Każdy ma jakieś tajemnice

351 27 9
                                    

- To jest idealne! - krzyknął Alex, kiedy wszyscy razem usiedli w niewielkim studiu. - Chyba nie potrzebujemy dalszej sesji co do tej piosenki.

Mężczyzna cieszył się jak dziecko na Gwiazdkę. Chciał jak najlepiej wykonać robotę, a w przyszłości móc się pochwalić współpracą z One Direction - jednym z największych zespołów na świecie. Nie chciał też zawieźć Harry'ego, który z pośród wielu kandydatów wybrał akurat jego. To wszystko było dla niego wielkim zaszczytem i osiągnięciem. Może dla niektórych to był po prostu głupi cukierkowy boysband, ale powrót tego idiotycznego boybandu był jednym z największych wydarzeń tego roku i niesłychaną sensacją wśród dosłownie wszystkich.

- Kończymy na dzisiaj, widzimy się jutro o ósmej tutaj - zarządził, po czym odwrócił się w stronę Zayna. - I lepiej się nie spóźnić.

Pięciu mężczyzn opuściło studio nagraniowe w  świetnych nastrojach. No prawie świetnych.

Harry wciąż nie wiedział czemu Louis się na niego zezłościł. Rozmowa z Niallem trochę poprawiła jego nastrój, ale wolał przynajmniej wiedział co zrobił nie tak. Może źle się zachował, albo był złym chłopakiem i to on zawinił całej sytuacji. Z drugiej strony jednak, powinien dowiedzieć się co się stało. Nie zamierzał się obwiniać, zanim wszystko nie będzie jasne. 

Gdzieś z tyłu jego umysłu tliła się maleńka żaróweczka, która mówiła mu, że to wszystko to nie był dobry pomysł. Że Tomlinson tak naprawdę go nie chce i nigdy nie chciał. Bał się, że w pewnym momencie to światełko zaświeci mocniej, a on znowu skończy ze złamanym sercem, przelewając smutki na kartkę papieru.

Wsiadł do auta, by pojechać do domu Louisa. Umówili się tam z chłopakami, by uczcić pierwszy dzień nagrań. Nie chciał, by ktokolwiek oprócz Nialla, dowiedział się o maleńkiej kłótni między nim, a jego chłopakiem. Zamierzał rozwiązać to po cichu, w końcu to nic takiego.

- Hazz - powiedział szatyn tak cicho, że ledwo słyszalnie. Położył dłoń na udzie ukochanego, gdy drugą wciąż trzymał na kierownicy. Bardzo chciał się wytłumaczyć, ale nie wiedział jak ubrać to wszystko w słowa.

Nienawidził kłócić się ze swoim chłopakiem. Całym sercem żałował, że był dla niego taki ostry. W jego życiu ostatnio wiele się działo, a Louis niezbyt potrafił sobie z tym wszystkim poradzić. Wiedział, że mógł zacząć się wyżywać na mężczyźnie obok, co było ostatnim czego pragnął.

- Skup się na drodze - mruknął Styles niezbyt miło, mimo że podobało mu się przyjemne ciepło bijące od ręki na jego nodze. Rozprzestrzeniało się po całym jego ciele, jakby chciało się stopić pod wpływem tego jednego niewielkiego dotyku.

- Kochanie, to nie jest tak jak myślisz.

- A co twoim zdaniem myślę?

- Nie wiem, ale znając ciebie coś naprawdę złego.

- No to mi wytłumacz.

- Sęk w tym, że nie umiem.

- Super. Teraz nagle masz przede mną tajemnice - Harry odwrócił głowę w stronę okna, by ukryć lekko zaszklone łzami oczy.

- Każdy ma jakieś tajemnice - głos szatyna był zmęczony do granic możliwości, a dłoń powoli zsuwała się z uda bruneta, jakby już nie miał siły na trzymanie jej tam.

- No ja przed tobą nie mam żadnych.

- Uspokój się i zaufaj mi, że to naprawdę nic takiego.

- I dlatego nie chcesz mi powiedzieć co się stało? Dzięki - jego głos był tak przesiąknięty jadem, że nie brzmiał nawet jak jego głos. Czuł jakby ktoś inny przemawiał jego ustami, ale wiedział, że wcale tak nie było. W mgnieniu oka otworzył drzwi i niemal wybiegł z samochodu.

