(6) Przemęczenie i drobna pomoc

1.2K 77 9
                                    

Od czasu krótkiego spotkania w Sowiarni James i Lily nie mieli zbyt wielu okazji, żeby spotkać się w większym gronie, a co dopiero sam na sam. Zaklęcia do wyuczenia i wypracowania piętrzyły się, a James wraz z Syriuszem każdą wolną chwilę wykorzystywali na treningi przed pierwszym meczem do którego zostało zaledwie kilka dni.

James odczuwał coraz większe zmęczenie i adrenalina przed meczem to była jedyna rzecz, która utrzymywała go przy siłach przez większość czasu. Wraz z Alanem opracowywali szczegółowy plan działania i chcieli zdobyć jak najwięcej punktów jeszcze przed złapaniem znicza, żeby od razu znaleźć się na szczycie tabeli, szczególnie, że Ślizgoni pokonali już w tym kwartale Krukonów i najlepiej byłoby, żeby Gryffindor od razu przejął nad nimi przewagę. Alan był dodatkowo zestresowany swoim debiutem w roli kapitana i wywierał na nich coraz mocniejszą presję. Ale James nie miał mu tego za złe, bo równie mocno zależało mu na wygranej.

W końcu nadszedł wyczekiwany dzień. W niedzielne popołudnie Lily i Amy wraz z resztą uczniów ruszyły w kierunku trybunów, a żeby tego dokonać musiały przejść tuż obok naradzającej się drużyny Gryfonów.

- Słuchajcie, mam dobre wieści! - ryknął entuzjastycznie ktoś, kogo głos wydał się Lily znajomy, ale nie mogła go skojarzyć z nikim konkretnym. - Szukający Puchonów złamał nadgarstek na ich ostatnim treningu i nie jest w stanie pojawić się na meczu, więc musieli na szybko wystawić kogoś innego. Dowiedziałem się, że padło na Ericka Johnsona, który jak dla mnie ledwo potrafi utrzymać się na miotle, a co dopiero złapać znicza. Także dajemy czadu, moi drodzy! Zakończmy to szybko, ale efektownie!

Lily przystanęła i odwróciła się tak nieoczekiwanie, że prawie przewróciła idącą obok Amy. Spojrzała w stronę z której dobiegał głos i poczuła, że po plecach przechodzi ją zimny dreszcz. Ponownie odwróciła się jeszcze bardziej gwałtownie w kierunku trybunów uderzając przy tym Amy łokciem i ruszyła bardzo szybko przed siebie, żeby znaleźć się jak najdalej od drużyny.

- Lily, co ty wyprawiasz! - warknęła na nią Amy rozcierając sobie bok boleśnie ugodzony przez przyjaciółkę.

- Dowiaduję się, że chłopak z którym się całowałam jest kapitanem naszej drużyny Quidditcha - wykrztusiła Lily blada jak ściana i jeszcze bardziej przyspieszyła kroku.

*

Mecz zgodnie z przewidywaniami Alana okazał się być istną farsą. James wykorzystał to, żeby dać popis swoich umiejętności latania na miotle i jeszcze bardziej poddenerwować szukającego Hufflepuffu, który był już i tak widocznie zestresowany nieoczekiwaną rolą. Gdy Jamesowi znudziło się to znęcanie i zirytowany Syriusz zaczął go pospieszać, postanowił w końcu rozejrzeć się za złotym zniczem. W niedługim czasie coś mignęło pod jego stopami i wykorzystując fakt, że Johnson był w zupełnie innym miejscu boiska runął szybko w dół i zwinnie złapał znicza bez większego wysiłku. Na trybunach Gryfonów rozległ się ryk radości, ale James nie był zadowolony. Nie czuł dumy z siebie, ani żadnych większych emocji, bo mecz był z góry przez nich wygrany. Powolnie skierował się na miotle w dół, ale lądując wykrzesał z siebie udawany entuzjazm, żeby nie zepsuć humoru swojemu rozradowanemu zespołowi. Po wymienieniu się uściskami wraz z resztą Gryfonów ruszyli w kierunku zamku.

Jak po każdej wygranej rozgrywce wszyscy zebrali się w Pokoju Wspólnym, żeby omówić przebieg zdarzeń i trochę poświętować. James był w centrum uwagi, co chwilę ktoś podchodził od niego z gratulacjami, nie wyłączając grupki dziewczyn chętnie obściskujących go i uśmiechających się zalotnie. Ale tym razem chłopak zamiast radości czuł tylko znużenie całą sytuacją i miał ochotę uciec stamtąd przy pierwszej nadarzającej się okazji. Nagle z tłumu fanek wyłoniła się burza rudych loków.

Rozum kontra serce ( jily | romans )Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα