Bez przygód

405 35 21
                                    

Harry wysiadł z samolotu i skierował się do wyjścia z lotniska. Tym razem nie miał ani siły, ani ochoty na przepychanki z Jeffem. Posłusznie wsiadł do wynajętego samochodu. Nie był to jednak Tom, bo ten nie zdążył jeszcze dojechać na miejsce.

Pojechał do jednego z tańszych hoteli. Poprosił Jeffa o wynajem pokoju w jakimś niedrogim, małopopularnym hotelu, bo nie miał ochoty na drogie klimaty.

Dojechał do niewielkiej drewnianej willi. Wszedł do środka i podszedł do lady. Zadzwonił dzwonkiem po czym podeszła do niego starsza kobieta w granatowej sukience. Uśmiechnął się do niej miło i powiedział, że ma tu wynajęty pokój. Staruszka podała mu klucz, poprosiła o podpisanie paru dokumentów i zawołała swoją wnuczkę, by zaprowadziła gościa do pokoju. Harry usiadł na jednej z małych kanap w holu i czekał. Odwrócił się, gdy usłyszał cichy pisk. W drzwiach zobaczył młodą dziewczynę, która właśnie zdała sobie sprawę, że przed nią siedzi ten Harry Styles. Uśmiechnął się lekko rozbawiony. Wstał i podszedł do dziewczyny. Wyciągnął do niej rękę i powiedział:

- Cześć, jestem Harry. Miło mi.

Wnuczka przez chwilę wpatrywała się w dłoń Stylesa jak w jakiś drogocenny skarb, którego niegodna jest dotykać. Jednak po minucie naglącego wzroku Harry'ego, zdobyła się na odwagę i z szerokim uśmiechem uścisnęła jego dłoń:

- Kate.

Wzięła jego bagaż, który i tak po chwili odebrał, po czym wprowadziła go drewnianymi schodami na pierwsze piętro. Pokazała mu piękne, bogato zdobione drzwi, przez które, po otwarciu, przeszedł.

Rozejrzał się po wnętrzu. Było tam o wiele ładniej niż w tych wszystkich drogich hotelach. Czuł się bardziej jak w domu. Podziękował Kate i zamknął drzwi. Rzucił swoją torbę na podłogę i usiadł na dużym łóżku.

Wziął do ręki telefon. Chyba powinien porozmawiać z Niallem. W końcu mu to obiecał. Nie był jednak gotowy na bezpośredni kontakt. Wszedł we wiadomości i wybrał konwersację z Ni.

Hazza: Hej Nini. Przepraszam, że dopiero teraz. Wczoraj byłem trochę zajęty, a dzisiaj leciałem do Berlina. Powinniśmy wszystko ustalić.

Odpowiedzi doczekał się po trzech minutach.

Nialler: No w końcu. Coś się stało?

Hazza: Nie. To nic ważnego. Wiesz, że to już za tydzień?

Nialler: Wciąż w to nie wierzę. Za tydzień spotkamy się i znowu razem zaśpiewamy. Nie mogę się doczekać.

Hazza: Ja też. Tylko zostało kilka szczegółów do omówienia.

Nialler: Ok. Piosenki znasz. Wchodzę jak wywołasz swojego przyjaciela. Aka ja. Potem śpiewamy, gadamy itd. Spotykamy się za sześć dni o godzinie 17:05 za sceną. Następnego dnia mamy koncert. Znaczy ty masz. Wszystko mamy obcykane. Nie stresuj się. A teraz gadaj co się stało wczoraj.

Hazza: Spotkałem się z Lou.

Nialler: Żartujesz?!

W tym momencie Niall podziękował sobie za to, że powstrzymał się od zadzwonienia do Harry'ego. Przez wiadomość nie musiał ukrywać pisku radości, który nieoczekiwanie wyrwał się z jego ust, mimo że doskonale wiedział o spotkaniu mężczyzn.

Hazza: Nie żartuję. Serio się spotkaliśmy. W sumie przypadkowo, ale i tak dziwnie się z tym czuję.

Nialler: Dziwnie?

