39. Zayn ma zasady, to była raczej chwila słabości.

1.2K 149 13
                                    

Przedostatni?

Harry wyszedł w kusej piżamce i majteczkach z łazienki, słysząc jak jego telefon dzwoni.

- Mogłeś mi chociaż przynieść telefon, albo zawołać Lou - Harry upomniał lekko leżącego męża.

- Telefon nie zając, nie ucieknie przecież - mruknął, będąc skupionym na swoim urządzeniu, gdzie przeglądał nowości w muzycznym świecie.

- Ale mąż ci już może uciec - odpowiedział poważnym głosem, siadając po drugiej stronie - To Zayn - wymruczał, widząc połączenie od przyjaciela i nacisnął na zieloną słuchawkę - Hej Zee, co tam? Coś się stało?

- To jest pomysł Harry, najlepszy jaki miałem... - zaczął bełkotać, po czym nastąpiła dość długa cisza, która zdecydowanie była dziwna.

- O czym ty mówisz? - sapnikowany spojrzał na Louisa, który zaintrygowany odstawił swój telefon i uniósł brew, ciekawy co się dzieje.

Harry włączył głośno mówiący.

- Zayn, ty jesteś pijany? Przecież u was nie jest nawet dwudziesta.

- Shhh, pomysł - uciął - Dałeś Louisowi dziecko, więc mi tez możesz dać. To znaczy nam. Mi i Niallowi. Kocham Nialla, chce żeby był szczęśliwy, a on chce dziecka.

Harry'ego zatkało. Dosłownie zatkało, zamykał i otwierał swoje usta. Żaden dźwięk z nich się nie wydostał.

- C-co? Zayn, Amelia prawie z wami jest, nie rozumiem skąd taki pomysł... Louis by cię chyba zabił za to - kontrolnie uniósł wzrok na starszego.

- Amelia będzie z nami, to nie podlega no... Będzie. Ni chce swoje dziecko. Medycyna jest na takim poziomie, że możesz nam pomoc. Ty i Lou tak szybko dorobiliście się szczeniaka... - głos w telefonie całkowicie nie brzmiał jak Zayn.

- Zayn są surogatki, jesteś pijany. Nie chcesz mnie w tej roli. Przecież łączyłoby to nasze dzieci... - próbował wpłynąć na mężczyznę.

- Chce szczęścia Ni, nie ufam obcym - pociągnął nosem - Chce dobrze, a wy jesteście przyjaciółmi.

- Zayn, ja jestem w ciąży. Z moim alfą, naszym drugim szczeniakiem... - nie mógł więcej powiedzieć, ponieważ Louis odebrał mu urządzenie.

- Zayn weź się do kupy, zaraz Amelia będzie u was w domu. Musicie się na niej skupić, bo będzie potrzebowała masy uwagi i miłości. W ogóle badaliście się w kierunku posiadania szczeniaka? - Louis wiedział, że to tylko pijacka gadanina, ale nie mógł już jej słuchać.

- Mój N-Ni. Moje kochanie, bardzo słabo... Tyle płakał - nie mógł złożyć sprawnie zdania - A Harry tak łatwo zachodzi, m-może po tym drugim szczeniaku?

- Zayn... Jesteś pijany, ta rozmowa nie ma kompletnie sensu. - szatyn irytował się - Jesteś w domu? Gdzie jest Niall?

- Słoneczko? S-słoneczko u mamy, tak mamy - odpowiedział po dłuższej chwili zastanowienia.

- Idź spać Zayn... Chyba, że wolisz żebym zadzwonił do Nialla i powiedział mu co się dzieje. Napewno nie będzie zadowolony z przerwanej wizyty u mamy - zaznaczył.

- Jesteś nie-niemiły - wybełkotał - No dobrze. Ale zastanówcie się, kocham was przyjaciele. Dobranoc! Ucalujcie Juniora!

- Pa Zayn... - Louis zakończył połączenie i spojrzał na swojego męża - Co to do cholery było?

- Nie wiem, ale sama myśl jest przerażająca... Nie mógłbym być surogatką. Za bardzo kocham ciążę i jej etapy, dziecko - ułożył dłonie na swoim brzuszku.

Behind closed door || Larry Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