Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi

417 43 5
                                    

Po powrocie Jungkook z Taehyungiem próbowali się zaadaptować. Nie wychodziło im to najlepiej. Dalej byli nieprzytomni, mimo przespania kilkunastu godzin na wąskim łóżku Taehyunga. Pierwszy obudził się Jungkook z tak odrętwiałą ręką, że pozostało mu dramatyczne przerzucenie swojej kończyny do innej pozycji. Masował ją mimo bólu, aż poczuł irytujące mrowienie i ulgę, że tym razem obędzie się bez amputacji. Taehyung leżał dalej na brzuchu z przykrytą głową oraz gołym tyłkiem, w który swoją drogą chyba było mu zimno. Jungkook ocenił to szybko, dotykając lodowatego pośladka i błyskawicznie przykrywając go swoją częścią kołdry. Nie mógł się opanować i zaczął okładać biedny tyłek copywritera, robiąc mu mocny masaż, na co Taehyung obudził się naprawdę szybko.

— AŁA! Co ty robisz?! — wychrypiał Tae, na co Jungkooka przeszły ciarki. Jeszcze nie przeszedł do porządku dziennego z porannym głosem Taehyunga. 

— Dbam o przepływ krwi, by nie odpadł. — obronił się i kontynuował znęcanie się nad copywriterem. 

— Dzięki, ale chciałem spać. 

— Dziwnie wyglądałbyś bez tyłka. 

— Ty też. Daj mi jeszcze 10 minut, proooooszę...

— Dobrze, pójdę zrobić śniadanie — stwierdził, że skoro i tak wstaje wcześniej, to jest gotowy na takie poświęcenie.

— Dziękuje. 

Jungkook zacisnął zęby i wygramolił się spod ciepłej kołdry, na jeden z dywaników Taehyunga. W takich sytuacjach o wiele bardziej lubił to mieszkanie. Za to wystrój jego apartamentu był tak zimny i minimalistyczny, że czasami zastanawiał się, co on miał w głowie, gdy zajmował się jego urządzaniem. 

Łapał się nawet na tym, że wyobrażał sobie zmiany dokonane u siebie, przez Taehyunga. Widział ogromne dywany, kwiatową dżunglę i małe stoliki zawalone kubkami z kawą i zdecydowanie mu się to podobało. Na razie jednak to on pomieszkiwał u Taehyunga i nie planował dużych deklaracji w najbliższym czasie. Nie to, że nie chciał. Nie widział potrzeby przyspieszania tego, co dla niego było i tak oczywiste i nieuniknione. 

Teraz priorytetem było śniadanie. Lodówka Taehyunga oferowała wyselekcjonowane produkty BIO, które nieco przytłaczały marketingowca. Znalazł jednak składniki, z których spokojnie mógł sporządzić bibimbap, dlatego westchnął cicho z ulgą. Niekoniecznie wiedziałby, co zrobić z seitanem w słoiku, albo płatkami drożdzowymi nieaktywnymi, które znalazł gdzieś na półce. 

Jego babcia uczyła, by gotować, z tego, co się zna i lubi, zamiast wydziwiać, dlatego Jungkook trzymał się tej oczywistej mądrości zawsze, gdy tylko wchodził do kuchni. Może to, co gotował było tradycyjne i przewidywalne, jednak do tej pory nie zaliczył większej wpadki kulinarnej. 

Taehyung zaczął powoli się wybudzać, gdy poczuł przyjemny zapach kawy. Za każdym razem, gdy Jungkook u niego nocował, stawał się miłośnikiem poranków. Kawa podana wprost do łóżka to prawdziwy luksus.

Gdy był sam potrzebował minimum 30 minut na dobudzenie się. Teraz przejął kawę od Jungkooka, wypił kilka łyków i znowu poczuł się jak zakochany nastolatek. Czasem wystarczyło, że po prostu na niego spojrzał i nie mógł uwierzyć, że miał takie szczęście. Czuł się wtedy jak bohater tandetnej komedii romantycznej, jednak nie zamieniłby tego na nic innego. Mógł być takim wesołym głupkiem. 

— To nieprawdopodobne, jakie to proste — mruknął, powoli otwierając oczy po kolejnym łyku kawy. Jungkook spojrzał tylko na niego zdziwiony. 

— Co? 

— Kochanie cię, do licha to aż banalne — szepnął copywriter, jakby nagle doznał olśnienia. Był prawie pewien, że jego głowę właśnie rozświetliło poranne światło, które swoją drogą widział naprawdę sporadycznie. 

Two angry men | TaekookDär berättelser lever. Upptäck nu