14.

3.4K 175 127
                                    

Kilka tygodni później wszystko wróciło do normy. Louis, z wielką pomocą Stylesa, zaczął zapominać o próbie gwałtu. Danielle, po sprawie w sądzie, z której nie miała szans się wywinąć, dostała zakaz zbliżania się do Louisa i trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. To uspokoiło szatyna, póki ta dziewczyna nie mogła się do niego zbliżać czuł się bezpieczny. Harry cieszył się, że Louis tak dzielnie przeżył ten okres załamania. Bał się, że ten wycofa się z życia społecznego i będzie bał się ludzi, jednak zauważył, że chłopak był silny psychicznie, co bardzo pomogło mu w tamtej sytuacji. 

Dzisiaj mieli jeden z tych leniwych dni, kiedy nie musieli iść na uczelnie, ani martwić się pracą, którą szatyn w końcu znalazł. Nie były to duże pieniądze, bo jako kasjer w jednym z męskich butików nie zarabiał fortuny, jednak spokojnie starczało mu na jedzenie, przez co odciążył swoją mamę, która nie mogła być bardziej dumna z syna. Harry również był cholernie dumny mogąc chwalić się wszystkim na uczelni jakiego ma wspaniałego chłopaka, przez co Louis nie raz śmiał się z niego, że jest z nim w związku tylko po to, aby się chwalić. Oczywiście były to tylko żarty, z których obydwoje się śmiali. 

Dochodziła piętnasta, gdy obydwoje leżeli rozwaleni w salonie. Louis siedział na fotelu z nogami przerzuconymi przez podłokietnik, a Harry na kanapie z jedną nogą na oparciu. Czekali na Zayna i Nialla, którzy mieli się pojawić u nich niedługo. Co śmieszne pomimo, że to Louis pierwszy poznał blondyna, to ten i tak wolał Harry'ego, jednak nie przeszkadzało mu to, cieszył się, że brunet poznał przyjaciół w jego otoczeniu. 

-Otworzysz? - spytał Louis, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. 

-Loueh, to twój dom. - mruknął uroczo, jednak szatyn wiedział, że po prostu był zbyt leniwy, aby podnieść swój tyłek. 

-Dobrze, więc zachowuj się jakoś. Jesteś przecież gościem. - odgryzł mu wychodząc na korytarz, aby wpuścić dwójkę swoich przyjaciół. 

-Cześć Ni! - przytulił blondyna. - Cześć Zee. - uśmiechnął się do mulata. - Harry jest w salonie, możecie.. - brunet pokazał mu zrywkę wypełnioną piwem. - Możesz do niego iść. - zwrócił się do irlandczyka. - Stary! Nas jest tylko czwórka! - spojrzał na ilość alkoholu. - Chce ci przypomnieć, że jesteś naszym profesorem, a po jutrze jest poniedziałek, co oznacza zajęcia z tobą. Chcesz, żeby Niall całą godzinę spał mi na ramieniu? - wywrócił oczami. 

-Louis, dobrze się w ogóle czujesz? - zaśmiał się. - Dobrze wiesz, że Niall jest w stanie wypić pięć sam. Nie zna umiaru. 

-Ale Harry i tak nie pije. - wzruszył ramionami. 

-Harry, czemu nie pijesz dzisiaj? - Zayn zmarszczył brwi wychylając się do salonu, gdzie brunet był pogrążony w rozmowie z blondynem. 

-Czemu nie piję? - zadał mu to samo pytanie marszcząc brwi. Nawet nie odzywał się w sprawie alkoholu, więc nie rozumiał czemu mulat przypuszczał, że nie pije. 

-Lou powiedział, że nie pijesz. - wzruszył ramionami opierając się o framugę i posyłając swojemu chłopakowi buziaka w powietrzu. 

-Boobear, czemu nie piję? - krzyknął do niego z salonu. 

-Masz zajęcia w poniedziałek, nie możesz pić alkoholu skoro masz wszystkie zaliczenia w tym tygodniu. - westchnął wchodząc do salonu. 

-Naprawdę? - spojrzał na niego nie dowierzając. - Zachowujesz się gorzej niż moja mama, która powiedziała, że przed egzaminem powinienem był napić się czegoś mocniejszego, aby się tak bardzo nie stresować. 

-Ale teraz działamy na moich zasadach. A ja mówię, że w tydzień przed egzaminem zero alkoholu. 

-I tak się czegoś napijesz, ten krasnal sam nie raz przychodził skacowany na zajęcia. - zaśmiał się Zayn. - Sorry koleś, ale nie będziesz go ograniczał. - wzruszył ramionami po czym pobiegł do kuchni, gdzie schował do lodówki cały alkohol oprócz czterech butelek piw. Wrócił do salonu i podał każdemu ignorując zirytowane spojrzenie Louisa. 

English Tea	|LarryWhere stories live. Discover now