Copywriterowi też czasem brakuje słów ❤

514 43 11
                                    

A/N Próbuję ten rozdział wstawić od 3 tygodni, ale tak mnie praca za każdym razem pochłonęła, że rozdział wlatuje dopiero TERAZ. Mam nadzieję, że umili Wam ten dzień, w którym go w końcu opublikuję :D Bo kiedyś to pewnie nastąpi :D

***

— Idziemy pieszo? — Taehyung lubił spędzać czas na świeżym powietrzu, jeśli już łaskawie oderwał się od pracy. To był dla niego rodzaj odpoczynku, prawie tak dobry, jak długie kąpiele w wannie. Najchętniej poleżałby właśnie na łące, patrzył w niebo i analizował kształt chmur. Chodzenie na boso po trawie także wydawało się  mu niezwykle kuszące. 

Szkoda, że było późno, a ubrania, które miał na sobie pozwalały jedynie na eleganckie siedzenie na krześle. To ten rodzaj garderoby, w której sprawiał wrażenie nie tylko stylowego, ale i pełnego gracji. Tak, słowo wrażenie było tu naprawdę istotne. 

Gdyby tylko spróbował usiąść w tych spodniach na ziemi, to z pewnością szew na tyłku by tego nie wytrzymał. Przez głowę przeszła mu myśl, że może faktycznie jadł ostatnio za dużo słodyczy, jednak szybko ją zignorował. Po prostu jutro założy luźniejsze spodnie i po kłopocie. Sam szlafrok też wydawał się odpowiedni, skoro i tak czekał go cały dzień pisania. 

— Mamy do wyboru to albo jazdę taksówką, także decyduj — Jungkook rzucił to od niechcenia, jakby i tak wiedział, co zaraz usłyszy. 

— Pieszo! Jest przyjemnie, przejdźmy się — Taehyungowi naprawdę podobał się ten chłodny wiatr, który psuł mu nieco fryzurę.  

— W porządku. 

Taehyung żałował, że nie może po prostu otwarcie chwycić Jungkooka za dłoń, pocałować w policzek i nie obawiać się, że ich wieczorny spacer zamieni się w nieprzyjemną przygodę. Cóż, miał już raz złamany nos i nie chciał tego powtarzać w najbliższym czasie. Przez swój charakter łatwo wpadał w dziwne kłopoty, a Jungkook mimo swojego uwielbienia na siłowni i ciężarów, nie był typem, który obroniłby ich przed grupką "nieprzychylnych osób". Zirytował się, że zamiast cieszyć się miłym czasem, wpadał w jakiś ponury nastrój. 

Wiedział, że obydwoje przebywają w środowisku, gdzie nikt nie zwraca na ich związek szczególnej uwagi. Ta bańka komfortu nie przekładała się na cały świat. I tak jednocześnie mógł siedzieć na imprezie i oglądać bohatera wzorowanego na sobie w odważnych scenach, a potem bać się idąc ulicą ze swoim partnerem. 

— Dlaczego tak zamilkłeś? Coś się stało? 

— Mam dzisiaj dziwny nastrój — mruknął, patrząc jak Jungkook marszczy brwi i się na chwilę zatrzymał.

— Dlaczego? Wszyscy byli tobą zachwyceni, a gdy już się zorientowali, że bohater...

— Daj spokój — przerwał mu. Mina Jungkooka jasno wyrażała absolutny brak zrozumienia dla jego zachowania. Taehyung sam nie wiedział właściwie, co mu się stało. 

— To przez moje zachowanie? Zdenerwowałem cię? — w głosie Jungkooka dało się usłyszeć napięcie. — Przepraszam. 

— Przestań, nic się nie stało przecież. Nie masz czasem tak, że niby wszystko jest dobrze, a i tak ciągle masz złe myśli i sam się na siebie denerwujesz? 

—  Czasem — kiwnął głową.

—  To w takim razie, co ci na to pomaga? —  Taehyungowi przydałaby się prosta recepta na jego zmienne nastroje. 

—  Granie Ćwiczenia też — odparł pewnie marketingowiec, nieudolnie poprawiając sobie grzywkę. Dla Taehyunga on zawsze wyglądał jak duży dzieciak. Słodki, seksowny, inteligentny, ale dzieciak. 

Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now