15. Powrót do rzeczywistości

83 13 10
                                    



06.09.2019

Właśnie szedłem wraz z Jaeminem do szkoły. Miałem okropnego doła przez to wszystko, ale przyjaciel starał się mnie pocieszać i zagadywać tak, abym nie myślał o tym. Chwile to działało, jednak gdy weszliśmy do budynku, zrobiło mi się trochę niedobrze ze stresu. Od razu skierowaliśmy się do łazienki, gdzie w lustrze zobaczyłem zupełnie obcą twarz.

Podkrążone oczy od niewyspania i spuchnięte od płaczu, policzki czerwone też od płaczu i coraz bardziej widoczne kości policzkowe. Prócz tamtej pizzy z soboty, nie jadłem zupełnie nic. I właśnie teraz widziałem jakie to ma skutki na mnie.

Jaemin też się martwił. Dał mi nawet połowę swojego śniadania abyśmy razem zjedli. Po długim namawianiu się zgodziłem i póki nie zaczęły się lekcje, wyszliśmy przed szkołę na trawę i zaczęliśmy jeść. Było bardzo dobre, jednak nie mogłem z łatwością przełykać. Wypatrywałem tylko z daleka czerwonej kurtki, którą prawie zawsze miał lub po prostu jego twarzy. Nie chciałem go dziś spotkać.

- Renjun? - usłyszeliśmy zza siebie.

Spojrzałem na chłopaka. Był trochę wyższy odemnie i z twarzy bardzo sympatyczny.

- Jestem Mark. Możemy pogadać?

Wziąłem ostatniego kęsa i przeprosiłem na chwile Jaemina. Chłopak prowadził mnie trochę dalej, a ja już zacząłem się trochę denerwować. Może prowadzi mnie do Jeno? Może nie mógł mnie znaleźć i posyła swoich kolegów, aby mu w tym pomogli?

Renjun, jesteś głupi.

Dopiero wtedy się zorientowałem, że to właśnie ten Mark, który uratował mnie na imprezie i któremu zniszczyłem koszule. Pewnie o tym chce porozmawiać.

Co brak snu i stres robi z człowiekiem...

Zatrzymaliśmy się nieco dalej, gdzie nie było prawie nikogo i była cisza na tyle, że mogliśmy normalnie porozmawiać i nigdzie nie kręciły się tłumy. Na szczęście nie było Jeno. Kamień spadł mi z serca.

- Hmmm... - zacząłem pierwszy. - Dziękuję Ci za tamto, że mnie uratowałeś. A koszulę Ci odkupię, tylko ile kosztowała? Chyba że mam Ci zwrócić po prostu za nią pieniądze?

Chłopak się zaśmiał.

- Nie ma za co. I nie, nie musisz jej odkupywać. Takie rzeczy się zdarzają na imprezach, a przecież mogę ją wyprać.

Pokiwałem twierdząco głową.

- Dobra, ja nie o tym. Chciałem Ci tylko przekazać, że Jeno chce Cię widzieć u siebie w domu dzisiaj o piątej.

Co proszę? Wiedziałem, że to ma coś z tym wspólnego. Po prostu to czułem. Dobra, tak szczerze bardziej spodziewałem się tematu imprezy. Czyli po prostu nie chciało mu się mnie szukać i postanowił nasłać swojego kolegę? Dobra, miałem wrażenie, że występuję w jakiejś chorej operze mydlanej. Kto normalny posyła przyjaciół, zamiast samemu się umówić? Śmiechu warte.

Zaśmiałem się.

- No chyba żartuj-

Przerwałem, gdy chłopak złapał mnie siłą za nadgarstek.

Dobra, czy moglibyście przestać mi to robić?

- Nie żartuję, Renjun. I lepiej żebyś tam poszedł. - warknął. - Znam tą całą waszą historię miłosną i to, że nie widzieliście się od lat. Ale twój ukochany kiedyś Jeno się dawno zmienił. I dla twojego dobra spotkaj się z nim.

Puścił mnie wreszcie i sobie odszedł.

Co to kurwa było?

To było tak żałosne, że aż śmieszne. Czy on próbował mi grozić? Czy może przed nim ostrzec? Co tu się do cholery dzieje?

To się powoli zamienia w kabaret. Co on takiego do mnie ma, że koniecznie musi mnie dzisiaj u siebie widzieć? Co on do cholery znów zaplanował? Może oni wszyscy coś zaplanowali? Czemu mu tak koniecznie zależało, abym się tam u niego pojawił i dlaczego mnie przed nim ostrzegał? Na pewno nie z troski o mnie, nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Nie znamy się w ogóle.

Moja głowa wysiadała od natłoku myśli. Nie chciałem wracać do szkoły, ale niestety musiałem.

W czasie poszukiwań Jaemina zastanawiałem się właśnie nad jednym.

Iść czy nie iść?

~~~

Jak myślicie, pójdzie?

Obsession • noren •Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu