Durne wspomnienie

382 30 41
                                    

Miesiąc później

- To co? Czas na zabawę? - Niall był tak podekscytowany, że niemal podskakiwał.

- No to zaczynamy - Liam z uśmiechem otworzył laptopa.

Był 23 lipca. 10 rocznica powstania zespołu. Na ten dzień mieli zaplanowane coś specjalnego.

Payne wcisnął jeden przycisk i udostępnił nagranie. Przygotowywali je od miesiąca. Było dużo śmiechu i płaczu, ale w końcu to zmontowali razem z Arthurem, który znał się na takich rzeczach jak nikt inny. Szybko weszli na media społecznościowe i wpisali życzenia na 10 rocznicę. Cały dzień był dokładnie zaplanowany. Każda mała rzecz, która miała być wystawiona na stronę internetową One Direction.

Wiedzieli, że wszyscy uznają to za robotę zarządu, ale to oni nad tym czuwali.

I pod koniec dnia byli naprawdę szczęśliwi, że mają takich wspaniałych fanów.

Tydzień później

Harry zrobił to pierwszy.

Kilka sekund później Louis.

Potem Liam.

Następnie Niall.

Po jakiś dwudziestu sekundach dołączył się Zayn. Tylko, że jego nie było w planie.

Teraz na Twitterze każda directioner miała pięć powiadomień:

Hello

We

Are

One

Direction Yey!

Liam, Louis i Niall wyłączyli telefony, by nie zostać przytłoczonymi przez masę wiadomości. Harry chwilę się zawahał przez jedno małe powiadomienie na własny numer telefonu.

"Chcę pogadać" głosiła wiadomość. A była ona od Zayna.

Stylesa zamurowało. Dosłownie zamarł ze szklanką soku przy ustach. Wgapiał się niedowierzającym wzrokiem w swojego Iphone'a, nie wiedząc co teraz zrobić. Jego oddech przyspieszył, a w oczach zaczęły gromadzić się łzy. Nawet nie wiedział dlaczego. Pamiętał jego odejście jakby to było wczoraj. A wolał tego nie pamiętać. Liam miał rację. Zayn podjął decyzję, a im nic do tego. Jednak nie potrafił uciec przed zalewającą go falą wspomnień.

Harry stał w progu, bojąc się wejść do pomieszczenia. Wiedział, że wyglądał tragicznie. I tak samo się czuł. Ledwo mógł otworzyć opuchnięte od płaczu oczy, a za każdym razem jak to robił, gorące łzy ponownie spływały po zaczerwienionych policzkach. Po chwili wszystkie spojrzenia skierowały się na jego postać. Objął się ramionami, wciąż stojąc w drzwiach. Nie potrafił poruszyć się choćby o milimetr. Nie ruszył się nawet, gdy ciemnowłosy wytatułowany chłopak wstał z miejsca i powoli do niego podszedł. Reszta zespołu ze smutnymi minami siedziała na kanapie, ale ani Harry, ani Zayn nie za bardzo się tym przejmowali. Malik tylko mocno uścisnął chłopaka szepcząc mu do ucha "to nie twoja wina". Pocałował go szybko w czoło i cofnął się powoli. Chwycił w dłoń dość dużą czarną torbę Nike'a i po ostatnim pożegnaniu wyszedł. Po prostu wyszedł.

Durne wspomnienie.

Louis patrzył na Harry'ego z lekką obawą. Styles chyba odpłynął, bo jego spojrzenie zielonych oczu zmętniało, wpatrzone w nieokreślony punkt, a ręka ze szklanką zastygła w drodze do ust.

- Hazz, wszystko w porządku? - spytał cichutko, jakby bał się zakłócić spokój chłopaka.

Harry przeniósł wciąż zamglony wzrok na Tomlinsona, a szklanka wyślizgnęła się z jego ręki. Cała jej zawartość, jaką był sok jabłkowy, wylała się na beżową koszulę bruneta, przy okazji zahaczając także o czarne jeansy. Zerwał się gwałtownie z miejsca i od razu nachylił, by podnieść szklane naczynie leżące na ziemi. Postawił szklankę na stole i zwrócił się do Louisa:

Whole Again | l.s. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz