(21) Stara przyjaźń nie rdzewieje

1K 69 15
                                    

James wyjątkowo zdenerwowany siedział na trybunach i z uwagą obserwował trening Quidditcha. Nie dało się zaprzeczyć, że Megan bardzo dobrze radziła sobie na miotle i wszystkie zwody wykonywała całkiem swobodnie. Jednak gdy tylko zauważyła go na trybunach natychmiastowo cała się spięła i w pewnym momencie ledwo uniknęła tłuczka.

- Meg, nie rozglądaj się! Skupienie!! - ryknął Alan. Nawet jego w tak katastrofalnej sytuacji jaką był brak doświadczonego szukającego przed najważniejszym meczem opuścił spokój. - 10 minut przerwy - dodał zrezygnowany i odszedł na bok.

James tylko na to czekał. Podbiegł do niego od razu, żeby nie zrezygnować z tego, na co się szykował od kilku dni.

- Alan, możemy chwilę porozmawiać? - zapytał doganiając go. 

- Jestem w trakcie treningu - odmruknął patrząc na niego z widoczną niechęcią. - I nie, nie zamierzam przywrócić cię do drużyny - dodał jeszcze mniej przyjaźnie.

- Nie oczekuję tego, nawet nie miałem zamiaru o to pytać - odparł. - Chciałem cię tylko przeprosić za moje zachowanie. Było głupie i możesz być pewien, że jest mi wstyd i przykro, że nasza współpraca tak się zakończyła.

Alan spojrzał na niego uważnie i widocznie doszedł do wniosku, że chłopak mówi szczerze, bo kiwnął głową.

- Żeby tak ci odbiło przez dziewczynę - westchnął.

James całą siłę woli skupił na tym, żeby nie pokazać jak bardzo jest zdziwiony. Rozmawiali o nim z Lily?  Nie powiedział nic tylko wyciągnął do niego rękę.

- Jeśli ci to nie przeszkadza to mogę poduczyć Megan kilku rzeczy przed meczem - zaproponował.

- W porządku - Alan w końcu podszedł i odwzajemnił jego uścisk.

*

- Zaciskasz wtedy rękę jak najniżej się da na trzonku i przywierasz do miotły. Wtedy masz pewność, że płynnie polecisz w dół i nic ci się nie stanie. A potem z całej siły ciągniesz do góry i drugą ręką łapiesz tutaj. Popatrz, to łatwe - James zaprezentował Megan jak zanurkować w dół z pewnością, że w dobrym momencie odbije się z powrotem do góry.

Meg westchnęła tylko i zrezygnowana wylądowała na ziemi.

- Jak wróciłeś od Alana to byłam przekonana, że przywrócił cię do drużyny, a ty mi po prostu zafundowałeś wielogodzinne prywatne treningi - pokręciła głową.

- Dasz radę Meg, po prostu musisz przez te dwa tygodnie zostawić wszystko inne i ćwiczyć.

Dziewczyna popatrzyła na niego i wygięła usta w podkuwkę.

- No dobrze, dobrze, możemy na chwilę odpuścić i skoczyć na kremowe piwo - ustąpił w końcu.

- Dziękuję panie trenerze - roześmiała się i zeszła z miotły.

*

Lily z ulgą zauważyła, że James coraz częściej podchodzi do niej i ją zagaduje. Spotykał się co prawda przez cały czas z różnymi dziewczynami, ale nie za bardzo jej to przeszkadzało, bo z żadną nie widywała go dłużej, a poza tym czuła, że chce jej tym zrobić trochę na złość odkąd dowiedział się, że nie jest już z Alanem. Chciała łagodnie i bez pośpiechu odbudować ich relację i doceniała każde, nawet najmniejsze staranie z jego strony.

- Evans, nudzi mi się - pewnego dnia podszedł do niej z założonymi rękami jak małe dziecko.

- No i co ja mam ci na to poradzić? - odparła zerkając na niego zza opasłego tomu Historii Magii, który trzymała w rękach.

Rozum kontra serce ( jily | romans )Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon