(9) Rany nie tylko na ciele

1.2K 76 18
                                    

Syriusz dąsał się lekko na Lupina przez kolejne dwa dni, odkąd dowiedział się, że ten umówił się na spotkanie z Kat, mimo że chłopak kilkanaście razy tłumaczył mu, że nie ma zamiaru robić nic więcej, niż pomóc jej w nadrobieniu zaległości.

- Łapa, ty to się już odczep od tego Remusa dobrze ci radzę - w końcu warknął na niego zirytowany całą sytuacją James. - Dobrze wiemy, że Kat w ogóle nie jest w twoim typie z charakteru, tylko ci się spodobał jej wygląd i zaraz ci to przejdzie - dopowiedział.

- Co chcesz powiedzieć, że jest dla mnie za mądra? - zirytował się Syriusz.

- Ta, na pewno więcej tematów znajdzie z Lupinem, a ty lepiej zajmij się tą swoją krzykliwą Krukonką, podobno biega po zamku i każdemu rozpowiada, że jesteście razem, o czym chyba akurat tobie zapomniała wspomnieć.

Syriusz skrzywił się na te słowa. Westchnął w końcu i powiedział:

- No dobra Lunio, macie moje błogosławieństwo! Uważaj, takie piękności zazwyczaj lubią...

- Ciszej - syknął Remus. Właśnie zbliżały się do nich Lily, Amy i obgadywana przed chwilą Kat.

Remus uśmiechnął się do niej, a ona natychmiast spłonęła rumieńcem. Chłopak nie chciał się przyznawać swoim kolegom, ale nie mógł się doczekać umówionych korepetycji, mimo że jednocześnie nie pamiętał, kiedy ostatnio był aż tak bardzo zestresowany.

Dziewczyny dosiadły się niedaleko nich i zaczęli rozmawiać o zbliżającej się lekcji transmutacji. Nieoczekiwanie do pokoju wpadła niska dziewczyna z burzą czarnych loków i z miną, jakby planowała kogoś zamordować. Rozejrzała się po pomieszczeniu i gdy jej wzrok skierował się w kierunku huncwotów szybko do nich podeszła.

- Black! - wrzasnęła.

- Liza?... Co ty tu robisz? Jak się tu dostałaś? - Syriusz z przerażoną miną wstał z fotela i stanął tak, jakby przygotowywał się do ucieczki.

- Jakiś chłopak wchodził przez Portret i przy okazji podał mi hasło! I jak sam widzisz nie wyrósł mu żaden ogon!! - zagrzmiała dziewczyna zaciskając pięści. Wyglądała, jakby za chwilę miała mu przyłożyć. Huncwoci wraz z Amy, Lily i Kat patrzyli się zdezorientowani na całą tę sytuację.

- Czemu komukolwiek miałyby wyrosnąć ogon? - zapytał w końcu Remus marszcząc czoło.

- Syriusz. Powiedział mi. Że nie mogę wchodzić do waszego Pokoju Wspólnego. Bo jak Gryfon poda osobie z innego domu hasło. To wyrośnie mu ogon!!! - Krukonka mimo starań i cedzenia wyrazów przez zaciśnięte zęby nie wytrzymała i ostatnie słowa prawie wywrzeszczała.

Na chwilę zapanowała cisza, którą przerwał James, który zaczął śmiać się tak bardzo, że prawie sturlał się z kanapy. Za to Syriusz aż cały zbladł.

- Liz, eee..., musieliśmy się źle zrozumieć... - zaczął się tłumaczyć, ale nie wiedział do końca jak wykaraskać się z tej sytuacji.

- Nie kłam! Nie chciałeś, żebym do ciebie przychodziła! A teraz co, przesiadujesz sobie tu z jakąś rudą wiedźmą!? - wskazała palcem oskarżycielsko w stronę Lily, która była najbliżej Syriusza.

- Hej, ale ani słowa na temat Lily! - Syriusz odparło ostro.

Liza wyglądała, jakby miała za chwilę wybuchnąć.

- Och! Świetnie! Świetnie, żegnaj w takim razie! Mam tego dość! - dziewczyna odwróciła się na pięcie i wyszła energicznym krokiem z pomieszczenia.

James prawie dusił się ze śmiechu, musiał zdjąć okulary, bo do oczu napłynęły mu łzy.

- No ładnie Łapo, nieźle to sobie to wymyśliłeś. Czemu akurat ogon? - zapytał retorycznie uspokajając się trochę.

Rozum kontra serce ( jily | romans )Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora