(24) Pod wpływem chwili

1K 70 9
                                    

Lily szybkim krokiem wyszła na korytarz. Syriusz powiedział jej, że James powinien teraz wracać ze spaceru z Megan, a ona nie mogła już dłużej czekać. Niespokojnie kręciła się po piętrze w pobliżu ich pokoju, aż w końcu James wyłonił się z zza zakrętu.

Wtedy przystanęła i poczuła, że jej serce bije tak szybko, że aż zaczyna kręcić jej się w głowie.

- James... - wymamrotała ledwo zrozumiale będąc parę kroków od chłopaka powodując, że spojrzał w jej kierunku zdziwiony.

- Co się stało? - zapytał zaniepokojony jej bardzo bladą twarzą.

- Przepraszam... wiem, że to wszystko moja wina ale nie zniosę tego dłużej - powiedziała kręcąc głową i czując, że każde słowo przybliża ją do wybuchu płaczu.

James podszedł do niej zatroskany i złapał łagodnie za ramiona.

- Lily, spokojnie, powiedz mi co się dzieje - odgarnął opiekuńczo kosmyki włosów z jej czoła.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech i przymknęła oczy. Czuła, że robi coś bardzo niewłaściwego, ale jego bliska obecność sprawiła, że już zupełnie przestała nad sobą panować.

- Naprawdę starałam się trzymać tego, co sama ustaliłam. Chciałam powoli wszystko sobie poukładać, żeby znowu nie narobić zamieszania. Nie przeszkadzało mi nawet, że zacząłeś się spotykać z innymi dziewczynami... - mówiła urywanymi zdaniami, z których ledwo udawało mu się wydobyć sens. - Ale widzę, że z Megan to co innego, że zaczynacie się naprawdę zbliżać do siebie - jej głos stawał się coraz bardziej rozdygotany i nerwowy - ... i nie potrafię znieść myśli, że stanie ci się tak bliska jak kiedyś ja. Ja po prostu nie mogę po raz kolejny cię stracić - podczas wypowiadania ostatniego zdania łzy zaczęły spływać po jej policzkach, mimo że dokładała wszelakich starań, żeby to opanować.

Chłopak natychmiast złapał ją w ramiona i przytulił do siebie z całych sił. Przyłożył swoją twarz do jej policzka mocno zakłopotany. Nigdy jeszcze nie widział jej w takim stanie i chciał ją uspokoić, sprawić, żeby poczuła się bezpiecznie i ochłonęła, ale jednocześnie sam zaczął odczuwać dziwny niepokój.

Chyba po raz pierwszy w życiu nie miał zielonego pojęcia, co ma jej powiedzieć.

*

Remus siedział zaczytany w bibliotece. Jeszcze nigdy nie czuł się aż tak źle, jak teraz. Kat skrzętnie omijała go przy każdej okazji, ale nie chciał jej dłużej narażać na swoje zbyt bliskie towarzystwo, więc starał się pogodzić z takim obrotem zdarzeń, jednak było to trudniejsze, niż przypuszczał. Tęsknota za nią była przytłaczająca, jedyne chwilowe ukojenie znajdował zaczytując się w opasłych tomach w zakurzonej bibliotece, więc wyjątkowo ciepłe lato nie robiło na nim zbyt dużego wrażenia.

Kolejny słoneczny dzień omijał go, gdy siedział lekko przygarbiony wpatrując się w książkę leżącą na stoliku i podpierając ciężką głowę na prawej ręce.

I wtedy nagle poczuł jak czyjeś drobne palce zaciskając się na jego dłoni. Drgnął lekko wyrwany z zamyślenia. Z bijącym sercem poniósł wzrok i zobaczył dziewczynę, której czarna grzywka niemalże zakrywała oczy.

Kat usiadła blisko niego kurczowo trzymając jego rękę. Odgarnęła włosy z czoła i spojrzała na niego niepewnie.

- I co, pomogło?

Spojrzał na nią nie rozumiejąc do końca o co pyta.

- To, że tu jesteś? Bardzo - odparł wpatrując się w nią jak zahipnotyzowany.

- Eliksir, głupku! - uśmiechnęła się lekko.

- Och... tak, pomogło. Było dużo lepiej niż zazwyczaj - odwzajemnił niepewnie uśmiech. - Skąd wiedziałaś, jak go zrobić? - zapytał.

