Beware the ball, beware the tall man, beware the never dead*.

1.9K 92 23
                                    


Taehyung po prostu się wkurwił.  

Ostatnio zdarzało mu się to przeciętnie każdego dnia. 

Czy to nie absurd, że z chodzącej kulki szczęścia zamienił się w żądną śmierci kulę zła? Westchnął i wrócił do sznurowania sportowego buta. Poprawiając bandanę na blond włosach, przypomniał sobie, jak raptem kilka dni temu ze swoim chłopakiem oglądali jeden z tych horrorów, który początkowo wzbudza lekkie zażenowanie, jednak po czasie zwyczajnie zachwyca. Urokliwym kiczem, absurdalną fabułą i pojechaną formą. To taki wizualny roller coaster dający emocje ze skrajnych biegunów. Tae zdecydowanie był fanem takiej rozrywki, ba często czuł, jakby i w jego głowie kotłowało się kilka osób. Stary pryk, zwany chłopakiem mówił mu wtedy, że jest jak baba w czasie okresu. 

Tylko, że u kobiet to hormony, a u niego pierdolony charakter. 

Wracając do filmu: tytuł przetłumaczony na "Mordercze kuleczki" wywołał u niego początkowo salwę śmiechu, jednak teraz utożsamiał się z tym kawałkiem metalu ze śmiercionośnym ostrzem. Za każdym razem, gdy patrzył na tego starego kolesia na swojej kanapie, jego mózg odtwarzał sceny z filmu. Dawało mu to chorą satysfakcję. Nieco śmieszne, że oglądanie dennych filmów, było jedną z nielicznych rzeczy, która ich łączyła. 

Przejrzał się w lustrze i posmarował usta owocowym błyszczykiem. Sięgnął po odblask i owinął go sobie wokół nadgarstków. Może trochę ryzykował, biegając po ciemku, jednak ostatnie bastiony rozsądku jeszcze gdzieś tkwiły w jego głowie. Może ktoś go zgwałci, zaciągnie w krzaki, pobije i ukradnie najnowszego Iphone, ale wciąż nie da się przejechać przez samochód, prawda?

Raz się żyje, raz się umiera. Pieprzy to, przynajmniej wykituje z jędrnym ciałem. 

Na paluszkach, byleby nie ubrudzić podłogi jeszcze bardziej (i na tym etapie jego matka dostałaby zawału) ruszył w stronę okna i zachwycił się padającym śniegiem. Może to nie były warunki doskonałe na pobijanie rekordów prędkości, jednak on uwielbiam tę atmosferę. Nawet to tętniące życiem, brudne miasto wydawało się magiczne w tych nielicznych chwilach.  Niekoniecznie był jedną z tych osób, które wrzucały na Instagrama zdjęcie stóp w grubych skarpetkach i kubka kakao z piankami, jednak był prawdziwym entuzjastą zimy. Nawet jeśli wydawał krocie na stylowe swetry z kaszmiru i wełny z alpaki. Uśmiechnął się i przez moment zapomniał o swoim wkurwieniu. Do czasu, gdy to nie pokazało się w ludzkiej formie i się do niego nie odezwało. 

— Wywalisz się, złamiesz nogę, a ja nie mam zamiaru być potem twoją opiekunką — rzucił facet, który rok temu wyrwał go w klubie. 

Tae smętnie spoglądał w okno, mimowolnie zaciskając pięści. Jak to się stało, że dał się uwieść takiej osobie? Czy jego już do cholery całkowicie pojebało? Pamiętał tamten wieczór, kiedy samotnie siedział w klubie i sączył kolejnego babskiego drinka. Już nawet nie próbował zachować pozorów męskości, tylko epatował swoim gejostwem na prawo i lewo. Zresztą, Chryste kogo on oszukiwał? Choć trochę zmężniał, to dalej był po prostu śliczny, z tym swoim pieprzykiem na końcu nosa, czy kocimi oczami lekko podkreślonymi połyskliwym cieniem. Tamtego dnia siedział w białych dopasowanych spodniach i za luźnej granatowej koszuli rozmyślając nad sensem swojego życia. Wtem podszedł do niego przystojny mężczyzna. Wysoki, ubrany w dobrze skrojoną marynarkę. Błysnął drogim zegarkiem na nadgarstku i powiedział mu wiele słodkich słówek, a Taehyung dał się złapać. 

