Tęczowa kaczka, pani Boo i miłość do samego siebie

589 64 7
                                    

Pani Boo przyjęła go ciepło w swoim mieszkaniu, choć zadzwonił do niej zapłakany w środku nocy. Mały metraż wydawał się wręcz mikroskopijny, przy takim nagromadzeniu przedmiotów. To nie tak, że było tam niechlujnie, zdecydowanie nie. Powiedziałby raczej, że to wnętrze było eklektyczne. Ten nieład miał sens i doskonale pasował do pani Boo. W końcu była ona szalona, inteligentna i nietuzinkowa. Nie wyobrażał sobie, że mogłaby odnaleźć się w mieszkaniu o innym stylu.

Podobały mu się jej pogniecione zasłony z lnu, kubki na każdym stoliku, stosiki książek i gazet w różnych kątach mieszkania. Ten dom żył. Nie wyglądał jak z najnowszego katalogu wnętrzarskiego i to było jego ogromna zaleta. Tae nienawidził tych wszystkich mieszkań na jedno kopyto, w których królowały monstery, białe ściany i słodkie plakaty z durnymi cytatami. Gorsze były jeszcze rodzinne zasady spisane na ścianie, typu "W tym domu...coś tam". Czy tylko jego gówno to obchodziło?

— Po prostu kocham książki — mruknęła, gdy zauważyła, jak rozglądał się po wnętrzu. Uśmiechnął się pod nosem, co także błyskawicznie wychwyciła. — Tak, kocham też kwiatki, płyty i ozdobne kubki, zadowolony? — złapała się tylko pod boki, kierując się w stronę kuchni.

Jej szuranie w domowych kapciach wydawało się Tae takie domowe, takie bezpieczne. W sam raz na jego skołatane nerwy po służbowej kolacji. — Czego się napijesz? — zagadnęła, otwierając fikuśną szafkę nad blatem.

— Kawy — odpowiedział automatycznie, przyglądając się swoim paznokciom.

— Nie ma mowy, jest pierwsza w nocy. Zrobię ci kakao.

— Dobrze, tylko chcę naprawdę słodkie. Proszę — mruknął, trochę zawstydzony, że właśnie siedzi w kuchni u obcej kobiety i zachowuje się jak parszywy dzieciak.

— Co się stało? — zapytała, stawiając przed nim wielki kubek gorącego płynu i całą cukierniczkę. O ironio! Nie podała mu do tego małej łyżeczki, tylko tę stołową, w pełni przygotowana na to, że ta historia wymaga obrzydliwie słodkiego napoju. Napił się powoli i opowiedział jej o kolacji. Siedziała i potakiwała, gdy opisywał, jak wyglądał ten przeklęty wieczór w gronie innych pracowników.

— Tae kochanie, to cię jeszcze spotka nie raz — odpowiedziała spokojnie, popijając swoją herbatę. — Po prostu musisz wziąć pod uwagę, że nie ważne jakbyś się starał, znajdą osoby, które nie będą cię lubiły. Którym frajdę sprawi snucie wymysłów na twój temat. Ot tak, bez powodu. Nic na to nie poradzisz, jedyne co możesz zrobić to uodpornić się na to. Gdy widzą, że cię to nie rusza, dają sobie spokój.

— To nie jest takie łatwe.

— Wiem, ale czy cokolwiek, co ważne w życiu jest łatwe? Oczywiście, że nie. Gdy się wyróżniasz, masz swój świat, talent i coś, co uwielbiasz robić, bywa jeszcze trudniej. Bo nagle nie pasujesz ludziom do schematu. A gdy ktoś jest inny i odstaje, u niektórych pojawia się chęć, by dopasować go do reszty. Zrównać go do szarej bezimiennej masy. To, co inne przecież przeraża, prawda? Wiesz, kiedyś sobie pomyślałam, że łatwo będzie nam się dogadać, bo jesteśmy w pewien sposób wykluczeni przez to patriarchalne pierdolenie. Ja całe życie słuchałam, że jestem głupia, powinnam znaleźć sobie faceta, urodzić dziecko, bo im się tak to widziało. Nikt mnie nie słuchał, każdy w dupie miał to, czego naprawdę chcę. Pewnie, że płakałam i to przeżywałam, jednak nie zrezygnowałam z siebie. Ciebie błyskawicznie źle oceniono ze względu na homoseksualizm i twoje życie seksualne. To takie łatwe, prawda? Jestem w stanie się założyć, że nawet przez chwilę pomyślałeś o sobie źle, a to gówno prawda. Jesteś piękny wewnętrznie i zewnętrznie, Tae. Najwyższy czas byś to zauważył i dał sobie szansę na bycie szczęśliwym. — westchnęła i wzięła większy łyk swojej herbaty.

Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now