Lily mocno zmieszana i lekko niepewnym krokiem weszła na teren posiadłości państw Potterów. Zanim podbiegł do niej James zdążyła zauważyć, że do dosyć sporego domu przylegał piękny i bardzo zadbany ogród. Chłopak z szerokim uśmiechem podszedł do niej i przytulił ją do siebie z całej siły.
- Na pewno nikogo tutaj nie ma? - zapytała zmieszana, gdy już wypuścił ją z objęć.
Mimo że nasłuchała się samych pozytywnych rzeczy o jego rodzicach czuła niepokój na myśl, że miałaby ich poznać.
James roześmiał się.
- Nie skazywałbym cię tak szybko na spotkanie z moimi rodzicami. Ale czy to naprawdę ma być pierwsze zdanie, które do mnie mówisz po dwóch tygodniach rozłąki? - zapytał mrużąc oczy, jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Lily w końcu oprzytomniała.
- Och, tęskniłam za tobą tak bardzo! Przez całe czternaście długich dni - wykrzyknęła czując jak na jego widok odzyskuje pewność siebie.
Dopiero teraz w pełni zdała sobie sprawę z tego, że czeka ich kilkanaście dni spędzonych ze sobą. Uśmiechnęła się w końcu i ponownie wtuliła w jego ramiona.
*
- A tutaj jest salon - wskazał ręką na przytulne pomieszczenie z kominkiem.
Lily rozejrzała się dokładnie naokoło siebie. Cały dom był uporządkowany, nie było w nim zbyt wielu niepotrzebnych gratów, ale jednocześnie była zachowana ciepła i rodzinna atmosfera. Gdzieniegdzie porozstawiane były rzeczy przypominające pamiątki z wakacji i kilka ramek ze zdjęciami. Sięgnęła po stojącą najbliżej, która jak się okazało przedstawiała Jamesa na malutkiej miotle wznoszącego się kilka stóp nad ziemią obok którego stał wysoki ciemnowłosy mężczyzna w okularach, który, jak się domyśliła, był jego ojcem.
- To stąd te twoje zdolności? Nauka latania od małego? - zapytała.
James spojrzał na zdjęcie trochę zmieszany i ręką odruchowo zmierzwił sobie włosy.
- Taak, tata narobił sobie trochę kłopotów, jak zaraz po zrobieniu tego zdjęcia odleciałem za wysoko i nie chciałem wrócić na ziemię.
Lily zaśmiała się wyobrażając sobie to zdarzenie i ostrożnie odłożyła zdjęcie z powrotem na półkę.
- No dobrze, wszystko pięknie, ale gdzie się chowa Syriusz? - zapytała.
James lekko się skrzywił i oparł plecami o ścianę.
- Chyba mu doradziłem coś pochopnie i aktualnie go tutaj nie ma... - zaczął niechętnie.
Spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- To ja się rozpakuję, a ty mi zaraz wszystko opowiesz.
*
Lily przyjęła historię o Syriuszu dosyć spokojnie. Nie była pewna, czy ich przyjaciele poradzą sobie z odmiennością swoich charakterów, ale chciała, żeby zrobili wszystko co się da, zanim całkowicie odpuszczą. Zauważyła jednak, że James jest tym mocno strapiony i gdy w końcu po rozpakowaniu się i najedzeniu posiłkiem, który zdążyła zostawić dla nich pani Potter usiedli razem na werandzie odważyła się zapytać, czego chłopak tak bardzo się obawia.
- Po prostu martwię się o niego. Zanim się dowiemy, co się u niego dzieje może minąć trochę czasu. Zresztą nie zdziwię się, jak w końcu wyjedzie gdzieś daleko i da znać, że żyje dopiero po wakacjach - skrzywił się na samą myśl.
CZYTASZ
Rozum kontra serce ( jily | romans )
Romance- Lily - zatrzymał ją - tylko pamiętaj o jednym. Nawet jeśli jestem na ciebie akurat śmiertelnie obrażony - umyślnie zaakcentował te słowa - to i tak możesz do mnie zawsze przyjść, gdy będziesz czegoś potrzebowała - uśmiechał się do niej już całkowi...