To wybuchnie

494 53 51
                                    

Taehyung nie mógł sobie wyobrazić gorszego rozpoczęcia pracy. Ledwie przekroczył próg, gdy jego oczom ukazało się dodatkowe biurko, przy którym zasiadał nie kto inny, jak mężczyzna, który obraził go na firmowej kolacji. Brunet podniósł na niego wzrok, a potem ostentacyjnie wbił go w ekran monitora. Nic nie powiedział. 

Tae chciałby myśleć, że tamten po prostu żałował swojego zachowania. Tyle że to gówno prawda. Cała jego postura, mimika pokazywała, że ma wyrobioną opinię na temat copywritera i zdecydowanie nie należała ona do dobrych. Ba, ona była fatalna. Najgorsza z możliwych. 

Jin od początku nie żywił do niego sympatii. Było to frustrujące, bo Tae nie wiedział, czym zawinił i dlaczego doprowadzał grafika do takiego stanu. Nie był na tyle ślepy, by nie zauważyć, jak ten patrzy na niego wręcz z obrzydzeniem, bądź omija go na korytarzu, jakby był bezdomnym alkoholikiem, który za moment poprosi go o pieniądze na piwo. 

Czy Taehyung był wzburzony? Poniekąd. Czy miał ochotę pójść do Namjoona i rozwalić mu głowę o biurko? Trochę też. Przecież to była jego sprawka i nawet nie pisnął ani słówka o tym zmianach. Dlaczego? 

Nie zdążył jednak zareagować, gdy do pokoju wpadł Jungkook i zwyczajnie zamarł, widząc, że od teraz nie są w gabinecie sami. Z nim Jin przywitał się zupełnie normalnie, wyciągając do niego rękę, na co Jungkook tylko skinął głową i pospiesznie wyszedł, kierując się w stronę gabinetu Namjoona. 

Zatem zostali sami. 

Nie był to dla niego szczyt marzeń. 

Taehyung stwierdził, że taktyka milczenia i robienia tego, co musi, byłaby najlepsza, gdyby nie to, że powinien współpracować z Jinem. Współpracować, czyli rozmawiać, analizować i omawiać z nim każdy etap projektu. Gdy zdał sobie z tego sprawę, westchnął głośno i próbował doprowadzić się do porządku. 

W dupie już miał, że Jin patrzył na niego z politowaniem. Postanowił, że on tutaj będzie tym rozsądniejszym i mądrzejszym. Sam się zdziwił, że podjął taką decyzję, zamiast zrobienia dramy. Naprawdę był z siebie dumny, bo dobrze wiedział, że rozkręcał przednie awantury i potrafił tak poprowadzić rozmowę, by było zawsze na jego. 

Nie tym razem. Czuł, że Jin będzie prawdziwym wyzwaniem. 

— Jin, mamy już brief od klienta? — odezwał się, lekko odchrząkując, bo ze stresu jego głos brzmiał trochę inaczej. 

Jin nawet na niego nie spojrzał. 

— Z tego, co mi wiadomo, to raczej ty powinieneś dostać brief,  to nie moja sprawa — warknął i klikał tak, jakby chciał rozwalić myszkę pod naciskiem swojego palca. 

— Przecież mamy dostęp do tego samego maila — odparł Tae, w którym zaczynało się nieco gotować. 

— To sobie możesz sprawdzić, prawda?

— Mogę, jednak ty też musisz się z tym zapoznać, bo działamy razem. 

— Jak będzie, to się z nim zapoznam — uciął. 

Taehyung wzniósł oczy do sufitu, odliczając do 10. 

1,2,3,4,5,6,7,8,9 i 10. 

Okej, mail już tylko czekał, tak samo, jak załącznik z briefem, który był tylko połowicznie wypełniony. Typowe w tej branży. 

Klienci marzyli o idealnym tekście i oprawie wizualnej, jednak nie mieli zielonego pojęcia, jakie są ich potrzeby. Jeszcze brakowałoby, gdyby zamiast briefu wysyłali krótkie "domyśl się". Grupa docelowa? A po Ci to? Plany rozwoju firmy? Nie zdradzamy!

Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now