze szkoły nadal nikogo nie ma. 

- Mamo! - parsknął głośnym śmiechem. - Dla was to najważniejsze, żeby ludzie widzieli. 

- Jestem dumna ze swojego synka to chce go pokazywać. - przytuliła się do niego. Tą uroczą chwilę przerwał dzwonek do drzwi, który sygnalizował, że pewnie Anne i Harry już przybyli. 

- Harry! - usłyszeli krzyk Ernesta i chwilę później chłopiec podbiegł do drzwi otwierając je. - Cześć Harry. - rzucił się na nogi bruneta. 

- Cześć Ernie. - zgarnął chłopca w swoje ramiona. - Cieszę się, że cię widzę, ale postąpiłeś bardzo nieładnie otwierając samemu drzwi. - skarcił chłopca.

English Tea	|LarryWhere stories live. Discover now