14. Kryzys

107 14 6
                                    


Po drodze wziąłem swój telefon z szafki przy kanapie i wyszedłem trzaskając drzwiami. Słyszałem jeszcze jakby kroki za mną, ale kiedy wsiadłem do windy to nie obchodziło mnie już wcale czy Jeno zechce mnie zatrzymać. Już mnie nic nie obchodziło.

Odblokowałem ekran i zauważyłem dwadzieścia nieodebranych połączeń od Jaemina. Pierwsze co to właśnie postanowiłem do niego oddzwonić.

- No nareszcie, myślałem że już nigdy nie odbierzesz! - powiedział z ulgą. - Przepraszam Cię, że musiałeś z nim jechać ale on mnie powstrz-

- Nic nie mów. - przerwałem mu. - Wszystko okej, znam całą historię. Nie gniewam się na Ciebie.

Starałem się brzmieć w miarę normalnie, aby moje emocje nie wyszły z poza kontroli. Już wystarczająco chłopak się o mnie martwił, więc więcej powodów do tego po prostu nie miałem serca mu dać.

Umówiliśmy się, że przyjdzie pod ten budynek i mnie odprowadzi do domu. To jedyne wyjście, gdyż znam tylko swoją okolicę, oraz w miarę tą wokół szkoły. Wolałem nie ryzykować zgubieniem się. Jeszcze brakowało mi tego, żebym gdzieś daleko poszedł w nieznane, padł mi telefon, w dodatku nie mam kasy, albo co gorsza ktoś by mnie porwał, zgwałcił, później zabił i wrzucił do rzeki.

Uspokój się, Renjun. Zaczynasz wariować.

Po wyjściu z windy ujrzałem swojego przyjaciela. Czekał przy drzwiach do klatki. Wyszedłem przez nie a ten od razu mnie mocno przytulił i zaczął przepraszać za tą sytuację i że czuje się winny za to, że musiałem być skazany na Jeno.

- Jaemin już mówiłem, wszystko okej.

Ledwo mogłem powstrzymać emocje, ale powoli w ostatnim czasie nauczyłem się nad nimi panować. Stawało się to dla mnie coraz prostsze.

- Już nigdy nie wezmę Cię na imprezę. - zaśmiał się lekko.

- Nie dziwię Ci się. Sam już mam ich dość na dłuższy czas. - zrobiłem to samo.

Okazało się, że Jeno mieszka całkiem niedaleko mnie i po kilku minutach już doszliśmy. Powoli zaczynało się ściemniać. Przytuliliśmy się na pożegnanie. Trwało to dosyć długo, ale było mi bardzo wygodnie i od razu czułem się dużo lepiej po ostatnich wydarzeniach tego dnia. Miałem zdecydowanie dość wszystkiego i jedyne na co miałem ochotę, to położyć się spać i wymazać ten weekend z pamięci.

Kręciło mi się troszczkę w głowie i mnie bolała po wczorajszym, ale starałem się to przezwyciężać.

Gdy wszedłem do domu, rodziców jeszcze nie było.

Nic dziwnego - pomyślałem. Ich prawie nigdy nie ma.

Zorientowałem się też, że nie zdążyłem się przebrać i nadal znajdowałem się w ciuchach należących do Lee. Powąchałem za dużą bluzę i momentalnie się uśmiechnąłem.

Nie, stop.

Zdjąłem ją szybko i wskoczyłem w swoją, przy okazji przyglądając się w jakim stanie jest mój siniak na żebrach oraz tym na rękach. Byłem wściekły na Jeno również za to. Gdyby nie to, moje ciało byłoby nienaruszone jak jeszcze z przed tygodnia. Choć ja też nie byłem całkiem nie winny. Nie bez powodu mówią to, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Czasami brała nademną górę i oto proszę co się zdarzało.

Przebrałem również jego spodnie na swoje. Zdziwiłem się, że nie zgubiłem ich po drodze. Były za duże na mnie i to aż za bardzo.

Poskładałem wszystkie ciuchy i odłożyłem je do swojej szafki. Nie wiedziałem kiedy je odzyska lub kiedy ja odzyskam swoje ciuchy z imprezy. Właśnie... co on z nimi zrobił? Skarciłem się w myślach. Mogłem go o to zapytać, jeszcze przed jego wybuchem. Super, teraz dalszy los mojej ukochanej koszuli jest nieznany.

Wielkie dzięki Jeno. Same problemy przez Ciebie.

Zorientowałem się również, że jutro do szkoły. Znów będę skazany na to, że go gdzieś spotkam. Będę musiał go unikać jak ognia, choć pewnie on i tak znajdzie sposoby aby mnie znaleźć. Pewnie zna tą szkołę jak swoją kieszeń, a ja nawet nie znam jej połowy, więc sprawa jest jasna.

Postanowiłem szybko się wykąpać i jak najszybciej iść spać i nie myśleć o tym, jak bardzo się boję jutrzejszego dnia. Nic nie jadłem cały dzień. Nic nowego. Kiedy jestem zestresowany, w tym przypadku od niedawna codziennie, to nie mogę dosłownie niczego przełknąć. Przez to schudłem jeszcze bardziej.

Kiedy położyłem się już gotowy do łóżka, emocje wzięły górę. Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach jak wodospad, a ja nie mogłem się opanować. Nie mogłem powoli oddychać od płaczu i trwało to mam wrażenie, z dwie godziny? Może więcej? Może mniej? Nie wiedziałem już sam. Po prostu czułem się strasznie zawiedziony i przerażony.

Słyszałem z daleka jak rodzice wrócili do domu. Nie zwróciłem zbytnio na to uwagi, a oni sami nie weszli się ze mną przywitać. W sumie nigdy tego nie robią, więc dlaczego by mieli? W tej chwili ma to swój plus. Nie chciałem im pokazywać swoich słabości i tego, że nie potrafię sobie radzić z nową teraźniejszością, która mnie właśnie dopadła.

Nie chciałem iść następnego dnia do szkoły.

Chciałem tylko zniknąć.

\\|||//

Jeszcze jeden😅

Obsession • noren •Where stories live. Discover now