- Wkuwanie po nocach w końcu na coś mi się przydało - wzruszyła ramionami bagatelizując w jego mniemaniu swoje dokonanie. - Przyjedziesz do mnie na wakacje? - zapytała nagle jak gdyby nigdy nic.

Remus zmarszczył brwi rozumiejąc coraz mniej.

- Ale... jak to? Przecież się rozstaliśmy - zaczął mówić.

- Nie przypominam sobie, żebym z tobą zrywała? Albo ty ze mną - odparła. Pamiętała słowa Jamesa, że Remus jest gotów odpuścić ich związek, żeby tylko nie narażać jej dłużej na niebezpieczeństwo, ale nie miała zamiaru mu na to pozwolić. 

Przysunęła się blisko niego i objęła jego szyję rękami.

- Po prostu byłam w szoku, potrzebowałam czasu, żeby sobie to wszystko poukładać. Ale po spędzeniu tych dwóch tygodni bez ciebie jestem całkowicie pewna, że nie chcę, aby to trwało ani chwili dłużej.

- Jesteś pewna? - szepnął. Dzień w dzień wmawiał sobie, że utrzymywanie dystansu jest dla nich obojga dobrym wyjściem, ale teraz, gdy była tuż obok niego ostatnie czego chciał to oddalić się.

- Całkowicie - pogłaskała go delikatnie po policzku i w końcu pocałowała. Byli tak bardzo stęsknieni, że całkowicie zapomnieli, gdzie się znajdują. Ich coraz bardziej intensywny pocałunek brutalnie przerwała bibliotekarka pani Pince oznajmiając im, żeby znaleźli sobie inne miejsce na takie bezeceństwa. Śmiejąc się cicho złapali się za ręce i wyszli na korytarz.

*

James siedział z Lily na kamiennym murku i cała czas ją obejmował, aż w końcu nieco się uspokoiła. Miała wrażenie, że policzki jej płoną i nie była w stanie spojrzeć mu w oczy. Czuła się głupio, że zrobiła taką scenę, ale na chwilę całkowicie straciła zdrowy rozsądek. Do tego wszystkiego przerażało ją, że James jak do tej pory nie odezwał się do niej ani słowem.

- Nie wiem co mam powiedzieć. Czuję się jak skończona idiotka - w końcu zaczęła mówić i natychmiast chciał jej przerwać, ale nie pozwoliła mu. - Ja naprawdę chcę, żebyś był szczęśliwy, ale jak dowiedziałam się, że macie razem spędzić wakacje to miałam wrażenie, że pęknie mi serce - Lily postanowiła dziś być z nim całkowicie szczera.

James przytulił ją jeszcze mocniej do siebie. Miał tyle myśli w głowie, że nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, by je wyrazić.

- Lily, ja przez ciebie oszaleje - starał się zażartować, ale trzęsący się głos wyrażał jego prawdziwe odczucia. - Meg jest naprawdę fantastyczną dziewczyną i nie chcę, żeby przez naszą pokręconą znajomość ucierpiała. Ani już nikt inny.

Lily już chciała coś powiedzieć ale położył palec na jej ustach.

- Posłuchaj mnie chociaż przez chwilę. Jest tak jak mówisz, pierwszy raz od dawna tak się zaangażowałem. Lubię z nią spędzać czas i dobrze nam się rozmawia. To nie jest tak, że o tobie zapomniałem, tylko po prostu staram się ruszyć z miejsca. A ty jak zawsze wpadasz nagle i wszystko wywracasz do góry nogami... - uśmiechnął się do niej blado.

Lily zrobiło się niedobrze ze stresu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie wiedziała tak naprawdę, czego po nim oczekiwała. Przecież nie liczyła ani na to, że teraz rzuci wszystko i z nią będzie po tym co narobiła, ale z drugiej strony chciała mieć go tylko dla siebie. Czego tak się spodziewała? Że wrócą do punktu wyjścia? Że nie będzie z nią, ale nie będzie też z nikim innym..?

- Po prostu nie róbmy już nic pochopnie, w porządku? - zapytał i spojrzał na nią.

Kiwnęła głową, ale smutek który miała w oczach sprawił, że po plecach przeszedł go nieprzyjemny dreszcz.

Rozum kontra serce ( jily | romans )Where stories live. Discover now