6. Szkoła - pewne rzeczy zawsze pozostaną niezmienne

506 23 3
                                    

Auradon 2015r. 

*Raven*

Obudziły mnie promienie słońca padające mi prosto na twarz. Dotąd myślałam, że to tylko chory sen, ale obudziwszy się w Auradonie dwadzieścia pięć lat wstecz, dotarło do mnie, że to wszystko dzieje się naprawdę. Naprawdę mam szansę zawalczyć o lepsze życie dla potępionych. Zamierzam tego dokonać, choćby nie wiem co. Przestałam myśleć o swoim wewnętrznym postanowieniu, usłyszawszy pukanie do drzwi. 

- Wejść proszę! - kulturalnie zaprosiłam tę osobę do środka. Okazało się, że był nią pan Płomyk. Mimo młodszego wieku, rozpoznałam go bez trudu. 

- Witaj, panienko. Przyszedłem oznajmić, że za dwadzieścia minut rozpoczyna się śniadanie. 

- Wyrobię się w dziesięć. - zapewniłam, po czym wzięłam pierwsze lepsze ubrania i zniknęłam za drzwiami łazienki. Ona również zmieniła się nie do poznania, ale nie miałam zbyt wiele czasu, żeby się jej przyglądać. Szybko więc się ubrałam i odprawiłam poranną rutynę. I co, a nie mówiłam, że wyrobię się w dziesięć minut? Będąc już gotowa, poszłam za panem Płomykiem, ponieważ musiałam udawać, że nie znam drogi do jadalni. Idąc korytarzem, minęłam ścianę, która była całkowicie inna, niż w moich czasach. Mianowicie, to właśnie na niej tata zostawił ślady pazurów, gdy matka Phoebe zamieniła go w bestię za pomocą berła mojej babci. Podobno zamkowi architekci chcieli naprawić wyrządzoną szkodę, tata jednak się nie zgodził. Uznał, że ślady jego pazurów przypominają nam, iż wszyscy jesteśmy zdolni do czynienia zarówno dobra, jak i zła. Delikatnie przejechałam ręką po nienaruszonej ścianie. Naprawdę nic z tych rzeczy jeszcze się nie wydarzyły.

- Panienko, czy wszystko w porządku? - odchrząknięciem powróciłam do rzeczywistości, po czym spojrzałam na Płomyka, który oczekiwał odpowiedzi na zadane mi pytanie. 

- Tak, oczywiście. - zapewniłam z uśmiechem, po czym w towarzystwie Płomyka ruszyłam dalej. 

W jadalni

Po dotarciu na miejsce okazało się, że wszyscy już byli. Wczoraj miałam okazję poznać młodszą wersję babci Belli oraz mojego ojca, teraz przyszła kolej na dziadka Bestię. 

- Witaj, moja droga. To ty pewnie jesteś tą dziewczyną, którą mój syn wczoraj przyprowadził ze spaceru. 

- Na imię mi Nicoletta, wasza królewska mość. To zaszczyt króla poznać. - no proszę, a jednak katorga na lekcjach dobrego wychowania z Wróżką Chrzestną na coś się przydała. Chris też je miał, tyle że z babcią Bellą. Pracowaliśmy nad zasadami etykiety z osobna, gdyż mój brat był na o wiele wyższym poziomie, niż ja. 

- Ja również czuję się zaszczycony. - po wymianie grzeczności z dziadkiem usiadłam obok taty i we czwórkę zajęliśmy się jedzeniem. Dziadkowie wypytywali mnie o przeróżne rzeczy, a ja starałam się odpowiadać tak, by zdradzić im jak najmniej. Po skończonym śniadaniu tata zaproponował mi coś, czego kompletnie się nie spodziewałam: 

- Nica, tak sobie myślę, może zechciałabyś pójść ze mną do szkoły i poznać moich przyjaciół? Jestem pewien, że Dobra Wróżka z radością przyjmie cię do grona uczniów. 

- Do szkoły? Ja i ty? - zastanawiałam się nad tym, jakby tu grzecznie odmówić, ale z drugiej strony, mam przesiadywać w pokoju przez całe dnie, jak to bywało w moich czasach? - Właściwie, czemu nie? 

- To świetnie! - tata wyglądał na naprawdę uradowanego moją zgodą. - Zabierz więc ze swojej komnaty najpotrzebniejsze rzeczy i widzimy się przed zamkiem. 

- Dobrze. - Ben ruszył w stronę pokoju Chrisa, który pewnie w tych czasach jest jego pokojem, więc i ja poszłam do swojego. Do niesmacznie różowej torby przyszykowanej mi przez panią Imbryk włożyłam Lustro Czasu, Kamień Hadesa, a także nakazałam się tam ukryć Mirabelle. Co ciekawe, miałam tam już podręczniki i zeszyty, które zapewne przydadzą mi się w szkole. Pomyśleli o wszystkim. 

Następcy : Zatracona w PrzeszłościWhere stories live. Discover now