11. Rodem z Wyspy?

434 20 7
                                    

Auradon 2015r.

*Raven*

Leżałam w łóżku i przez Lustro Czasu obserwowałam, jak mamie, cioci i wujkom idzie kradzież różdżki Dobrej Wróżki z Muzeum Historii Auradonu. W sumie mogłabym im pomóc, ale niestety oni nie mogą wiedzieć, że ja mam jakiekolwiek pojęcie o ich planach. Poza tym wujek Jay i tak spaprze robotę, przez co będą musieli poczekać do pamiętnej koronacji mojego taty. Ale wracając. Kiedy gang Mal dotarł do sali, gdzie przedstawiono posągi potępionych, każdy z jego członków wszedł tam dość niepewnie.

- Mama? - spytała ciocia Evie, spoglądając na rzeźbę Złej Królowej.

- Zabójca. - wyszeptał wujek Jay, patrząc na posąg Jafara.

- Już nigdy nie zapomnę o Dniu Matki. - stwierdził wujek Carlos.

- Okej, różdżki nie ma. Spadajmy stąd. - tak więc wszyscy poszli za Jayem do innej sali... A raczej wszyscy oprócz mojej mamy. Powolnym krokiem podeszła ona do posągu babci Diaboliny, jakby była zagubiona i chciała spytać ją o radę. Czy to możliwe, by wielka królowa Auradonu także nie miała najłatwiej ze swoją mamą? Przecież ... w ogóle tego po niej nie widać. Mal, którą znam z dwa tysiące czterdziestego jest dumną królową, która PRZENIGDY nie popełnia żadnego błędu. Zwykle wypominała je innym, a przede wszystkim mnie, jednak... Jednak teraz, gdy tak na nią patrzę, Mal przypomina trochę... właśnie mnie.

- Och, mamo. - westchnęłam, przykładając lusterko do piersi. Muszę z nią pogadać. Muszę ją bliżej poznać. Chcę wiedzieć, jaka była... jaka jest w tym roku.

*Evie*

Wczoraj poszliśmy do Muzeum Historii Auradonu, aby ukraść różdżkę Dobrej Wróżki i tym sposobem wypełnić wolę naszych rodziców. Niestety nie wszystko poszło po naszej myśli. A konkretnie to Jay włączył alarm, więc musieliśmy ewakuować się z muzeum BEZ różdżki. Mal jednak nie zamierza się poddać i już myśli nad kolejnym planem działania. Ja oczywiście rozumiem, że ona nie chce zawieść swojej mamy... ja także nie, ale przecież moglibyśmy trochę wyluzować i pokorzystać z tego, że jesteśmy w Auradonie.

- Cześć Evie! - z rozmyśleń wyrwał mnie głos należący do Nicoletty. Od razu spojrzałam w jej zielone oczy, nie wiedzieć czemu, tak łudząco przypominające oczy Mal.

- Cześć Nica!

- Jak minęła wam pierwsza nocka? - spytała z uśmiechem, ale był on jakiś taki dziwny.

- Było całkiem ... ciekawie. - przyznałam szczerze, choć dziewczyna nie mogła wiedzieć, że minionej nocy nie spędziliśmy w łóżkach, a w muzeum.

- Co teraz masz?

- Lekcję wyrównawczą z dobroci. - oznajmiłam, na co Nica jęknęła niezadowolona, ​​zupełnie jakby z góry wiała, że ​​te lekcje to jakaś masakra.

- Naprawdę nie rozumiem, za co was tak katują. Normalnie już wam współczuję.

- Skąd możesz wiedzieć, że jest źle? Przecież nigdy nie brałaś udziału w lekcji tego przedmiotu.

- Racja, ale potrafię sobie wyobrazić, jak znudzone musi być dziecko złoczyńcy, gdy siedzi w ławce, a ktoś przez czterdzieści pięć minut z milusim uśmieszkiem wpaja mu, że zło jest złe. - Nica przewróciła oczy. - Poza tym nie wszyscy potomkowie potępionych z automatu są źli, choć są tacy, którzy uważają, że jest inaczej.

- Skoro tak mówisz ... - jej oczy, to jak rozumie naszą sytuację, czy to możliwe, żeby była... jedną z nas? - Nica, mogłabym cię o coś zapytać?

Następcy : Zatracona w PrzeszłościWhere stories live. Discover now