(27) Upalne noce

1.4K 76 14
                                    

Dochodziła trzecia w nocy. Syriusz wyjątkowo źle reagując na upały przekręcił się na lewy bok. A raczej chciał to zrobić, gdy zorientował się, że koło niego nagle kładzie się mała blondynka.

- Co ty tu robisz? - zapytał trochę za głośno, ale na szczęście Peter i Remus ani drgnęli.

- Nie mogę zasnąć - odmruknęła i bez większych wyjaśnień wtuliła się w jego ramię.

Syriusz westchnął. Przez jej obecność i przyklejenie się do jego lewego ramienia zrobiło mu się wręcz nieznośnie gorąco. Odczekał chwilę wiedząc, że jej bezsenność to tylko wymówka i zaczął się delikatnie odsuwać. Gdy upewnił się, że Amy śpi wstał po cichu i wyszedł do łazienki, by obmyć twarz. Przez chwilę napawał się przyjemnym uczuciem chłodu wywoływanym przez lodowatą wodę lejącą się na jego nadgarstki, ale w końcu niechętnie wrócił do łóżka. Położył się w takiej odległości, by mieć pewność, że jej nie obudzi i dziewczyna znowu się w niego nie wszczepi.

Minęło kilka miesięcy odkąd byli razem. Syriusz już od paru tygodni odganiał od siebie tę myśl, ale z czasem sama zaczęła wysuwać się na pierwszy plan. Amy dawała mu dużo radości - była bardzo opiekuńcza i troszczyła się o niego, jednak sama także potrzebowała ciągłej uwagi i dużo dotyku. Gdy tylko pojawiał się obok niej natychmiast się w niego wtulała albo łapała za rękę, gdziekolwiek by nie byli. Syriusz zaczynał powoli odczuwać, że jego natura samotnika wychodzi na wierzch i że zwyczajnie brakuje mu przestrzeni. Próbował już kilkukrotnie delikatnie poruszyć ten temat, ale każdy taki sygnał odbierała jako zarzut i robiła się bardzo nerwowa. Nie była w stanie zrozumieć, że czasem chciałby spędzić czas tylko ze swoimi znajomymi albo nawet sam ze sobą.

Poczuł jak Amy przez sen znowu obejmuje go ręką i postarał się skupić swoje myśli na fakcie, że niedługo czeka go ostatnie wspólne wyjście na przemianę wraz z Remusem, więc w końcu będzie miał trochę więcej czasu dla siebie.

Dopiero teraz patrząc w przestrzeń ze zdumieniem stwierdził, że koło łóżka Jamesa stoi jego torba, którą miał zabrać ze sobą na wyjazd.

*

James przebudził się w środku nocy i potrzebował chwili, żeby przypomnieć sobie wszystko, co działo się poprzedniego wieczoru i upewnić się, że to nie był tylko sen. Spojrzał na leżącą obok dziewczynę i zaczął gładzić ją po policzku nieumyślnie sprawiając, że się obudziła. Widząc go natychmiast szeroko się uśmiechnęła.

- Cześć Lily.

- Cześć James.

Roześmiali się. Oboje nadal nie mogli do końca uwierzyć w sytuację, w której się znaleźli. 

Przez chwilę milczał i tylko patrzył na nią bawiąc się kosmykiem jej włosów. W końcu zdecydował się odezwać i zadać pytanie, które dręczyło go już od dłuższego czasu.

- Czemu tak długo to trwało, Lily?

- Co? - zapytała wpatrując się w jego usta nadal lekko zamroczona.

- Sama przyznałaś, że od dawna byłaś we mnie zakochana. Chcę wiedzieć, czemu nie chciałaś się do tego przyznać, mimo że pytałem kilka razy - wyjaśnił i lekko uśmiechnął się zauważając jej rozkojarzenie. 

- To głupio zabrzmi - odmruknęła niechętnie.

- Powiedz. Rzadko słyszałem, żebyś mówiła coś głupiego, to będzie ciekawe doświadczenie - roześmiał się.

Przekręciła się powoli na plecy, żeby nie musieć radzić sobie z jego natarczywym wzrokiem i zaczęła mówić.

- To zerwanie z Mattem bardzo źle na mnie wpłynęło. Praktycznie kilka tygodni wyjętych z życia, jedyne co pamiętam to niechęć do robienia czegokolwiek... - przerwała na moment. - Jak zapytałeś mnie w szatni, czy nic do ciebie nie czuję to tak się przestraszyłam, że nawet nie pomyślałam o powiedzeniu prawdy. Wiedziałam, że rozstanie z Alanem jakoś przeżyję, będzie mi ciężko, ale sobie z tym poradzę. A jak wyobraziłam sobie, że mogłabym być z tobą i się do ciebie jeszcze bardziej zbliżyć, a potem coś miałoby nam nie wyjść to... - zawahała się na moment - ... ja po prostu nie wiem, jak miałabym po czymś takim dojść do siebie. Nie dałabym rady - nieświadomie pokręciła głową.

- I czemu jednak się odważyłaś? - zapytał korzystając z momentu, że nie wymiguje się od odpowiedzi.

- Bo okazuje się, że życie bez ciebie to też nie jest coś z czym mogłabym sobie poradzić - dokończyła w końcu odwracając się w jego stronę.

James uśmiechnął się.

- W końcu jesteś szczera - podparł się na ramieniu, żeby lepiej ją widzieć. Ręką zaczął gładzić ją po twarzy stopniowo przechodząc w kierunku ramienia. Pocałował ją delikatnie w czoło, policzek i w końcu w usta.

- O nic się nie martw, Evans. Prędzej świat się skończy, niż się z tobą rozstanę. Już mi nie uciekniesz.

Lily w końcu też się uśmiechnęła i przyciągnęła go do siebie, żeby pocałować. Dawno nie czuła takiego spokoju. Miała wrażenie, że w końcu wszystko jest na swoim miejscu i mimo wrodzonej ostrożności ufała bezgranicznie wszystkiemu, co mówił do niej James.

- Musimy wrócić do dormitoriów zanim będzie całkowicie jasno - powiedziała odrywając się od niego i odzyskując resztki zdrowego rozsądku.

- No to mamy jeszcze chwilkę - odmruknął z przekornym uśmiechem palcem zsuwając powolnie ramiączko jej bluzki.

*

W końcu nad ranem bardzo cicho wrócili z powrotem do Pokoju Wspólnego. Lily była mocno niewyspana, a adrenalina zaczynała stopniowo opadać przez co momentami zaczynała wątpić, czy wszystko co się dzieje na pewno nie jest snem. James niemalże musiał ciągnąć ją za sobą, żeby w miarę sprawnie dotarli do schodów kierujących ich do dormitoriów.

- Lily, idź się prześpij chociaż na chwilę, bo wyglądasz na nieprzytomną - powiedział do niej zatroskany.

- Wolę zostać z tobą - odparła niewyraźnie jednocześnie obejmując jego szyję rękami i zamykając oczy. Tak naprawdę byłaby w stanie zasnąć nawet w takiej pozycji.

James roześmiał się i pocałował ją w czoło.

- Nadrobimy ten czas, dobrze? - zapytał.

- Ale przecież za chwilę wakacje i się rozjedziemy - odparła z wątpliwością w głosie.

- Myślisz, że nic nie wymyślę, żeby spędzić je z tobą? - zapytał kręcąc głową.

- Obiecujesz?

- Obiecuję. A teraz natychmiast idź spać.

Lily kiwnęła głową na znak zgody i z trudem odwróciła się od niego, żeby resztkami sił wspiąć się po schodach.

James ruszył w kierunku swojego pokoju. W myślach zaczęły przelatywać mu pomysły, jak spędzić z Lily przynajmniej część wakacji, ale przez zmęczenie nie układało mu się to w żadną logiczną całość. Gdy uchylał drzwi do dormitorium na dworze było już zupełnie jasno. Padł wykończony na swoje łóżko i nie zauważył nawet, że Syriusz już nie śpi. Amy wyszła od niego godzinę wcześniej, by nie narobić sobie kłopotów.

- Jim? Co ty tu robisz? - zapytał natychmiast całkowicie zaskoczony.

James otworzył z trudem oczy wiedząc, że łatwo nie wymiga się od odpowiedzi.

- Byłem z Lily - wymamrotał.

- Że co? - Syriusz nie był pewien, czy przyjaciel mówi na poważnie.

- Z Lily byłem - mamrotał dalej. - Zostawiłem Meg, poszedłem do Lily i rozmawialiśmy, a potem spaliśmy ze sobą - brutalnie skrócił swoją historię do minimum przekręcając się na drugi bok.

Syriusza na moment zatkało.

- Ty pijany jesteś czy co...? - zmarszczył brwi.

- Może trochę. Ale nie od alkoholu. Jutro ci wszystko opowiem, obiecuję. Ale teraz muszę iść spać - odparł urywanymi zdaniami i praktycznie natychmiast zasnął.

Syriusz przez chwilę rozważał, czy go nie obudzić, żeby nie czekać na wyjaśnienie tej dziwnej historii, ale w końcu zrezygnował i sam postanowił spróbować usnąć jeszcze przynajmniej na chwilę.

Rozum kontra serce ( jily | romans )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz