Następny dzieńWłaśnie szedłem do szkoły, dziś bez Jaemina. Napisał mi dziś rano, że jest chory i niestety nie da rady przyjść, więc dziś dosłownie jestem zdany sam na siebie. Bałem się potwornie po wczorajszym. Jeno dosyć szybko wczoraj wyszedł, ponieważ spanikowałem i dosłownie zażądałem, aby natychmiast wyszedł bo zaraz wrócą moi rodzice a ja miałem się „uczyć". Chyba to łyknął, bo pięć minut później już śladu po nim nie było.
Prócz mojej śladów na mojej duszy i ciele.
- Cześć malutki. - poczułem rękę obejmującą mnie.
Spojrzałem na Jeno, który szedł obok z szerokim uśmiechem.
- Nie jestem mały. - syknąłem i odepchnąłem jego rękę.
- Nadal jesteś zły? - westchnął.
Nie kurwa, nie jestem. Jestem wprost szczęśliwy, że mój chłopak to morderca i muszę się teraz bać, czy ktoś przypadkiem nie zginie z mojej winy kiedy nawet choć „przypadkiem" mnie dotknie. Żadnego z tych słów jednak nie wypowiedziałem.
- Zostaw mnie. - warknąłem tylko.
Ale poczułem ścisk na moim nadgarstku.
Czy moglibyście przestać mi to robić?!
- Renjun... - zaczął spokojnie i mnie puścił. - Proszę, nie miej mnie za jakiegoś bezuczuciowego mordercę. A wiem na pewno, że tak myślisz. Boisz się. Ale uwierz mi, kocham Cię. Chcę, abyś mi wybaczył, a ja będę się starał być jak najlepszym chłopakiem, skarbie.
Dlaczego on tak na mnie działa? Dlaczego pod jego wpływem dosłownie mam ochotę się na to zgodzić i rzucić mu się w ramiona? Tak, jestem głupi. Nic innego. Jednak, sam dobrze to wiem i to jest oczywiste. Tęskniłem za nim, kocham go ponad życie, nie wyobrażam sobie życia bez niego mimo to, jaki jest i jak bardzo mnie krzywdzi. Może powinienem dać mu szansę? Może naprawdę się zmieni.
Z drugiej strony jak to mówią „nadzieja matką głupich."
No cóż, może pora zaryzykować?
- Hmm... mogę ci dać szansę... - widziałem, jak chłopak się ucieszył. - Ale nie chcę, żebyś mnie źle traktował.
- Obiecuję skarbie, zmienię się dla Ciebie. Zależy mi na tym, żebyś był szczęśliwy i żebyśmy byli normalną parą. - przytulił mnie.
Wtuliłem się w niego. Pod kątem oka widziałem, jak miedzy nami przechodzą tłumy uczniów patrzących się na nas w dziwny sposób. Pewnie myśleli sobie, że jestem głupi bo pakuje się w związek z takim „kryminalistą". Nie pasowaliśmy do siebie pod względem wizualnym, ale mnie to nie obchodziło.
Myślałem tylko o tym, czy Jeno naprawdę może się zmienić dla mnie i czy mogę mu wierzyć w stu procentach. Miłość wzięła nademną górę i postarałem się mu zaufać. Jakie skutki będą? Tego nie wiem.
Ale to jest dużo lepsze od unikania go całymi dniami i od „właśnie takich" odwiedzin jakie były wczoraj, gdy na niego nakrzyczałem i nie chciałem go widzieć, a on mnie prawie uderzył.
Cóż, jestem naiwny. Ja to wiem.
- Jakie gołąbeczki. - zagwizdał Mark na cały głos, który właśnie przechodził koło nas.
Jeno wystawił do niego pięść, ale gdy spojrzał na mnie, od razu ją opuścił, a ja się lekko uśmiechnąłem. Nie wiem czy to przez moją obecność, ale może naprawdę dużo się zmieni w naszym związku? Czy będzie jak dawniej? Kiedy kilka lat temu czułem się przy nim najszczęśliwszy na świecie?
Teraz sprawa była dużo bardziej skomplikowana.
Jeno obiecał, że mnie odprowadzi pod klasę, z czego byłem mu ogromnie wdzięczny. Jednak wiedziałem też, że nie mogę polegać ciągle na innych i muszę sam się nauczyć orientować w terenie szkoły. Powoli zapamiętywałem gdzie jaka klasa jest, ale nadal nie znałem pozostałych budynków, a one były ogromne. To nie będzie łatwe zadanie.
Pożegnaliśmy się buziakiem, przy czym spotkałem się z kilkoma niemiłymi komentarzami z oddali, ale je zignorowałem.
Gdy chłopak odchodził, w ostatniej chwili przypomniałem sobie o jego ciuchach. Zignorowałem fakt, że za chwilę dzwonek i zacząłem za nim biec, aby je mu oddać. Nie pomyślałem nawet o następnych przerwach. Może dlatego, że chciałem mieć bardziej opróżniony plecak?
Działałem impulsywnie.
Po dłuższej chwili go dogoniłem. Rozmawiał przy szatni z Markiem. Wyglądali jakby się chyba kłócili lub na coś wkurzyli. Nie mogłem odpuścić takiej okazji. Zacząłem podsłuchiwać.
Wtedy też się zorientowałem, że to był błąd.
^^^^
Co za zwrot akcji 😅