Hazza: Tak, dziwnie. Nie wiem co o tym myśleć. I nie zamierzam się tobie zwierzać. Jesteś Larrie nr 1. Poza tym musimy w pełni cieszyć się z naszego spotkania za tydzień. Zawsze mogę pogadać z Gems.

Nialler: W takim razie do zobaczenia za sześć dni.

Hazza: Pa.

Harry położył się na łóżku i gapił w sufit. Wiedział, że powinien się ruszyć i jechać na arenę, ale mu się nie chciało. Nie miał siły, by przygotowywać się do koncertu.

Miał nadzieję, że jak zwykle wszystko się jakoś ułoży. Nie lubił rutyny, dlatego każdy jego występ jest inny i wyjątkowy. Każdy komentarz, zmiana tekstu, czy rozmowa z fanem tworzy cudowną atmosferę, którą Harry po prostu uwielbiał.

Znów wziął telefon i napisał do Gemmy prostą wiadomość:

Hazz: To boli.

Gems: Wiem, słonko. Wiem. Jeszcze wszystko się ułoży. Obiecuję.

Harry nie wiedział co odpisać. Skąd ta pewność u Gemmy? Nie wiedział. I nie był pewien czy chciał wiedzieć.

Odłożył telefon i uśmiechnął się do siebie. Cieszył się, że ma taką wspaniałą siostrę jak Gemma, mimo że wydawało mu się, iż coś przed nim ukrywa. Jednak teraz się tym nie przejmował. Wyszedł z hotelu i pojechał w stronę areny, gdzie miał zagrać kolejny koncert.

_______________________________________

Louis z westchnieniem przekroczył próg własnego domu. Nie czuł się tu jednak jak w domu. Już nie.

Uśmiechnął na dźwięk radosnego szczekania Clifforda. Przynajmniej on się cieszył. Chłopak przywitał się z psem i wszedł głębiej w dom.

Swoje torby wrzucił w róg pokoju, a sam usiadł na kanapie. Wplótł palce we włosy i mocno je pociągnął.

Poszedł do kuchni, by nalać sobie coś do picia. Wyjątkowo nie chciało mu się jeść. Nie byłby w stanie nic przełknąć. Wrócił do pokoju ze szklanką soku pomarańczowego. Instynktownie chwycił za telefon i wybrał numer Liama. Odebrał po kilku sygnałach:

- Hej, stary. Co słychać?

- Widziałem się z Harrym - wypalił zdenerwowany.

W słuchawce usłyszał dziwny dźwięk. Jakby Liam właśnie coś wypluł.

- Dobrze się czujesz? - spytał po chwili Lou.

- Oplułem się wodą. Wróćmy do tematu. Co?!

- Przypadkowo spotkałem się z Harrym.

- Tym Harrym?

- Tak, tym.

- Mówisz o Harrym Edwardzie Stylesie?

- Tak. A o jakim innym Harrym mógłbym mówić? - powiedział zirytowany Louis.

- Nie wiem. Potterze? Tak się tylko upewniam. Jak to się stało? Albo nie. To nie jest ważne. Czy coś się... no wiesz?

- No nie wiem.

- Czy coś między wami zaskoczyło?

- Nie. Był zimny jak nigdy. Jak nie Harry.

- To może to jednak nie był ten Harry...

- Serio?

- Ej no. Weź daj mi się nacieszyć tą chwilą. Póki nie wrócisz do: "Och. Jak ja go kocham. Ale nie możemy być razem. A co jeśli on o mnie zapomniał? Ale ja go tak bardzo kocham." - rzucił Lima, zmieniając głos, jakby naśladował jakąś kobietę, a nie Louisa.

- Dobra. Niepotrzebnie dzwoniłem - powiedział starszy i szybko się rozłączył, zanim Liam zdążył cokolwiek odpowiedzieć.
Lou otworzył wyszukiwarkę i wpisał pierwsze hasło jakie przyszło mu do głowy: "Larry Stylinson". Długo przeglądał wyniki. Przy niektórych zdjęciach się uśmiechał, przy innych płakał. Przy jednym konkretnym popadł w zadumę, przypominając sobie czasy, kiedy byli razem.

Whole Again | l.s. ✔️Where stories live. Discover now