47. Zimne poranki

49 9 4
                                    


Leżeliśmy tak jeszcze kilka minut w ciszy. Jednak, nie należała ona do tych niezręcznych. Żaden z nas nie chciał się odezwać. Po prostu leżeliśmy wtuleni.

Moje myśli nie chciały mi dać spokoju. Starałem się uspokoić jakoś Jeno, ale sam nie mogłem. Te wydarzenia nadal nie chciały zniknąć z moich oczu, tak samo jak łzy. Przy Jeno czułem się dużo bezpieczniej niż sam. Coś czuję, że naprawdę przez dłuższy czas nie będę chciał zostawać sam w domu. Dlatego też mogę zaryzykować. Wprowadzić się tutaj? W swoim domu i tak jestem sam. Chociaż to mój pierwszy miesiąc w Seulu, a już muszę wyprowadzać się ze swojego pokoju, którego naprawdę lubię.

I najważniejsze; co na to rodzice? Można sadzić, że mają mnie gdzieś i pokazują mi to już prawie od zawsze. Jednak, jestem ich jedynym dzieckiem i już mieliby mnie nie widywać kiedy wrócą do domu, nawet raz na tydzień? Po tym wszystkim szczerze mówiąc, żałuję że tak jest. Chciałbym, aby poświęcali mi więcej uwagi. Przyszedłbym do nich, opowiedział co się stało, oni by mnie przytulili, pocieszyli i obiecali, że będą przy mnie. Sytuacja jednak wygląda inaczej.

Po chwili poczułem, jak mój chłopak się podnosi, przy czym lekko od siebie odsuwa. Patrzyłem na niego nadal leżąc, a on obok mnie usiadł. Spojrzał w moje oczy i złapał za rękę. Trochę zaskoczył mnie ten gest, nie wiedziałem co powiedzieć.

- Tak bardzo Cię przepraszam... - szepnął. - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo żałuję, że mnie przy tobie nie było. Że wtedy uciekłem. Zachowałem się jak pieprzony tchórz, który nie ma odwagi zmierzyć się ze swoją przeszłością. Jakbym mógł cofnąć czas, to rozegrałbym to zupełnie inaczej. Teraz już będzie inaczej, obiecuję. Przejdziemy przez to razem. Kocham Cię.

Podniosłem się, a on zaczął się przybliżać i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Trzymał ręce na moich policzkach, a ja objąłem jego szyję. Było mi tak dobrze w tej chwili, czułem się bezpiecznie. Kiedy się ode mnie odsunął, przytulił mnie do siebie przy czym usiadłem mu na kolanach. Położyłem głowę przy jego szyi.

- Dopilnuję, żeby nikt Cię nie skrzywdził. Już nigdy.

- Mhmm...

Chciałbym mu wierzyć. Jak niczego innego. Ufam mu, ale zbyt dużo działo się ostatnio. Nie wyobrażam sobie, jak będę musiał sam wyjść z domu. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Co z tego, że mojego oprawcy już nie ma. Kto wie ile jeszcze Jeno ma wrogów? Sam pewnie nie wie ile dokładnie. Tym bardziej, że Zack mógł mieć więcej „kolegów" którzy mogą go zastąpić, ponieważ przewidzieli rozwój sytuacji. A jeśli zrobią coś Jeno?

- Hyung...

- Tak, Renjun?

- Ch-chyba dzisiaj nigdzie nie idziesz...?

- Nie zostawię Cię. - pocałował mnie w czoło.

Poniedziałek

Obudził mnie budzik. Nie mogłem otworzyć oczu, dlatego szukałem telefonu ręką, który spadł z hukiem na ziemię. Jęknąłem i wyłączyłem alarm, a urządzenie pozostało na ziemi. Nie chciało mi się go podnosić. Odwróciłem się w stronę Jeno, który jak zwykle nic nie słyszał tylko twardo spał. Przypomniałem sobie wczorajszy dzień. Cały czas leżeliśmy, oglądając filmy, a później się przytulaliśmy.

Wstałem bardzo cicho i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby, ale się nie ubrałem. Do wyjścia pozostały prawie dwie godziny, więc postanowiłem jeszcze tego nie robić. Potrafiłem uszykować się w dwadzieścia minut, więc jednoznacznie można przyznać, że zbyt wcześnie ustawiłem budzik. Na dworze nie zdażyło się jeszcze zrobić porządnie jasno. Ani słońce jeszcze nie wzeszło.

Teraz prawdziwe wyzwanie; trzeba obudzić Jeno.

Ubrałem szlafrok, ponieważ poranki były strasznie zimne o tej porze roku, moje ręce również. Nadal zastanawiałem się, jak to możliwe, że mimo takiej pogody mój chłopak śpi w samych bokserkach i mu nie jest zimno. Ja śpię w zwykłej koszulce i długich spodniach od piżamy i nie czuję ciepła.

Wszedłem znów do naszego pokoju. Nadal śpi. Położyłem się z powrotem pod kołdrę, aby się ogrzać. Nic zbytnio nie poczułem, ale nadal się trząsłem. Dlatego nienawidzę poranków. Gdyby było ciepło byłoby dobrze. Jak w lato. Potrafiłem obudzić się cały spocony i od razu włączałem wtedy wiatrak. Byłem wtedy strasznie wściekły, że nie czuję chłodu. Teraz, pomyślałem, tęsknię za tym.

Poczułem po chwili ręce, które obejmują mnie w pasie.

- Zimno Ci? - spytał zachrypniętym głosem, a mnie przeszedł dreszcz.

- N-nie...

- Jak, przecież cały się trzęsiesz.

Złapał moje dłonie w swoje ciepłe.

Właśnie w takich chwilach, pomyślałem, że chciałbym zostać cały dzień z nim tutaj w łóżku i nie iść do żadnej szkoły. Tylko czuć jego dotyk, dzięki któremu robiło mi się lepiej i dużo cieplej. Czułem się przy nim bezpiecznie, jak przy nikim innym. Nie zważając na wydarzenia ostatnich dni, to on dawał mi najwięcej szczęścia.

Mimo to i tak nie chciałem wychodzić sam z domu.

———

Miłego dnia~

Obsession • noren •Where stories live. Discover now