13. Druga córka Hadesa

443 21 4
                                    

Na dole ważna notka, ale póki co miłego czytania!

Auradon 2015r.

*Raven*

Skorzystałam z zaproszenia Bena i przyszłam zobaczyć, jak im idą przygotowania do meczu. W dwa tysiące czterdziestym również zdarzało mi się wpadać na mecze, żeby kibicować Rickowi i Alanowi, którzy nie wiedzieć jak, ale dostali się do drużyny. Pewnie to zasługa ich wybitnego talentu, bo niestety, ale potępionym i półpotępionym jest trudniej dostać się do reprezentacji szkoły, niżeli Auradończykom czystej krwi. Zwykle jednak trzymałam się na uboczu, by nie natknąć się na Phoebe, która jest kapitanem szkolnej drużyny cheerleaderek. Pewnie już domyślacie się, dlaczego Piper się do niej nie dostała, choć osobiście uważam, że wnuczka Złej Królowej doskonale sprawdza się w wymachiwaniu pomponami. Uśmiechnęłam się do siebie na tę myśl. Ciekawe, co moja przyjaciółka teraz robi? 

- Nica, zobacz, Jay i Carlos też przyszli na trening. - uradowany Ben zwrócił moją uwagę na chłopaków z Wyspy. To fajnie, że się pojawili tylko... 

- Czemu Carlos chodzi po strefie śmierci? 

- Nie wiem, może jeszcze nie umie grać. Z chęcią go nauczę. - nie kontynuowaliśmy rozmowy, bo trener zwołał zbiórkę, więc tata musiał iść dołączyć do reszty. 

- No to, powodzenia Ben. Idź tam i pokaż, kto tu rządzi. - powiedziałam, trącąc Benowi ramię w przyjacielski sposób. 

- Dzięki, Nica. - tata mnie przytulił, co odwzajemniłam z czułością, gdy chwilowy szok mi minął. Przyznaję, że brakowało mi kontaktów z tatą i naprawdę bardzo się cieszę, że tutaj mogę je nadrobić, choć nasze relacje w tym roku nigdy nie będą relacjami pomiędzy ojcem, a córką, gdyż w dwa tysiące piętnastym jesteśmy w podobnym wieku. Ben poszedł do drużyny, a ja odprowadziłam go spojrzeniem, któremu towarzyszył szeroki uśmiech. Niestety, musiał on szybko zniknąć, ponieważ zapomniałam o bardzo istotnej rzeczy. Dwa tysiące piętnasty także ma swoją landrynę, której należy unikać. 

- Hej niunia! - gdyby spojrzenie córki Śpiącej Królewny mogło zabijać, z boiska zbieraliby już moje truchło. 

- Cześć Audrey! - wyszczerzyłam się do niej sztucznie. W moich czasach jej wnuczka, teraz jej córka, czemu ród Śpiącej Królewny tak bardzo mnie nie lubi? Czy ja im coś złego zrobiłam? 

- Posłuchaj no mnie, ostrzegałam cię, ale najwidoczniej NIE DOTARŁO. Masz się trzymać z dala od MOJEGO Bena, czy tym razem wyraziłam się wystarczająco jasno?! 

- Po pierwsze, Ben ma prawo przebywać w towarzystwie każdego, kogo tylko chce. Po drugie, on nie jest twoją własnością. Po trzecie, dobrze ci radzę, lepiej uważaj na to, co robisz, bo możesz się niebawem zdziwić, jak Ben oficjalnie oznajmi, że woli inną. - tak wiem... Wiem, że nie powinnam jej tego mówić, ale mam już serdecznie dość panoszenia się córki Śpiącej Królewny. Do Phoebe się już przyzwyczaiłam, głównie dlatego że mam wywalone na to, z kim zadaje się Christian, no ale tata... 

- Ty lepiej sobie uważaj, bo nie wiesz, z kim zadzierasz. - nie miałam ochoty z nią dłużej rozmawiać i na całe szczęście nie musiałam, ponieważ mecz się rozpoczął, więc Audrey wróciła do drużyny cheerleaderek. Ja natomiast podeszłam do trenera i zajęłam zarezerwowane już wcześniej miejsce obok niego. Jay zaczął grę bardzo brutalnie, ale nie zdziwiło mnie to, ponieważ jego syn także gustuje w takiej taktyce. Całkowicie niewzruszona tym, że poturbował kilkorga chłopaków w tym także Chada, zaczęłam mu głośno kibicować. Trener jedynie zagwizdał i przywołał do siebie syna Jafara z jakąś taką surową minom, ale nie wiem, czego spodziewał się po chłopaku z Wyspy. Tego, że będzie wszystkich przepraszał, ilekroć kogoś delikatnie szturchnie? 

Następcy : Zatracona w PrzeszłościWhere stories live. Discover now