To jeszcze nie koniec - dodatek

419 29 24
                                    

- Harry! Harry! Tata jest w telewizji! - Styles usłyszał dziecięcy głos dobiegający z salonu.

Oderwał się od robienia obiadu i wytarł dłonie w ręcznik kuchenny. Po wzięciu z blatu elektrycznej niani, pokierował swoje kroki do głównego pokoju.

Wszedł do pomieszczenia, od razu patrząc na dziewięcioletniego chłopca siedzącego na kanapie z wzrokiem wlepionym w telewizor. Jego włosy były koloru ciemny blond, a oczy lśniły błękitem. Miał na sobie zieloną koszulkę w czarne paski i szare spodnie dresowe. Wyglądał całkowicie jak jego ojciec i nie dało się tego ukryć.

- Freddie, mówiłem, że tata ma dzisiaj wywiad i wróci na obiad - westchnął Harry, a następnie odwrócił się z zamiarem powrotu do kuchni, by kontynuować robienie obiadu.

- Pooglądasz ze mną? - usłyszał za sobą cichy głosik, dlatego cofnął się i usiadł obok chłopca na kanapie.

Na ekranie akurat pojawiło się ujęcie Louisa, który od dłuższej chwili o czymś opowiadał.

- I nie wierzcie Niallowi, jak powie, że taśmy z mojego ślubu wyszły przez przypadek, bo to nieprawda. Jestem pewny, że zrobił to celowo - powiedział szatyn prosto do kamery, jakby rzeczywiście chciał to przekazać oglądającym.

- Od naszego ślubu minęło dobrych parę lat, a oni wciąż o tym mówią - jęknął Styles, czując lekkie zażenowanie, że ludzie po tak długim czasie ciągle zachwycają się ich ślubem. Wydawało mu się, że byli małżeństwem wystarczająco długo, żeby dać sobie spokój z aż takim celebrowaniem tego szczególnego dnia.

- Czemu wujek Liam śmieje się z tego, co powiedział tata? - spytał Freddie, gdy obiektyw uchwycił Payne'a, niemal zwijającego się ze śmiechu na swoim krześle.

- Bo wujek Liam jest dziwny - odparł bez zastanowienia brunet, ale zaśmiał się na widok zdezorientowanej miny młodego Tomlinsona. - Żartuję przecież. On po prostu wie coś, czego inni nie wiedzą. Czyli jak to się stało, że nagranie z wesela wylądowało w internecie.

- Okej, a kiedy pojedziemy do niego i Beara?

- Już niedługo.

Harry rozsiadł się wygodnie, oglądając wywiad. Już za kilka tygodni miał wyjść ósmy studyjny album One Direction, co wiązało się z niemałym przeciążeniem wywiadami, spotkaniami i sesjami. Na szczęście on i Louis potrafili znaleźć balans między pracą a domem, dzięki czemu umieli sobie poradzić z różnymi aspektami swojego życia na raz. Od ekranu odciągnął go głos obok siebie.

- Harry? Mogę ci zadać pytanie? - zapytał cichutko Freddie niepewnym głosem.

- Jasne, skarbie. Pytaj o co chcesz - Styles starał się nadać chłopcu trochę pewności.

- No bo tata jest moim tatą, ale ty nie jesteś moim tatą, mimo że jesteś mężem mojego taty, prawda?

- No tak - mężczyzna ledwo nadążał za takim tokiem myślenia.

- Ale dla Arii jesteś tatą tak samo jak mój tata.

- Tak, ale wciąż nie rozumiem do czego zmierzasz.

- Czy to znaczy, że kochasz Arię bardziej ode mnie? - zadał w końcu nurtujące go pytanie, patrząc z łzami na Harry'ego.

- Co? Oczywiście, że nie. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? - widząc niepewność w oczach chłopca, wciągnął go na swoje kolana i kontynuował. - Posłuchaj mnie uważnie. Mówiłem ci wiele razy, że rodzina to nie tylko więzy krwi. Dlatego też ja i twój tata bardzo kochamy Arię, mimo że nie jest naszą biologiczną córką, co byłoby swoją drogą trochę niemożliwe. I może teraz ci się wydaje, że kocham ją bardziej od ciebie, bo muszę jej poświęcać więcej czasu, ale na pewno nie znaczy to, że kocham cię mniej. Kocham cię jak mojego syna, chociaż nie jestem twoim tatą. Rozumiesz, skarbie!

- Yhm - Freddie pokiwał ochoczo głową, a na jego usta wkradł się szeroki uśmiech. Oplótł ramionami szyję bruneta i wtulił się w jego ciało. - Też cię kocham, Harry.

Przytulali się mocno, dopóki niewielkie urządzenie na stole nie zaczęło buczeć i trzeszczeć, by finalnie wydać z siebie dźwięk podobny do płaczu dziecka. Styles westchnął głęboko, kładąc głowę na ramieniu Tomlinsona.

- O wilku mowa - zsadził chłopca ze swoich kolan, a następnie podniósł się z ociąganiem. - Idziesz ze mną?

Po otrzymaniu kiwnięcia głową chwycili się za ręce i poszli schodami na górę do pokoiku dziecięcego. Niewielkie pomieszczenie pomalowanie w odcieniach błękitu znajdowało się tuż naprzeciw głównej sypialni. Na ciemnych drzwiach wisiał ozdobny napis "Aria", bo tak miało na imię dziecko, które tam miało swoje miejsce. Po środku ściany z wymalowanymi pudrowo różowymi chmurkami stało białe łóżeczko dziecięce, w którym leżała roczna dziewczynka. Miała lekko oliwkową karnację, ciemne, niemal czarne kędziorki na głowie i ogromne brązowe oczy. Teraz jednak jej oczka były załzawione, a pucołowate policzki czerwone i opuchnięte. 

Uspokoiła się w momencie, gdy Harry podszedł do jej łóżeczka i wziął ją na ręce. Mała od razu oparła się o jego ciało, zaciskając piąstkę na materiale koszulki Stylesa.

- Dzień dobry, księżniczko - powiedział do niej mężczyzna, ucałowawszy jej główkę. - Najwyższy czas na wstanie. 

W trójkę zeszli na dół, a następnie przeszli do kuchni, gdzie brunet usadził dziewczynkę na specjalnym krześle. Wyjął z szafy jeden ze słoiczków, by przyszykować małej coś do jedzenia. W tym czasie Freddie starał się zająć jej czas gilgotkami i rozśmieszaniem.

- A kto jest najpiękniejszą księżniczką? - pytał chłopiec zniekształconym głosem, ruszając palcami, na których Aria miała zaciśnięte swoje dłonie. - Oczywiście, że ty jesteś najpiękniejszą księżniczką. 

Po kilkunastu minutach mały blondyn karmił dziewczynkę, nabierając papkę łyżeczką z podgrzanego słoiczka. Sam poprosił Harry'ego, by mógł nakarmić młodszą siostrę. 

Przerwał im głośny dzwonek do drzwi, które Styles, po ówczesnym upewnieniu się, że wszystko jest w porządku, poszedł otworzyć. W drzwiach stał zdyszany Louis. Najwyraźniej spieszył się do swojej rodziny, mimo że miejsce nagrywania wywiadu było tuż za rogiem.

- Dzień dobry, Panie Tomlinson. Mogę w czymś pomóc? - zapytał oficjalnie Hazz, zatrzymując szatyna w progu.

- Przyszedłem do swojej rodziny, Panie Tomlinson - starszy podjął grę swojego męża.

- Przecież nie jestem Tomlinson - wyższy zmarszczył brwi, w końcu przesuwając się, by wpuścić mężczyznę do domu.

- Nazywasz się Tomlinson-Styles, czyli w połowie jesteś Tomlinsonem. I tyle mi wystarczy, żeby móc cię tak nazywać.

- Idiota - prychnął Harry, patrząc jak jego małżonek zdejmuje buty i odzienie wierzchnie.

- Ale i tak mnie kochasz - podszedł do bruneta, by pocałować jego wargi mocno i powoli, zanim pójdzie do dzieci. Przy młodszych te pocałunki stawały się o wiele szybsze i mniej namiętne, niż gdy byli sami.

Przeszli do kuchni, gdzie Freddie wciąż karmił Arię, uśmiechając się do niej wesoło. Na ten widok Louis objął Stylesa ramieniem w talii i oparł głowę na jego barku.

- Piękną mamy rodzinkę, nieprawdaż? - szepnął z błogim uśmiechem na ustach, wyczekując odpowiedzi swojego ukochanego.

- Tak, piękną.

Tym razem na serio koniec

💚💙💚💙💚

Hi

Niespodzianka! Jest jeszcze dodatek!

A teraz to już jest ostateczny koniec. Dodatki się skończyły, nie liczcie na nic więcej.

Podziękowania przeczytajcie sobie z poprzedniego rozdziału, bo nie chcę się powtarzać.

Adios moi mili

Whole Again | l.s. ✔️Where stories live. Discover now