19. Poznawanie się

93 14 4
                                    


Chyba się przesłyszałem.

- C-co takiego? - wyjąkałem.

Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Czy on sobie ze mnie żartował? A może naprawdę coś mu zrobił? Czy on go... zabił? Nie, to nie możliwe. Czy Jeno by kogoś zabił? Chciałem wierzyć w odpowiedź, która brzmiała; nie. Jednak, coraz więcej myśli podpowiadało mi, że on jest zdolny do wszystkiego i taka sytuacja najlepiej to pokazuje.

- Dotknął Cię. - warknął.- Jak ja miałem niby zareagować? Jesteś mój i tylko ja mam prawo Cię dotykać, a nie jakiś obleśny debil.

To już przesada.

- K-kiedy to z-zrobiłeś? - robiło mi się coraz bardziej niedobrze.

- W dzień imprezy. Nie mogłem zmyć tych plam ze spodni.

Co do cholery? Nie mógł ich zmyć, jednak pokazuje się w nich normalnie jak gdyby nigdy nic? Co z nim jest nie tak? A jakby policja się go uczepiła i zrobili testy DNA? Wtedy już by było wiadomo kto.
Nie mógł się ich po ludzku pozbyć?

Renjun, co ty pieprzysz.

Przed tobą stoi morderca a ty rozmyślasz o tym, czemu nie pozbył się dowodu tylko z powrotem go na siebie włożył?

Widać nie tylko z nim jest coś nie tak.

- Nie bój się mnie. - szepnął i znów mnie przytulił. - Nic Ci nie zrobię.

No już, bo w to uwierzę.

Nadal się nie ruszyłem, ale moja głowa powoli zaczęła przyswajać te informacje. Zrobiło mi się jeszcze bardziej niedobrze wiedząc, że osoba, którą kocham zabiła kogoś i to w dodatku stoi tutaj przy mnie.

Moje ciało tego nie wytrzymało.

Wyrwałem się z jego uścisku i pobiegłem prosto do toalety, a mój obiad wyszedł na wolność. Strach i szok przejął górę, a miałem to do siebie, że jeśli się czymś naprawdę stresuję lub się czegoś boję to wymiotuję lub po prostu jest mi nie dobrze.

Poczułem rękę na moich plecach. Gdy przestałem, wytarłem się papierem i po prostu wyszedłem z łazienki w poszukiwaniu jakiejś miętówki. Cały czas słyszałem za sobą kroki Jeno, ale starałem się go ignorować. Moje uczucia były mieszane.

Czy każdą osobę, która mnie dotknie, od razu spotka się z takim losem?

To już nie jest miłość. To jest obsesja.

- Renjun, stój. - warknął, gdy ja cały czas chodziłem spanikowany w tą i z powrotem.

- Co?

Zachowałem odpowiednią odległość. Nie chciałem się do niego zbliżać. Nigdy w życiu nie byłem w takiej sytuacji i nigdy w życiu nie stałem z mordercą twarzą w twarz.

Może nie jest mordercą? Czy osoba, która zabiła jednego człowieka jest mordercą?

Chwila...

A może to nie jest pierwsza osoba?

- Nie myśl sobie, że jestem mordercą.

- Czytasz mi w myślach?

- Co proszę?

Nie zauważyłem tego, że zamiast odpowiedzieć sobie w głowie wypowiedziałem to na głos. Super Renjun, brawo.

- Yyy... Dlaczego to w ogóle zrobiłeś? Robiłeś to już kiedyś? - spytałem spanikowany.

Chłopak zaczął się zastanawiać. Chciał wymyślić odpowiedź, czy myśli po prostu w jaki sposób powiedzieć mi prawdę? Czy w ogóle mogę mu w jakiś sposób uwierzyć?

- Nie, nie robiłem. Ale jeśli w grę wchodzisz ty, mogę się posunąć nawet do tego.

Nie wiem czy już się śmiać czy płakać.

//\\//\\//\\//\\

No i co sądzicie o tym?

Obsession • noren •Where stories live. Discover now