26. Przecież nie wolno rozdzielać przeznaczonych.

2K 158 30
                                    



Harry zaspany podszedł do drzwi hotelowych, mając na sobie puchaty szlafrok na swoim ciele. Prawdopodobnie ktoś z obsługi przyniósł im śniadanie, więc nie mógł ubrać na siebie delikatnego materiału. Louis chyba by go zabił.

Leniwie złapał za klamkę i otworzył drzwi. To co zastał przed sobą, niemal w sekundę go rozbudziło.

- Tato dlaczego całujesz mamę?

- Uh, cześć Harry. Wpuścisz nas? - Anne odsunęła się od Desmonda i poprawiła swoją sukienkę.

Ciężarny odsunął się i wpuścił rodziców do środka. Atmosfera była dość gęsta, ale kiedy Tomlinsonowie wyjeżdżali w trasę, Anne była dalej z Bobbym.

- Wejdźcie - polecił, niepewnym wzrokiem im się przyglądając i zamknął za nimi drzwi od pokoju - Louis, wstawaj, mamy gości - zawołał. Ręką uspakająco głaskał swoją wypukłość, nie mógł się denerwować, ale to co zobaczył było ogromnym szokiem.

- Jakich gości? - Alfa jęknął, będąc zaplątanym w pościel, jeszcze odsypiał poprzedni dzień - Dzień dobry... - momentalnie się obudził, widząc teściów.

- Właśnie takich - usiadł w grogu łóżka, parząc poważnie na swoich rodziców.

- Dzień dobry Louis, Harry, proszę nie patrz tak na nas - poprosiła starsza omega, siadając na fotelu.

- A jak mam na was patrzeć, skoro całowałaś tatę? - zdenerwował się.

- Bobby o wszystkim wie Harry - wtrącił się Desmond - To trwa już chwilę, ale musieliśmy to wypracować.

- Znalazłeś Louisa w odpowiednim momencie i nikt was nie rozdzielił. Ja i Desmond zostaliśmy rozdzieleni, mimo że mamy tą specjalną więź. Ja i Bobby... To było dla nas wygodne - wyrzuciła z siebie Anne.

- Co z Bobbym? - było mu naprawdę ciężko odnaleźć się w tej sytuacji. W końcu to on pomógł się spotkać swoim rodzicom.

- Okej, ciekawie się dzieje - Louis usiadł i objął swoje ciało kołdrą - Nie denerwuj się Harry, to nie dobre dla szczeniaka - przyłożył dłoń do brzucha męża.

- Próbuje - obiecał tylko, wzrok mając skupiony na Anne i Desie

- Bobby jest wyrozumiały. Jego przeznaczona zmarła zanim się poznaliśmy. Oczywiście jest smutny, ale rozumie to wszystko - skinęła Anne - Niall i Gemma nie są zadowoleni, wręcz Gemma się do mnie nie odzywa. Ma prawo do tego. Nie jestem najlepszą matką wiem o tym - łzy spływały po jej policzku.

- Sam jestem w szoku. Zwłaszcza, że nie widzieliście się z tatą wiele lat - brunet przełknął ślinę - Ale nie wiem, jak zachowałbym się w tej sytuacji, gdybym na waszym miejscu był z Louisem - spojrzał na swojego męża - Tylko szkoda mi w tym wszystkim Bobby'ego, to miły facet. Był ciągle przy tobie mamo. Macie razem córkę i zaadoptowaliście syna.

- Wiem Harry, ale kocham Desmonda. Naprawdę go kocham i moja omega ciagle dążyła do niego. Przeprowadziłam się do Liverpoolu, nie ma w Irlandii już moich rzeczy - pociągnęła nosem.

- Wiemy, że to szalone i niektórzy mogą pomyśleć, że jesteśmy nieodpowiedzialni i zachowujemy się jak szczeniaki - zaczął Des - Ale my po prostu się kochamy.

Harry westchnął ciężko i wstał, żeby zaraz objąć z całej siły swoją matkę. Nie znał ich długo, jednak to nie znaczyło, że ich nie kochał. Bo to robił. To coś w nim siedziało całe życie, choć nie miał ich wtedy przy sobie.

- Ważne, że jesteście szczęśliwi. Myślę, że moje rodzeństwo to z czasem też zrozumie - odsunął się delikatnie od kobiety - Ale to ma być ostatni taki numer. Tato, mamo, słyszycie? Będziecie dziadkami. Zachowujcie mi się.

Behind closed door || Larry Where stories live. Discover now