Rozdział 33

1K 59 24
                                    

Pov. Kaja

Kapitan wszedł na lotnisko. Stark i Rhodes podlecieli do niego. Wkrótce pojawił się też Czarna Pantera. Ja obserwowałam wszystko z daleka razem ze Spider manem.

Rozmawiali na tyle głośno, że mogłam ich zrozumieć.

- Ross dał mi 36 godzin na złapanie was, mineły 24. Pomożesz?- zapytał Iron man.

- Gonisz nie właściwy cel- odpowiedział Steve.

- Nie myślisz trzeźwo, twój kolega zabił kupe ludzi- powiedział Tony.

- Takich jak on jest jeszcze pięcioro. Nie pozwole żeby dotarł do nich ten lekarz.

- Wiesz co bedzie dalej- powiedziała Nat, która zjawiła sie za Kapitanem- naprawde wolisz rozwiązanie siłowe?

- Okey, znudziło mi się to- powiedział Stark- Dzieciaku!!- zawołał, a Peter w locie zabrał tarcze Rogersowi i wylądował na ciężarówce.

- Dobra robota- pochwalił go Iron man.

- Dzięki. Lądowanie mogłoby być lepsze. Nowy strój, to nic panie Stark- powiedział Parker.

- Nie mówmy o tym teraz- odpowiedział mu Tony.

- Kapitanie, jestem Spider man, twój fan- przedstawił sie chłopak.

- Dobra, autografy później - odezwał sie Stark.

- Nie próżnowałeś- zwrócił sie Steve do Tonyego.

- A ty nie pomyślałeś, wciągnąłeś w to Clinta i uwolniłeś Wande z bezpiecznej kryjówki. Próbuje nie dopuścić do podziału Avengers.

- Dzieli nas twój podpis- odpowiedział mu Rogers.

- Koniec, oddajesz Barnsa i idziesz z nami, puki to my, a nie faceci w mundurach, którzy potrafią być nie przyjemni - powiedział zdenerwowany już Stark.

Kapitan podniósł do góry ręce, które cały czas były skrępowane pajęczyną i wtedy nadleciała strzała i rozcieła pajęczyne.
Przeraziłam się bo to mogło oznaczać jedno. Na lotnisku był Clint.

Nagle cos się powiększyło i zabrało tarcze od petera oraz oddało kapitanowi. Zrobiło się tam nie małe zamieszanie. Wtedy wiedziałam ze musze wkroczyć do akcji.

- Kaj pilnuj młodego - usłyszałam w słuchawce jak wyszłam z kryjówki.
Zauważyłam że na lotnisku zostałam już tylko Nat i to coś co sie zmniejszało i powiększało. Nat mnie nie zauważyła, a nawet gdyby, to by mnie nie poznała, bo miałam na glowie maske.

Pobiegłam w strone budynku, gdzie wcześniej udał się Spiderman. Zobaczyłam go walczącego z Samem. Ja zaatakowałam zimowego żołnierza. Był bardzo dobrze wyszkolony i miał metalową ręke, więc lepiej mu szło niż mi, może też z powodu tego że dawno nie trenowałam. Peter szybko poradził sobie z Samem przyklejając go do podłogi siecią, a później to samo zrobił z Banersem.

Chyba naprawde wyszłam już z wprawy, bo przeoczyłam to urządzenie należące do Sama, które nas chwyciło i wywalilo przez okno.

Wylądowałam na betonie. Jak sie podnioslam to nie czulam żadnych uszkodzeń mojego ciała. Na lotnisku walczyło juz dużo osób. Coś im tam wybuchło. Zobaczylam że druzyna kapitan biegnie w strone quinjeta. Tez tam pobiegłam i dołączyłam do Starka i reszty.

- Tony, kto to jest ?- zapytała Nat patrząc na mnie.

- Spokojnie jest z nami - odpowiedział.

- Bede spokojna jak dowiem sie kim jest- powiedziala Natasha.

Tą rozmowe przerwał Vision, ktory zatrzymał Kapitana i jego ludzi.

- Kapitanie Rogers. Wiem że sądzisz, że postepujesz słusznie, ale dla dobra ogółu musisz sie poddać.

