32. Zabieram cię gdzieś, tak jakby...

2K 156 19
                                    

Mały przeskok czasowy ☺️

Louis trzymał szczenię w ramionach i delikatnie nim bujał, chciał żeby Harry naprawdę się wyspał, ale równocześnie był świadomy, że w końcu będzie musiał obudzić młodszego, aby nakarmił ich syna.

- Daj mamie jeszcze pospać kochanie, jeszcze trochę zadowol się tatą - prosił szeptem alfa.

Za każdym razem czuł magię tych chwil. Nawet jeśli ich latorośl była marudna i wymagała swojego, nie przejmując się słowami, głosem rodzica.

Rósł z niego prawdziwy alfa.

Czarne oczka wpatrywały się w te niebieskie z ciekawością, a mały bąbelek wyszedł spomiędzy usteczk chłopca. Jednak następnie wargi wygięły się w podkówkę, a oczy zaszły łzami. Nie było wyjścia, Louis musiał obudzić męża, chociaż na samo karmienie. Z resztą był w stanie poradzić sobie sam.

Usiadł na łóżku po stronie męża i jedną dłonią zaczął delikatnie szturchać bruneta. Harry automatycznie się obudził, a jego zlęknione oczy zaczęły szukać swojej rodziny.

- Boże Lou, przestraszyłaś mnie - poskarżył się, siadając na pościeli i spojrzał na szczeniaka - Aw, aw. Moje dziecko chyba mnie potrzebuje.

- Jest głodny i to już nie ma opcji przedłużania. Zmieniłem mu pieluszkę i pochodziłem z nim, ale już czas na jedzonko - był przygotowany do przekazania małego mamie.

- Tato, jesteś bezużyteczny w tym zadaniu - zachichotał, zsuwając koszulę nocną i przyjął szczeniaka - Dzień dobry słoneczko. Zaraz będziesz miał pełny brzuszek. Całe mleko mamy dla ciebie, kochanie.

Chłopiec bez wahania dorwał się do mleka i zassał na sutku mamy. Uspokoił się całkowicie mogąc napełnić żołądek oraz czując zapach swojego rodzica.

- Kiedy cię obudził? - zapytał cicho, swoje zielone tęczówki lokując w alfie. Uśmiech wpłynął na malinowe wargi, widząc pół nagiego Louisa.

Adorował ciało swojego partnera. Każdą krzywiznę tatuaż, pieprzyk. Po prostu to łączyło się w jego Louisa.

- Ponad pół godziny temu, ale to w porządku. Spałeś dość mocno i nie chciałem, żebyś wstawał wcześniej niż to konieczne - wyjaśnił - Z resztą nie płakał tylko marudził, kiedy ja wstałem.

- Pewnie potrzebował uwagi. Jest bardzo wybrednym alfiątkiem - wygiął usta, oczekując pocałunku na przywitanie od Louisa.

Alfa złożył pocałunek na wargach młodszego, ciesząc się widokiem pełnej rodzinki. To było coś czego do tej pory mu brakowało w życiu. Sprawa z Harrym potoczyła się szybko, ale to był dla nich plus. Chociaż, czy mógł to tak nazwać? Znali się ponad dwa lata. Byli małżeństwem i mieli swoją pierwszą pociechę, dość późno patrząc na przyzwyczajania sprzed stuleci w ich genach. Był po prostu szczęśliwy i nikt nie mógł tego aktualnie popsuć. Byli tylko oni i ich maluszek. Louis skończył trasę i miał prawdziwe wolne, które mu się całkowicie należało. Harry podał Juniora w ramiona Louisa, żeby ten odbił małego. Mężczyzna chwilę z nim pochodził, aż ten zasnął i położył go bezpiecznie w łóżeczku. Louis upewnił się, że maluch ma wszystko czego potrzebuje i ponownie położył się do łóżka tuż obok męża. Sam również potrzebował jego bliskości oraz zapachu, który był jego ulubionym.

- A miałem zaproponować wspólną kąpiel - skomentował brunet, delikatnie błądząc palcem po ciepłej skórze na brzuchu piosenkarza.

- Nic straconego, mały powinien spać jakieś dwie godziny. Ja właściwie jestem rozbudzony i nie zasnę na razie przynajmniej - stwierdził szatyn, napawając się dotykiem męża.

Behind closed door || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz