Gdy Louis wreszcie dojechał pod swój dom odetchnął z ulgą, zbliżał się wieczór, a niestety jeżdżenie o tych godzinach nie były jego ulubioną czynnością, gdy był zmęczony. Harry obudził swoją mamę, która od razu wysiadła z auta, czuła się niezręcznie, gdy musiała przyjąć pomoc od matki chłopaka swojego syna, jednak Louis zapewniał ją, że to nic takiego i oni kiedyś sami mieli niewielkie problemy z pieniędzmi przez które przyjmowali pomoc od obcych ludzi.
-Zjemy u mnie w domu kolacje i odwieziemy panią do domu. Mama nalegała na poznanie się. - uśmiechnął się. Cała trójka weszła do domu, w którym panował niemały hałas. - Jesteśmy już mamo. - poinformował Louis, gdy rozbierali się z wierzchnich ubrań.
-Cześć Louis. - kobieta podeszła do nich uprzednio wycierając dłonie w fartuch zawiązany wokół bioder.
-Jay. - wyciągnęła dłoń w stronę mamy bruneta uśmiechając się szeroko.
-Anne. - podeszła bliżej, aby uścisnąć dłoń należącą do kobiety.
-Mamusiu, to jest Harry. - przyciągnął do siebie bruneta, który uśmiechał się nieśmiało.
-Miło mi ciebie poznać Harry. - spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. - Chodźcie do salonu. Bliźniaki trochę hałasują, ale jak zobaczą Louisa, to się uspokoją. Ja wrócę do kuchni dokończyć kolację.
-Pozwól, że ci pomogę. - zaproponowała Anne.
-Oczywiście, chodźmy. - uśmiechnęła się. Harry ucieszył się, gdy zobaczył jaka matka Louisa była gościnna.
-Wydaje mi się, że się dogadają. - szatyn szepnął do ucha swojego chłopaka kładąc dłoń na jego tali. - Chodź poznać moje rodzeństwo. Dwóch moich sióstr nie ma, ale poznasz to młodsze.
-Stresuje się trochę, to moje pierwsze spotkanie z twoją rodziną. - wtulił się w niego.
-Nie stresuj się. Hej! - niemal wskoczył do salonu powodując pisk dwójki dzieci, które bawiły się ze sobą.
-Lou! - krzyknął chłopiec podbiegając do niego.
-Cześć maluchu, chodź tutaj Doris. - kucnął i wyciągnął ramiona w jej stronę. Ta wtuliła się w niego krzycząc cicho. - Poznajcie Harry'ego. - wskazał na bruneta.
-Hej. - Harry kucnął, aby być mniej więcej wzrostu dzieci. - Jak macie na imie?
-Ja jestem Ernest, a to jest Doris! - odezwał się podekscytowany chłopiec. Dziewczynka nadal stała wtulona w swojego starszego brata.
-W takim razie miło mi ciebie poznać Ernest. - uśmiechnął się do niego, a ten od razu pociągnął go w stronę dywanu, na którym leżało kilka samochodów i ciężarówek.
-Pobawisz się? - spytał z nadzieją chłopiec. Uwielbiał bawić się samochodami, jednak bawienie się samemu nie sprawiało mu tak dużej radości.
-Jasne. - usiadł obok niego od razu zaczynając się z nim bawić. Chłopiec od razu podłapał dobry kontakt z brunetem.
-Chodź Harry, poznam cię z Phoebe i Daisy. - Louis podszedł do nich chcąc odciągnąć swojego chłopaka od młodszego braciszka.
-Nie teraz Lou, bawię się z Ernestem. - zrzucił jego rękę ze swojego ramienia.
-Ernie, zabrałeś mi chłopaka. - szatyn kucnął robiąc naburmuszoną minę.
-Harry mój! - zaśmiał się chłopiec rzucając na szyje nic nie spodziewającego się bruneta, przez co obydwoje upadli na dywan śmiejąc się. Harry'emu od razu chłopiec przypadł do gustu, z wyglądu nie przypominał szatyna, ale to urocze marszczenie nosa podczas śmiania się zdecydowanie przypominało to u starszego brata.
KAMU SEDANG MEMBACA
English Tea |Larry
Fiksi PenggemarLouis nienawidzi czarnej herbaty, ale jeśli ta ma sprawić, że bedzie częściej widział Harry'ego to jest w stanie ją pokochać.