Cztery auta zaparkowały w wężyku na podjeździe, a z nich kolejno wyszli Louis, Niall, Zayn i Liam. Harry zaczekał na Horana i razem z nim poszedł do drzwi. Miał już swoje własne klucze, dlatego mógł otworzyć dom. Po kolei weszli do środka, by rozgościć się i zająć miejsca w salonie.

- Co chcecie do picia? - spytał Loczek, a uśmiech pojawił się na jego ustach, mimo bałaganu w głowie.

- Cokolwiek zrobisz, wypijemy - zauważył Zayn, przyglądając się badawczo Harry'emu.

- Okej - rzucił brunet, a następnie poszedł do kuchni.

Stanął przy blacie i zaczął wszystko przygotowywać. Z szafki wyjął duży szklany dzbanek, do którego wlał wodę. Nieco głowa go bolała od tego wszystkiego. Powinien wysłuchać Louisa, ale nie mógł. Po jego wyrazie twarzy rozpoznał, że chłopak wcale nie miał zamiaru się tłumaczyć, a jedynie jak zwykle miłymi słówkami zapewnić, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Znał ten sposób postępowania. Wiedział jak to się zaczyna i jak to się skończy. Teraz nie zamierzał dać się na to nabrać. Byli dorośli, więc chciał zrobić to w odpowiedni sposób.

Wciąż pamiętał jak byli młodzi, kochali się niemożliwie mocno i myśleli, że cały świat należał do nich. Jednak nie należał. Oczywiście, że się kłócili - każda para się kiedyś kłóci. Jednak oni za bardzo bali się tych kłótni, żeby przegadać rozwiązanie. Bali się zanurzyć głębiej i wysłuchać siebie nawzajem. Młodzi i głupi mieli nadzieję, że wszystko rozwiąże się samo z siebie, bo za bardzo bali się prawdy, która mogłaby doprowadzić do tego, że straciliby siebie nawzajem. Jednak to nie było dla nich dobre. Łagodzili konflikt czułymi słówkami, zapewnieniami miłości i pocałunkami, które kradli sobie w ukryciu przed światem.

Byli już dorośli, a takie postępowanie powinno być ponad nich. Harry łudził się, że Tomlinson nieco dojrzał i dlatego chciał ciągnąć ten związek, który zawsze powodował same problemy. Może to było tylko przyzwyczajenie, ale przyzwyczajenie, którego nie powinno być.

Wrócił do salonu z dzbankiem pełnym wody z lodem i pokrojonymi owocami. W drugiej ręce trzymał wieżę z pięciu szklanek ułożonych jedna na drugiej. Szedł powoli i ostrożnie, bo nie chciał sprzątać szkła z podłogi. Kiedy wszedł do pomieszczenia podbiegł do niego Louis, by zabrać dzbanek i dwie szklanki z góry wieżyczki. Styles tylko westchnął cicho i podążył za nim ze spuszczoną głową.

- No to chciałbym wznieść toast - Niall wstał z kanapy, wznosząc szklankę do połowy wypełnioną klarowną cieczą. - Trochę ponad dziesięć lat temu przyszedłem do X-Factora sam, by załapać się na jakąś karierę. Wyszedłem stamtąd w zespole z czterema nieznajomymi, którzy z biegiem czasu zmienili się w moich przyjaciół, a następnie braci. Mieliśmy chwilę przerwy, fakt, ale nigdy nie przestałem o was myśleć jako o czterech najlepszych przyjaciołach jakich kiedykolwiek miałem. Dziękuję wam za wszystko. Wiem, że są wzloty i upadki, a kiedyś zdarzy się upadek, z którego możemy już nie wstać. Ale pamiętajcie, że nawet wtedy zostaniecie w moim serduszku.

💚💙

Hi

Guten abend i tak dalej

Jest i rozdział!!!

Właśnie odkryłam, że nie umiem pisać kłótni. Kompletnie mi to nie wychodzi, więc sorki za to coś co tutaj powstało.

Awwwwww Nini na końcu

Bye bye, have a nice day

Whole Again | l.s. ✔️Where stories live. Discover now