Staliśmy teraz na przeciwko siebie. Ja naprzeciwko Clinta. Barton patrzył na mnie ale mnie nie poznał. Chociaż bardzo chciałam teraz podbiec do niego i go przytulić, nie mogła. Tak samo jak nie mogłam zrozumieć dlaczego pomaga ukrywać przestępce. Jedynie Wanda patrzyła na mnie tak jakby wszystko wiedziała. A ja wiedziałam że ona wie. Dziewczyna potrafiła czytać w myślach innych osób. Byli tam jeszcze Pietro, Bucky, Sam i ten człowiek mrówka.

- Zapowiada się świetnie - powiedziała Nat, kiedy drużyna kapitana zaczeła iść w naszą strone.

- Nie zatrzymają się - powiedział Peter.

- My też nie- odpowiedział mu Tony.

Zaczelismy biec w ich strone. Oni robili to samo. Zaczeliśmy walczyć. Ja próbowałam powstrzymać Pietro, ale tak żeby nie zrobić mu krzywny. Niestety marnie mi to wychodziło. Maximoff gdzieś pobiegł, a ja zaatakowałam najbliższą stojącą koło mnie osobe, Clinta.

On znacznie utrudniał sprawe bo strzelał do każdego z mojej drużyny, w tym do mnie.

Podbiegłam do niego i zaatakowałam go mieczami. On odparł atak łukiem. Później wymieniliśmy jeszcze pare ciosów, aż w końcu Barton przeżucił mnie sobie przez ramie i wywrócił na twardy beton. Nie ukrywam, że troche bolało. Przyłożył mi łuk do szyji, tak żebym nie mogła się ruszyć.

- Kim ty do cholery jesteś?- zapytał, nachylając sie nademną.

Nie odezwałam się.

- Dobra skoro nie chcesz powiedzieć, to sam sprawdze - powiedział i ściągnoł mi maske z twarzy.

Kiedy mnie zobaczył zrobił sie strasznie blady. Natychmiast sie odemnie odsunoł. Nadal nic nie powiedział tylko patrzył na mnie. Ja wykorzystałam to, że był rozkojarzony i próbowałam uderzyć go nogą w głowe. Nieudało mi się to, ponieważ jakiś czerwony promień chwycił moją noge, gdy ta był już blisko głowy hawkeye'a. Odwróciłam głowe i zobaczyłam Wande. Chwile później moc wytwarzana przez dziewczyne odrzuciła mnie do tyłu, a znając moje szczęście to nie mogło sie dla mnie skończyc dobrze.
Uderzylam głową o coś i straciłam przytomność.

Pov. Clint

Kiedy ściągnołem jej maske, nie mogłem uwierzyć. To była Kaja. Miałem takie przczucie ze ona żyje i sie nie myliłem. Kiedy Wanda pchneła ją na samochód, zobaczylem, że nie wstaje, nawet się nie rusza. Popatrzyłem na Maximoff, a nastepnie razem z nią pobiegłem do Kaji.

- Ja nie chciałam- powiedziała Wanda- nie wiedzialam ze tak uderzy głową.

Wkrótce zjawił się też Pietro.

- Co z nią?- zapytał.

- Żyje tylko jest nie przytomna- odpowiedziałem - Idź my sie nią zajmiemy - zwróciłem sie do Wandy, bo wiedziałem że ona bardziej pomoże Steveowi niż my.

Przy Kaji zostałem ja i Pietro. Chwile później zjawił sie Lang.

- Clint zdejmij go - uslyszałem w słuchawce Sama. Wstałem z ziemi i zabrałem łuk.

Scott, w mniejszej postaci , wszedł na strzałe, którą później ja wystrzeliłem w Iron mana. Później znowu klęknąłem na ziemi.

- Pietro, trzeba ją z tąd zabrać - powiedzialem do chłopaka.

Jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Od razu wziął ją na ręce i pobiegł w strone budynku. A ja poszłem walczyć dalej.

Pov. Nat

Walczyłam z tą mrówką, kiedy nagle on gdzieś zniknął. Rozejrzałam sie w koło.
Kapitan walczyl z pająkiem, Sam ze Starkiem, który miał problem ze zbroją , Czarna pantera z Buckym i Wandą, a Pietro brał Kaje na ręce i biegł z nią do budynku. Chwila, że co? Nie no, cos mi sie chyba przywidziało, ale wrazie czego ide to sprawdzić.

White Wolf |▪︎Clint Barton▪︎|Where stories live. Discover now