Może to prawda, że często na swojej drodze spotyka się osoby, które mają pomóc ci przejść dalej? Lepiej poznać siebie? Potem najlepszym rozwiązaniem byłoby rozstanie. Tylko dlaczego to nie było takie łatwe? On nie czuł już po prostu nic. Mechanicznie się uśmiechał, z przyzwyczajenia prowadził rozmowy, czasem tak po prostu go objął — jakby decydowała o tym jego pamięć mięśniowa, a nie umysł. Bywało, że uprawiali seks, ale nie czuł się wtedy wyjątkowo. Ziemia się nie trzęsła, jego uda nie drżały z podniecenia, a gardło wcale nie było zdarte od krzyków rozkoszy. Mówił tylko: okej, szybciej, dochodzę, jakby przedstawiał prognozę pogody. Raz zarzucił chłopakowi, że dla niego stosunek to tylko wkładanie i wyjmowanie. Ten stwierdził, że technicznie rzecz biorąc to tak. Aluzja chyba nie dotarła do jego starczych komórek mózgowych. 

— Będę pamiętał —  mruknął i wsunął słuchawki do uszu. Pryk jeszcze coś tam gadał, ale rozeźlony blondyn zwyczajnie go olał. 

Różnica wieku by mu nie przeszkadzała, gdy ten przystojny mężczyzna nie ewoluował w starego kolesia na kanapie. Kiedy i jak to się stało? Może, gdy myślał o ich pierwszych nocach, na jego policzkach nie pojawiał się rumieniec podniecenia, jednak przecież było miło. Na randkach także było D O B R Z E. Bez fajerwerków, ale stabilnie. Być może tamten Tae sprzed kilkunastu miesięcy tego właśnie potrzebował. Jednak jego najnowsza wersja 2.0 zdecydowanie chciała czegoś innego. Uświadomił sobie po prostu, że jest atrakcyjnym facetem, niezależnym i pełnym pasji. Daleko mu było do zakompleksionego Tae szukającego pocieszenia w ramionach starszych facetów, którzy czasem prosili, by nazywał ich tatusiem. On już kurwa nie miał ochoty nazywać nikogo innego w ten sposób, prócz własnego ojca. Chciał, by ktoś dostrzegł, to jaką jest osobą, zamiast widzieć w nim tylko stereotypowego słodkiego chłopca. Niedoczekanie?

Wyskoczył w mieszkania wprost na rozpuszczającą się śniegową breję. Ledwie skończyła się pierwsza piosenka na Spotify miał już wodę w butach i brak chęci do czegokolwiek. Z racji tego, że był biegaczem od kilku miesięcy, dobrze wiedział, by to przeczekać.  Murakami napisał o bieganiu ważne zdanie, które przyświecało Tae zawsze, gdy wprawiał swoje ciało w ruch: 

 Niezdrowa dusza wymaga zdrowego ciała

Truchtał cierpliwie, aż Endomondo obwieściło mu przebiegnięcie 5 km. Złość na moment z niego uleciała, a on poczuł się, jak nowo narodzony. Zwolnił tempo i przeszedł do powolnego rozciągania się. Czuł napięcie w łydkach i już wiedział, że następnego dnia obudzi się z zakwasami. 

Wracając, rozmyślał o tym, co ma jeszcze do zrobienia tego dnia. Z pewnością powinien naszykować ubranie do pracy. Odzwyczaił się od tego, odkąd przeszedł w tryb zdalny, a firmę odwiedzał tylko na te przeklęte burze mózgów i spotkania organizacyjne. Zdarzało mu się pracować cały dzień w piżamie, ale nie miał z tego powodu szczególnych wyrzutów sumienia. Podobał mu się ten tryb życia, w którym lwią część czasu spędzał samotnie. Lubił rozmyślać i tworzyć w ciszy. Nie oddałby tych chwil, gdy w poszukiwaniu inspiracji lądował w wannie z gorącą wodą, a na jego twarzy spoczywała nawilżająca aloesowa maseczka. Gdy się głębiej nad tym zastanawiał, dochodził do wniosku, że taki tryb życia jest dla niego stworzony. Zamknięty w swoim świecie introwertyk.

•••

* Cytat z filmu Phantasm, którego tytuł w polskich tłumaczeniu to właśnie "Mordercze kuleczki". 


Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now