24. Dzień Rodziny

337 14 2
                                    

Auradon 2015r. 

*Raven*

Przygotowana już na nadchodzący dzień w szkole siedziałam na łóżku i w towarzystwie Mirabelle próbowałam namierzyć miejsce pobytu Ricka, Piper i Chrisa. Choć rezultatów jak nie było, tak nie ma, wiedziałam, że nie mogę się poddać. Wiem już, że oni na pewno żyją, więc teraz wystarczy ich znaleźć... No właśnie, tylko gdzie mogli trafić? 

- Raven? - Mirabelle natychmiastowo ukryła się pod łóżkiem, kiedy to do mojej komnaty wszedł dziadek Bestia. Odłożyłam Lustro Czasu, nie spuszczając wzroku z obecnego króla, przy okazji starając się nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Ja choć naprawdę bardzo cieszyłam się z tego, że mój brat oraz przyjaciele nadal zasilają grono osób żywych, wciąż nie było z nimi żadnego kontaktu, co wyjątkowo mocno mnie niepokoiło. 

- Tak? 

- Jak wiesz, w tę niedzielę organizujemy Dzień Rodziny. Skoro jesteś naszą wnuczką, wraz z Bellą zastanawialiśmy się, czy nie zechciałabyś towarzyszyć nam na rodzinnym zdjęciu? 

- Byłoby mi miło. - uśmiechnęłam się do dziadka. Wprawdzie w moich czasach nadal organizuje się Dzień Rodziny, co już stało się tradycją w naszym liceum, ale ja jakoś nigdy nie pałałam szczególną sympatią do rodzinnych fotek, które zawsze nam robią. Nienawidziłam uśmiechania się do obiektywu i tego udawania, że wszystko jest w porządku. W tym roku jednak z całą pewnością będzie inaczej. Poza tym, gdybym zdecydowała się na stałe powrócić do przyszłości, zniknę ze wszystkich zdjęć, jakie zostały mi tu zrobione, wraz ze zniknięciem wszystkim z pamięci. 

W szkole    

Szłam korytarzem w stronę sali, gdzie gang mojej mamy właśnie skończył niejakie zajęcia wyrównawcze z dobroci. U nas także jest wprowadzony taki przedmiot dla półpotępionych, jednak jest nieobowiązkowy. Mogą zapisać na niego swoje dzieci wszyscy ci potomkowie dobrych postaci, którzy uważają, że ich pociechy zbyt bardzo przesiąkły złem partnera. Absurdalne, wiem, ale taki był wymysł naszej szanownej dyrektorki, księżnej Andriny. Co ciekawe, mama próbowała nakłonić tatę, żeby ten zapisał mnie na takie zajęcia, ale tata po dyskusji z dziadkiem Hadesem, odmówił, usilnie twierdząc, że nie są mi potrzebne. 

- Mal, jak myślisz, co zrobią nasi rodzice, jeśli to się nie uda? - z rozmyślań wyrwał mnie przygnębiony głos Evie, który to usłyszałam zza drzwi do klasy. Mama chyba nie zauważyła, że ich podsłuchuję, bo odpowiedziała: 

- Myślę, żee pewnie będą troszeczkę rozczarowani, alee w głębi duszy... dumni, że się staraliśmy. 

- Serio? - spytał Carlos z lekkim niedowierzaniem. 

- Nie. Myślę, że możemy nie wracać do domu. - spuściłam wzrok, usłyszawszy tym razem szczerą odpowiedź mojej mamy. Naprawdę musieli mieć ciężko ze swoimi rodzicami. Potępieni wyszli z klasy, więc do nich zagadałam: 

- Hej, co macie takie przygnębione miny? - spytałam, udając, że nie słyszałam ich wcześniejszej krótkiej rozmowy. 

- Dobra Wróżka zrobiła nam uroczy prezent, organizując rozmowę z naszymi rodzicami, tyle wystarczy? - Mal spojrzała na mnie wymownie. 

- Tak, wystarczy. Możesz mi wierzyć, nie mam więcej pytań. - dodatkowo pokręciłam głową, całkowicie rozumiejąc reakcję potępionych. Miałam pełną świadomość, że wbrew pozorom rozmowy z rodzicami bywają naprawdę bardzo trudne. 

Wieczorem    

W piątkę spotkaliśmy się w pokoju chłopaków, by omówić plan przejęcia różdżki podczas koronacji taty. Ponoć potępieni myśleli już nad tym, kiedy ja byłam nieprzytomna, ale chcieli wprowadzić mnie w temat i raz jeszcze wszystko przeanalizować. 

Następcy : Zatracona w PrzeszłościWhere stories live. Discover now