7. Tak bardzo mi ciebie brakuje

498 27 2
                                    

Auradon 2040r. 

*Piper*

Przyszłam do szkoły, myślami będąc ze swoją przyjaciółką. Słyszałam od mamy o zaginięciu Rave i szczerze mówiąc, nie wiem, co mam o tym myśleć. Nie dziwię się dziewczynie, że uciekła, bo serio, ileż można znosić zachowanie Christiana, jednak mogła nam coś powiedzieć. Dać jakikolwiek znak życia, żebyśmy się o nią nie martwili. Mogę się założyć, że Rick załamał się na wieść o tym, że jego ukochana zniknęła bez słowa. Czy ona naprawdę nie widzi, jak wiele znaczy dla syna Umy i Harry'ego...? A może jemu rzeczywiście coś powiedziała, jednak prosiła o zachowanie dyskrecji? Dobrze byłoby porozmawiać z nim na ten temat. 

- Cześć, widzieliście gdzieś Ricka? - podeszłam do Lucy i Alana, którzy stali przy naszych szafkach. Tak się dziwnie złożyło, że wszyscy mieliśmy je obok siebie. 

- Nie, a czemu pytasz? - zainteresowała się wnuczka Cruelli. Rozejrzałam się po korytarzu, by mieć absolutną pewność, że nikt nas nie podsłuchuje. 

- On może wiedzieć coś na temat ucieczki Raven. - oznajmiłam ściszonym głosem. 

- Fajnie by było, ale myślę, że Rick nic nie wie. Przecież gdyby było mu coś wiadomo, powiedziałby o tym ciotce Umie, a ona przekazałaby to ciotce Mal. - zauważył Alan. 

- Albo siedzi cicho, by ją kryć. Przecież wiecie, że Rick zrobiłby dla Raven wszystko. 

- Tego jestem pewna, Piper, ale zauważ, że Rave może być teraz w niebezpieczeństwie. Pewnie słyszeliście już o Kamieniu Hadesa. 

- Tak, mama coś wspominała. - potwierdziłam. 

- Tata też. - dodał Alan. 

- No właśnie, więc jeśli Rick uznałby, że najbezpieczniej dla niej będzie poinformowanie wujka Bena i cioci Mal, gdzie jest, zrobiłby to bez wahania. - jak widać, każde z nas miało inne zdanie na ten temat. Chyba rzeczywiście najlepiej będzie spytać o to samego Ricka. Nie wiem jednak, czy uda mu się trafić dziś do szkoły. Za niedługo będzie dzwonek, a jego nadal nie ma. 

- Hej, a co to za zbiegowisko? - Alan zwrócił naszą uwagę na tłum uczniów idący w jednym kierunku. Wymieniwszy spojrzenia, udaliśmy się w tę samą stronę, co wszyscy. Czy widok Christiana, który przemawiał do kolegów, niczym wielki bohater narodowy, powinien nas zdziwić? Nie zdziwił ani trochę:  

- ...Zapewniam was jednak, że nie macie się czego bać! Jeśli Raven rzeczywiście zaatakuje Auradon, możecie być pewni, że zrobię wszystko, by nikt z was przy tym nie ucierpiał! Nie bójcie się tej wiedźmy, jeśli zajdzie taka konieczność, w pojedynkę stawię jej czoła! - uczniowie zaczęli go oklaskiwać. Jedni z większym przekonaniem, inny z mniejszym. Ja jednak stałam tam i kręciłam głową z dezaprobatą. Nie mogę uwierzyć, że nawet w takiej chwili Chris robi z siebie zbawcę Auradonu, przedstawiając Rave, jako tą złą i okrutną wiedźmę... A nie, jednak mogę. Przecież mowa tu o Christianie. 

- Laski, nie macie pojęcia, jak bardzo chciałbym walnąć Chrisa w tę jego lalusiowatą gębę. - skomentował syn Jaya i Lonny. 

- Nie warto, Alan. Do tego kretyna i tak nic nie dotrze, a jeszcze nabawisz się problemów. Zresztą wiecie, jaki jest Christian. W mordzie jest, jak wilk, ale bronić go trzeba, jak owcy. - stwierdziła Lucy. 

- Nie zamierzam jednak tego przemilczeć, na to nie liczcie. - odczekałam, aż uczniowie się rozejdą, później z gniewem w oczach podeszłam do Chrisa. 

- O co tym razem chodzi, Piper? - spytał niezbyt zadowolony moim widokiem, ale nie dbałam o to. 

- Jak możesz mówić, że Raven zamierza zaatakować Auradon? Wierz, lub nie, ale jej zależy na ludziach, może nawet bardziej, niż tobie. - Christian wyśmiał moje słowa, ale nie spodziewałam się innej reakcji. 

Następcy : Zatracona w PrzeszłościWhere stories live. Discover now