This is not the end

329 23 35
                                    

- No powiem wam, że tego się nie spodziewałem - powiedział Liam, patrząc na parę, która zdążyła już przestać się całować i wstać z podłogi. Ciągle jednak trzymali się za ręce.

- Zgadzam się - szepnął do mikrofonu Zayn.

- Najlepszy koncert ever! - wykrzyczał, jako poprawna fangirl, Niall. Przytulił mocno Harry'ego, niemal wieszając się na jego ramieniu. - Gratulacje, ziemniaczki moje zakochane.

Tym nietypowym przezwiskiem wywołał śmiech u niemal każdej osoby, która była obecna na miejscu. Nawet chłopakom jakoś lepiej przebywało się na scenie, gdy wiedzieli, że są tu dla siebie nawzajem - żeby śmiać się razem i przeżywać najważniejsze chwile.

- Chyba możemy kontynuować - zapowiedział Louis, kiedy emocje trochę opadły. On sam poczuł się jakby wielki ciężar spadł mu z serca, bo tak jak kochał Stylesa i zaakceptowałby każdą jego decyzję, tak nie był pewien, czy potrafiłby przetrwać kolejne odrzucenie. Może dlatego chciał to zrobić przed ludźmi, a nie sam na sam. Nie dla Modestu, nie dla fanów, a dla siebie. I może był przez to troszeczkę samolubny, ale przecież nikt nie musiał tego wiedzieć. - A teraz Strong.

Pocałował szybko jeden z dołeczków, który pojawił się w policzku jego narzeczonego, by następnie odejść na kilka kroków. Bał się, że jeśli będzie nadal przy nim, nie będzie w stanie dokończyć tego koncertu.

My hands, your hands
Tied up like two ships
Drifting, weightless waves try to break it I'd do anything to save it
Why is it so hard to save it?

Każda kolejna piosenka była wyjątkowa. Masa zmian tekstów i bezsensownych komentarzy między wersami. Niby nie grali pełnowartościowego koncertu od paru dobrych lat, ale nie dało się ukryć, że na scenie między nimi nie zmieniło się praktycznie nic. Liam i Louis lali się wodą przy każdej możliwej okazji. Harry zjadł już banana i paczkę żelków, które wziął od którejś z fanek w pierwszych rzędach. Zayn niby cichy cały czas, ale jego głos się nie zmienił, gdy wyciągał takie dźwięki, że nawet chłopacy na scenie wyglądali na zauroczonych. Niall zdążył odtańczyć z pięćdziesiąt razy taniec irlandzki, podczas niekończących się powtórek końcówki "Act my age". Narry przybił sobie już żółwika jakieś milion razy, Zouis wyśmiał się za wszystkie czasy, a Liam już przestał starać się opanować sytuację.

Występ powoli zbliżał się ku końcowi, co zasmuciło i fanów, i samych wykonawców, którzy próbowali jak najbardziej przedłużyć ten czas przed rozstaniem. Wrzucali coraz więcej wspomnień i dygresji, ale wiedzieli, że wszystko co dobre szybko się kończy.

- Teraz chcielibyśmy zagrać piosenkę, której nigdy nie graliśmy razem na żywo - powiedział Styles, biorąc do ręki jego gitarę, która przez cały koncert stała oparta o podest. - I nie, nie będzie to "Home".

Kątem oka spojrzał na Tomlinsona, który uśmiechał się do niego szeroko, dlatego zaśmiał się pod nosem, gdy przekładał pasek gitary przez swoje ramię.

Harry próbował przekonać swojego chłopaka, żeby dodał tą specjalną piosenkę do repertuaru, ale ten zapierał się rękami i nogami, żeby tylko jej nie używać. Nie miał pojęcia o co mu chodziło, ale powtarzał tylko, że to jeszcze nie jej czas. Jakby tego było mało, w zamian za "Home" musiała wejść inna nigdy nie grana na żywo piosenka. Ku niezadowoleniu bruneta, był to jego utwór. Grał go już wiele razy, ale to miał być ten pierwszy razem z zespołem. Nigdy nie sądził, że mógłby tak bardzo stresować się piosenką, której każdą nutkę znał na pamięć.

Zaczął wygrywać smutną melodię, modląc się, żeby się nie popłakać.

If I could fly, I'd be coming right back home to you
I think I might give up everything, just ask me to

Whole Again | l.s. ✔️Where stories live. Discover now